Bohater tekstu w hospicjum
Bardzo dziękuje redaktorowi Tadeuszowi Majewskiemu i "Gazecie Kociewskiej" za szybką interwencję i reakcję w opisywanej przez red. Majewskiego sprawie (chodzi o wezwanie do osoby umierającej w domu - przyp. red.). Na pewno Czytelnicy "Gazety" chcieliby się dowiedzieć, jakie było zakończenie tej sprawy... Wkrótce po odjeździe red. Majewskiego przyjechała karetka pogotowia i zabrała tego nieszczęśnika. Z tego co mi wiadomo, ten pan obecnie przebywa w miejscu, gdzie powinien być, a mianowicie w hospicjum gdzieś pod Świeciem. Cieszę się, że będzie miał godne warunki życia i należytą opiekę, jakiej nie miałby w domu. Rozwiązanie tej sytuacji powinno być przykładem dla innych. Uważam, że nie powinno być znieczulicy, ludzie powinni sobie nawzajem pomagać i nie przechodzić obojętnie wokół takich tragedii. Zwłaszcza, kiedy ona dotyczy osób biednych i całkowicie bezradnych. Gdyby nie natychmiastowa pomoc, ten pan już by nie żył. Po prostu umarłby głodową śmiercią. Jeszcze raz dziękuję... I jeszcze jedno. Dziękuję, że opisując tę sprawę, nie podał pan ani miejsca, ani nazwisk. Ludzie są różni.
(personalia do wiadomości redakcji)
Dziękuję za podziękowanie
Szanowna Pani... Jak w tytule mojej odpowiedzi... Moglibyśmy oczywiście sobie tak dziękować nawzajem, ale prawdziwą bohaterką tej historii jest Pani i tylko Pani. Ja, cóż... Wykonałem jedynie swój dziennikarski obowiązek.
Z poważaniem
Tadeusz Majewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz