Bociany są, dzieci nie ma
Wda to urocza wieś. Stare, gustownie odnowione drewniane chałupy, kościół, trzy sklepy, jedna budka telefoniczna, ładny budynek szkoły. Rzeka Wda (Czarna Woda), dookoła Bory Tucholskie i liczne jeziorka. Mankament- drogi do Lubichowa i Zelgoszczy to piaszczyste leśne dukty. Asfaltowa szosa, przecinająca wieś, łączy Skórcz z Ocyplem.
- Na terenie sołectwa mieszka z 440 osób. Do tego ze 20 w Mer-mecie i ponad 100 w Smolnikach. To był mój obwód wyborczy do Rady Gminy - mówi sołtys Erwin Kwaśniewski.
Jakkolwiek w gnieździe stojącym przy domu już byłego radnego Ryszarda Rompy w gorący piątek wygrzewa się para bocianów z niezłym tegorocznym przychówkiem, to nie ma co ukrywać -przyrost naturalny we wsi nie jest najlepszy.Mówi jedna z mieszkanek Wdy:
- Jest kryzys, to małżeństwa na ogół mają po jednym dzieciaku.Ów fakt niżu demograficznego we Wdzie, który spowodował, że w minionym roku szkolnym do szkoły chodziło 22 dzieciaków i 7 do zerówki, nie dał się ukryć. Radny Jerzy Fiałek, który fachowo opracował model funkcjonowania oświaty w gminie Lubichowo, oczywiście wziął te liczby pod uwagę. Wziął zresztą nie tylko pod uwagę stan obecny — w opracowaniu jest też mowa o prognozie, a ta dla Wdy nie jest optymistyczna.
Rozumie to sołtys Erwin Kwaśniewski.
-Prognozy demograficzne... Ja to rozumiem - zgadza się sołtys. -Pan Fiałek perspektywicznie wszystko wyliczył, ale czy tak można? Liczyć do 2010 roku i dalej? - Przecież wszystko to jest uzależnione od sytuacji w kraju.
Pan Erwin podkreśla, że teraz we Wdzie jest dużo młodych małżeństw. Kobiety są w ciąży. Rodzą się dzieci. Do tego młodzi, wbrew panującym dotąd tendencjom, chętnie wracają do swojej wsi. Są też i małżeństwa, które przeprowadziły się tutaj z miasta.- Perspektywa 2-3 lat to owszem, ale jak można mówić o takiej perspektywie, jak u Jerzego Fiałka?
Szkoła - zobowiązanie i centrum kulturalne
Po co więc szkoła, kiedy w roku szkolnym było 22 dzieci w klasach I-III i 7 w zerówce?
Były radny Ryszard Rompa wskazuje na to, że obecni mieszkańcy wsi mają swojego rodzaju zobowiązanie wobec dziadów i ojców. - Szkoła wybudowana przed wojną -mówi-- w czasie wojny spalona, po wojnie, w latach 70. odbudowana. Sanitariaty, centralne ogrzewanie, boisko. To robili nasi rodzice. Do tego księdzu kanonikowi Fąfarze dzieci zabrali (jak dzieci będą dojeżdżały do Zelgoszczy, to ksiądz nie będzie miał z kim prowadzić lekcji religii). Proboszcz ogłosił, że wioska straciła wszystko.Podobnie argumenty podnosi sołtys Erwin Kwaśniewski: - To jest jedyna placówka kulturalno-oświatowa we Wdzie. To może jeszcze kościół zlikwidujemy? Nasi rodzice ją odbudowywali.
Co to za demokracja?
Byli radni nie kryją rozgoryczenia.- Lubichowo kończy się na Lubichowie — zauważa z goryczą Ryszard Rompa. - A Chodniki, które zbudowano we Wdzie? To ich zasrany obowiązek. Wodociąg? Ludzie musieli zapłacić po 1500 złotych. Jest 18 radnych. Ośmiu było przeciw szkole we Wdzie, sześciu za. A radny z Osowa Leśnego, gdzie też zlikwidowano szkołę, nie wiedział, którą rękę podnieść. A już najgorzej wiceprzewodnicząca rady pani Stosik, pedagog i z komisji oświaty. "Zamknąć bo to nie ma sensu" — mówiła. Tak mówi pedagog? Zamknięto szkołę, bo żadne dziecko żadnego radnego tego, tych szkolnych podróży nie doświadczyło. Gdyby tak wywieźć je do Mermetu, do Smolników..."
Podobnie sołtys: - Takiemu urzędnikowi to jest obojętne. Czy do gimnazjum, czy do przedszkola - jego dziecko na miejscu wszystko ma. Ktoś mi powiedział po głosowaniu, że nie ma co protestować, bo to jest demokracja. A przecież jeżeli Lubichowo ma tylu radnych, to nie ma siły. Jeśli wszyscy są w zarządzie, przewodniczą komisjom, to co my możemy zdziałać?
Obiecali - nie dotrzymali
Byli radni mają jednak najwięcej żalu do tego, że złamano słowo. Rada złamała i wójt złamał.
Były radny sołtys Erwin Kwaśniewski teraz wszystko ma na piśmie, bo "za dużo go robiono w życiu w konia".
- Owszem, było w roku szkolnym 22 uczniów w klasach I-III i 7 w zerówce, a w przyszłym roku szkolnym wychodziło 7 w zerówce i 18 w klasach I-III. Nie w tym jednak problem. Po wprowadzeniu reformy, likwidując klasy IV-VI obiecano nam, że szkoła zostanie przez trzy lata. Tymczasem na jesieni ubiegłego roku zaczęto przebąkiwać o likwidacji. Bo chodziło o koszta. Z wyliczeń wychodziło, że koszt funkcjonowania szkoły wynosiłby 194 tyś. złotych. Na sesji w lutym wycofano uchwałę o likwidacji szkoły i dano nam zadanie do wykonania, a mianowicie zadanie zmniejszenia radykalnie kosztów szkoły. Prosiliśmy o rok, żeby udowodnić, jakie faktyczne koszty ponosi gmina na utrzymanie tej szkoły. Podjęliśmy się tego i zmniejszyliśmy je do 128 tysięcy. Nie dość tego — postaraliśmy się o sponsorów. Jeden dał w gotówce 3 tyś., a w materiale 10 tyś. złotych. Załatwiliśmy sponsora na wymianę oświetlenia na energooszczędne żarówki. To około l tyś. złotych. Dostalibyśmy 60 ton węgla, ale musieliśmy sponsora ostudzić w zapałach, bo jeżeli takich argumentów się nie słucha, jakie padały na sesji, to po co będziemy się starać? Można powiedzieć, że doszliśmy do dobrej liczby, bo według subwencji oświatowej na szkołę wychodzi 69 tyś. zł, a wójt obiecał nam 40 tyś. do subwencji. Od tego budżet gminy się nie zawali — mówił. Żeby zbić koszta, mówiliśmy: "klasy łączone", to nam odpowiadano, że nie, nie można, bo kuratorium oświaty nie wyraża zgody. Tymczasem znaleźliśmy przepis (sołtys pokazuje pismo), który wyraźnie mówi, że można klasy łączyć. Dyrektor Jan Cybula ze szkoły w Zelgoszczy jako dyrektor tej filii był w kuratorium w Tczewie i uzgodnił, że można. Mam pismo z kuratorium z Tczewa. Dyrektor Cybula miał już opracowany pod tym kątem plan. Była przymiarka, kto będzie uczył. Na marginesie. Dyrektor Cybula ładnie się zachował. Obiecał nam, że jak ta szkoła nie przejdzie, to on rezygnuje z dyrektora - i słowa dotrzymał.Pozałatwialiśmy wszystko, ale stale kłody rzucali. Wójt powiedział na sesji: "Trzeba podejmować męskie decyzje".
Będę walczył do końca
Przed podjęciem uchwały o rozwiązaniu szkoły we Wdzie było zebranie wiejskie. Przybyło ponad 50 osób.
- Rodzice zobligowali nas do walki — mówi sołtys. - Ja rozumiem - taka tendencja w kraju: wszystko zlikwidować i sprzedać. To jest najprostsze rozwiązanie. Polska dzieli się na A - miasto, B
- gminę i D — wieś dechami zabitą- dywaguje przez chwilę. - Jestem zdecydowany walczyć do końca. Jeżeli się robi spotkania w Zblewie na temat małych szkół, jeżeli mała szkoła to jest 90 uczniów, jak mówił wójt Trawicki, to jakieś nieporozumienie, 90 uczniów to nie jest mała szkoła. Mała szkoła to 20 uczniów.Na razie sołtys idzie drogą służbową. Do Premiera na pewno się zwróci, do Marszałka Sejmu też.
- Dopóki są jakieś możliwości, będę walczył. Najpierw trzeba widzieć człowieka, dzieci, a dopiero potem pieniądze. Mam wyliczone też koszta dojazdu. Bo to nie jest tylko autobus i mikrobus z Wdy do Zelgoszczy. Najpierw trzeba przywieźć dzieci z Mermetu, Smolników i Ziemianek do Wdy, a potem dopiero autobusem. To są małe dzieci i mają podróżować na dwa etapy? Kiedy dzieci z klas IV-VI zaczęły dojeżdżać do szkoły w Zelgoszczy, to sobie obliczyłem— były poza domem 8-9 godzin. A zimą co?
I co jeszcze - jeżeli pan Fiałek pisze, że tu był niski poziom nauczania, to popełnia błąd. On nie jest od tego, żeby oceniać. Tak się jakoś składa, że wszystkie dzieci, które z tej szkoły poszły do szkół średnich, zdały.
Rodzice? - mówi były radny Ryszard Rompa. - Rodzice tę sprawę zdali na nas. Wioska krzyczała na nas - "A co radny robi?" Teraz obawiają się, że przyjdzie jeszcze płacić za to, że ich dzieci będą się uczyć tutaj.
- ...Jak się społeczeństwo zmobilizuje — kończy Erwin Kwaśniewski - to 1 września rodzice nie wyślą dzieci do Zelgoszczy. Bo szkoła jest tutaj.Tadeusz Majewski
Na podstawie Tygodnika Kocviewiak 2000 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz