wtorek, 8 lipca 2008

Frank - Kaliska. Palmiarnia już prawie gotowa!

Palmiarnia we Franku, czyli ogrodnicze marzenia
To pewne marzenie, którego nigdy nie mogliśmy spełnić. Pamiętam, jak jeszcze w czasie rządów komunistycznych przyjeżdżała do nas znajoma z Wielkiej Brytanii i mówiła, że najbardziej żałuje nas dlatego, że musimy żyć w tym ustroju. Ale takie były wtedy realia - "Chcesz być ogrodnikiem? Jak ty z tego zamierzasz wyżyć?" - mówiono.



Państwo Kopciowscy zastanawiają się, czy to, co rozpoczęli stosunkowo niedawno, dałoby się zrealizować wcześniej. Czy w czasach komunizmu dałoby się zrealizować marzenia... Gdzie by teraz byli, gdyby na przekór wszystkiemu zaczęli wcześniej? Czy teraz, po latach, nie zabraknie im sił na realizację marzeń?

- Nie, wtedy by się nie udało - stwierdza po namyśle Hubert Kopciowski. - To był inny świat. Nawet ludzie byli inni. Proszę spojrzeć na domki obok - są zadbane i wiele z nich jest obecnie rozbudowywanych przez właścicieli. A za czasów komunizmu nikt nic z własnej woli nie naprawiał.

- Gdy psuł się płot, to wręcz psuto go jeszcze bardziej, żeby władze zwróciły uwagę i postawiły nowy - dodaje pani Wanda. - Ludzie tak postępowali, mimo że mieli zapewnione mieszkania w tych domkach do końca życia. Dopiero gdy minął komunizm, a domki stały się ich własnością, rozpoczęli remonty i rozbudowę. Myśmy też wtedy zaczęli realizację naszych marzeń...


Nowoczesna palmiarnia we Franku jest już w końcowym etapie budowy. Za dwa tygodnie planuje się otwarcie. Fot. Piotr Madanecki


Trudne początki

- Ogrodnictwo interesowało nas od zawsze, choć oboje kształciliśmy się w innych kierunkach - wyjaśnia pani Wanda. - Mąż dodatkowo powinien też studiować architekturę, bo widzę, że ma zacięcie do tych rzeczy. Proszę spojrzeć na nasz domek. Ja nie mogę wchodzić po schodach, więc mąż specjalnie dla mnie zaprojektował takie wygodne dojście do drzwi.

- Rzeczywiście, gdy tu jechałem, kilkukrotnie musiałem pytać o drogę i bardzo często ludzie kończyli opis słowami "...i wtedy zobaczy pan taki ładny domek". Rzeczywiście jest wyjątkowo ładny i ma wygodne dojście do drzwi.

- A na początku to właśnie tutaj w Kaliskach założyliśmy szkółkę ogrodniczą. Wtedy były inne czasy - byliśmy pionierami. Pamiętam, jak dzwonili ludzie z całej Polski z najróżniejszymi pytaniami. Gospodarstwo ogrodnicze się rozrastało i wkrótce przenieśliśmy je na większy teren we Franku. Teraz gospodarstwem zajmuje się głównie nasz syn.

Czas realizacji marzeń

- Lecz przecież nie spoczęli państwo na laurach. Przy szkółce powstał jedyny w swoim rodzaju kompleks ogrodów, który już wielokrotnie był opisywany jako niewątpliwa atrakcja regionu. A teraz powstanie palmiarnia - czyż nie?

- Tak, właśnie trwa końcowy etap robót. Za dwa tygodnie powinniśmy zacząć umieszczać w niej pierwsze rośliny - tłumaczy pan Hubert. - Właściwie to już jesteśmy poganiani przez czekających na otwarcie ludzi. Spóźniamy się, bo prace nie zawsze są tak łatwe jak planowaliśmy. Ponadto były opóźnienia w dostawie materiałów budowlanych.

Oddam palmę w dobre ręce

- Wspomniał pan o roślinach... Dużo już ich pan ma? Skąd je pan sprowadza?

- Część kupuję. Na przykład firma zajmująca się zaopatrzeniem gospodarstw ogrodniczych od 2 lat zajmuje się także importem roślin egzotycznych. Zamawiam także nasiona i próbuję wyhodować z nich rośliny. Czasem się to udaje, czasem nie. Dużą część roślin otrzymuję od znajomych. Czasami jest to wymiana - dostajemy dorodne rośliny pokojowe w zamian za rośliny z naszej szkółki. Zdarza się też, że dostajemy rośliny za darmo. Są przypadki, że ludzie się wręcz cieszą, gdy zabieramy roślinę, która zajmowała już połowę mieszkania, a do tego ze względu na ostre, sztywne liście stawała się niebezpieczna dla dzieci. Sprawdzaliśmy także ceny niektórych roślin dostępnych w handlu, na przykład palma o wysokości trzech metrów kosztuje 300 złotych. Nie jest to wygórowana cena za tak dużą roślinę.

- Ostatnio wiedzieliśmy piękne drzewko oliwne ukształtowane jako bonsai. Podobno miało 300 lat - włącza się Wanda - ale kosztowało dwanaście tysięcy złotych. Na takie rośliny niestety nas nie stać.

- Niech państwo opowiedzą, jak będzie wyglądała ta wymarzona palmiarnia.

- Będzie podzielona na kilka stref klimatycznych, w których umieścimy rośliny o różnych wymaganiach odnośnie temperatury i wilgotności - tłumaczy pan Hubert. - Tuż przy drzwiach wejściowych zwiedzający ujrzą kaktusy i inne sukulenty. Dalej będzie strefa klimatu śródziemnomorskiego i wreszcie strefa tropikalnego lasu deszczowego.


Rośliny do palmiarni są zdobywane różnymi sposobami. Wiele z nich to dary od znajomych. Fot. Piotr Madanecki


Trochę techniki

- A co z izolacją cieplną?

- Tak, to może być problem. W konstrukcji nie stosowaliśmy szyb szklanych, tylko pleksiglas, który sprowadziliśmy z Wielkiej Brytanii, bo tam był tańszy niż tutaj. Te płytki mają wewnątrz powietrze, co zwiększy izolację, ale dodatkowo zamierzamy przykryć całość dwoma warstwami folii. Pomiędzy nie także będzie wdmuchiwane powietrze. Stworzy to coś w rodzaju balonu otulającego szczelnie całą konstrukcję. Pleksiglas przyjechał w postaci długich, 13-metrowych płyt. Było wiele problemów nawet z jego przeniesieniem na miejsce budowy, ale miało to także swoje dobre strony - duży rozmiar płyt wyeliminował konieczność zakupu znacznej ilości bardzo drogich listw łączących.

Zwierzęta też będą

- Czy przewiduje pan jakieś zbiorniki wodne wewnątrz?

- Tak, zwiedzając z żoną palmiarnię poznańską zauważyliśmy, że największe zainteresowanie zwiedzających przyciągały wielkie ryby w oczku wodnym. Były tak blisko, że prawie można było dotknąć. W naszej palmiarni będą dwa zbiorniki wodne. W jednym znajdą się rośliny takie jak hiacynty wodne czy wielkolistna wiktoria. A w drugim umieścimy różnokolorowe ryby tropikalne. Planujemy także zbudować progi wodne, gdzie woda będzie wolno spływać po pokrytych mchem skałach. Widzieliśmy coś podobnego u przyjaciół. Używany do tego mech pochodzi podobno z Brazylii. Woda z tych zbiorników pomoże w utrzymaniu zwiększonej wilgotności powietrza w części palmiarni prezentującej roślinność lasów deszczowych.

- A inne zwierzęta?

- Oczywiście, podobnie jak w palmiarni poznańskiej będą papugi i jaszczurki. Wprowadzą one nieco życia do nieruchomego świata roślin.


Państwo Wanda i Hubert Kopciowscy chętnie opowiadają o swojej pasji - ogrodnictwie. Fot. Piotr Madanecki

Marzenia nigdy się nie kończą

- A jakie będą dalsze plany rozbudowy tego zespołu?

- Jeśli chodzi o palmiarnię, to planujemy dobudowę jeszcze jednej połączonej części. Przy wejściu do ogrodów powstanie punkt, w którym będzie można tanio nabyć sadzonki i nasiona egzotycznych roślin wraz z krótką instrukcją ich uprawy w warunkach domowych. Pleksiglas posłuży także do budowy wpasowanej w bryłę palmiarni piramidy. Jej podstawa będzie miała około 7 metrów, a wewnątrz zostanie zamontowany grill. Wszystko to ma za zadanie uprzyjemnić i wydłużyć zwiedzanie kompleksu. Obserwujemy rosnące zainteresowanie ludzi starszych, jednak pragniemy przyciągać także dzieci i młodzież. To dla nich zrobimy wielką szachownicę na wolnym powietrzu, gdzie każda figura będzie ważyć co najmniej 25 kilogramów i trzeba będzie się trochę pogimnastykować, aby rozegrać partię. Projektujemy także "dziwny ogród", w którym znajdzie się szereg zaskakujących zwiedzających niespodzianek - poruszających się postaci, tajemnych przejść i nagle buchających fontann.

Odjeżdżam... Hmm... marzenia. Ile im zawdzięczamy - myślę sobie w aucie.

Piotr Madanecki - Gazeta Kociewska, Wirtualne Kociewie









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz