Maksymilian Ubowski, syn Marcina i Aleksandry z Tuszyńskich, urodził się 13.12.1899 roku w Rakowcu koło Piaseczna. W czerwcu 1917 roku stał powołany do armii niemieckiej, do II pułku Strzelców. Brał udział w walkach na froncie francuskim, gdzie dostał się do niewoli angielskiej. Wypuszczono go 27.11.1919 roku.
- Przed wojną za Virtuti Militari otrzymywało się 300 złotych rocznie. Były to niemałe pieniądze. Po wojnie tego odznaczenia nie uznano — mówi p. Irena Chrzanowska, córka Maksymiliana Ubowskiego.
Po zakończeniu działań na froncie wschodnim Maksymilian pełnił służbę jako zawodowy żołnierz w Warszawie. Był blisko Piłsudskiego w Belwederze, w Szwadronie Przybocznym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Wojciechowskiego (patrz zdjęcie u góry).Miał osiąść na stałe w Warszawie, ale po założeniu rodziny
27.04.1926 roku, kiedy żona Leokadia nie chciała słyszeć o przeprowadzce, na własną prośbę przeniósł się do służby w 18 pułku Ułanów Pomorskich w Grudziądzu. W 1938 roku Maksymilian pożegnał się z karierą wojskową, podjął pracę cywilną na PKP - najpierw w Tucholi, Subkowach, a od 1937 roku jako zawiadowca w Zblewie.
W Zblewie zastała go wojna. Odpowiedzialność zawiadowcy nie pozwoliła mu uciekać z innymi. Zrobił to jako ostatni.
Przedwojenna działalność poważnie obciążyła Maksymiliana Ubowskiego. Wiedział, że grozi mu śmierć.- Ojciec uciekając dotarł do Jeżewa, miejscowości leżącej niedaleko Laskowic. Tutaj, w pewnej drewnianej wygódce, niedaleko kościoła, schował swoje dokumenty. Umieścił je na belce pod daszkiem. Dokumenty przeleżały całą okupację. W 1945 roku w "przybytek" uderzył pocisk, rozwalił go doszczętnie. Papiery wyrzuciło na obornik. Właścicielka posesji je znalazła i przechowała, a po wojnie trafiły do właściciela — wspomina p. Irena.
Ale zanim to nastąpiło, trwała zawierucha wojenna i ciągła tułaczka Maksa. Doszło do skrajnego wyczerpania, zarówno fizycznego jak i psychicznego. Maksymilian postanowił oddać się w ręce wroga. I tu pomogli przyjaciele, którzy odwiedli go od owego zamiaru. Ubowski został zatrudniony przy budowie drogi przez inżyniera Heringa. Inżynier wiedział, że jego pracownik jest politycznie podejrzany, krył go przed Niemcami. W podobny sposób pomagali mu Fiszerowie, u których mieściły się biura Zarządu Budowy Dróg. W 1941 roku Maksymilian Ubowski został zatrudniony w firmie TODT. Ta po pewnym czasie wysłała go na roboty do Rosji.
- W tym czasie, kiedy ojciec był już daleko na wschodzie, Niemcy wpadli na ślad kontaktów taty z partyzantami z Czarnej Wody. Miał po prostu szczęście - mówi p. Irena.
W 1945 roku Maks porzucił firmę i uciekł.
- Po wojnie odnalezione cudem dokumenty i oba ordery ojciec schował głęboko. Znów nie mógł się ujawnić. Ośmiu lat służby w wojsku też mu nie zaliczyli - mówi p. Irena.
Podczas powojennej pracy na PKP z uwagi na niezgodność poglądów i przekonań politycznych oraz odmowę wstąpienia do PZPR pełnił różne stanowiska na kolei, ale bez możliwości awansu. W tym czasie poświęcił się tworzącej się smętowskiej parafii w związku z przejęciem kościoła poewangelickiego.Maksymilian Ubowski zmarł 20.10.1973 roku.
Teresa Wódkowska
Na podstawie Tygodnika Kociewskiego 2000 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz