środa, 30 lipca 2008

Komenda Policji w Starogardzie. Chodzimy po obiekcie i zadajemy 7 pytań.

Co, gdzie, kiedy, jak, czym, dlaczego, kto...

Są to tzw. złote pytania kryminalistyki. Ale o tym niżej.








Otwarci policjanci


"A ja jak dorosnę, będę policjantem" - któż z nas tak nie pomyślał w dzieciństwie. Większość porzuciła te myśli, ale byli jednak tacy, w których ta myśl pozostała żywa. To oni dziś strzegą porządku. Reszta, mimo że zapomniała o planach z dzieciństwa, chyba jednak ciągle nosi głęboko w sobie ślady tego postanowienia. Na pewno jest tak w przypadku osób, które zdecydowały się odwiedzić Komendę Powiatową Policji w Starogardzie podczas dni otwartych, zorganizowanych z okazji Święta Policji. Ruszajmy więc poznać miejsce pracy naszych policjantów, porozmawiać z nimi o ich problemach, obejrzeć sprzęt i wyposażenie, które pomaga im w wykonywaniu ich trudnych i często niebezpiecznych zadań. Naszym przewodnikiem po nowoczesnym budynku Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gdańskim będzie młodszy aspirant Tomasz Szamecki, funkcjonariusz rewiru dzielnicowych (na zdjęciu demonstruje strzelnicę, gdzie zastosowano nowoczesny kulochwyt i elektronicznie sterowane tarcze strzelnicze).



Dobra forma to podstawa

Wiadomo, że sprawność fizyczna ma podstawowe znaczenie w zawodzie policjanta. Wszyscy też słyszeli o braku funduszy na finansowanie podstawowych zadań Policji. Cieszy więc oko mała, ale nowoczesna siłownia, w której policjanci mogą ćwiczyć o dowolnej porze.

- Jest dostępna dla wszystkich przez 24 godziny na dobę. Ma to duże znaczenie, bo umożliwia trening także po służbie w godzinach wieczornych lub nocnych - tłumaczy pan Tomasz. - Nie ma zbyt wiele urządzeń, ale to co jest, w zupełności wystarcza. Policjanci przychodzą w grupkach, więc małe rozmiary pomieszczenia nie są przeszkodą.

Przechodzimy do strzelnicy.

- Policjanci mogą korzystać z niej raz w tygodniu. Znajdujemy się w oszklonym pomieszczeniu obserwacyjnym. Istnieje możliwość sterowania stąd tarczami, jednak sami strzelcy mogą je programować przy pomocy urządzeń przypominających pilot telewizora. Można na przykład ustawić, że po określonej liczbie sekund tarcza się odwraca, przybliża lub oddala... Przejdźmy teraz do pomieszczenia głównego strzelnicy.

- Czy zauważył pan, że nasze głosy stały się cichsze? Jest to spowodowane bardzo dobrą izolacją dźwiękową pomieszczenia - dźwięk nie ulega tu odbiciu. Ale najciekawszy jest kulochwyt pokrywający ściany za tarczami strzelniczymi. Wykonany jest ze specjalnej gumy, która wulkanizuje się po przestrzeleniu przez pocisk. Zapewnia to niesłychaną wręcz trwałość tego materiału. Proszę spojrzeć na te drobne kilkumilimetrowe otworki - tylko one pozostały po sporych pociskach, które tutaj trafiły.


Praca dzielnicowego

- Panie Tomaszu. Znajdujemy się obecnie w pańskim pomieszczeniu pracy. Niech pan opowie, jak wygląda dzień pracy policjanta...

- W pokojach pracują zwykle po dwie osoby. Tak też jest z naszym pomieszczeniem. W odróżnieniu od poprzedniego budynku Policji tu mamy wystarczającą ilość miejsca. Nie zabrakło też funduszy na zakup sprzętu biurowego. Jak pan widzi, mamy komputery i drukarki. Posiadamy też tak zwane "klucze elektroniczne", dzięki którym możemy się swobodnie poruszać po budynku. Przy czym dostęp do poszczególnych stref jest przydzielany jedynie tym pracownikom, którzy ze względu na wykonywane obowiązki tego potrzebują. Ja pracuję w rewirze dzielnicowych. Dzień pracy zaczynam od odprawy.

- Na czym ona polega?

- Najczęściej odprawiającym jest kierownik rewiru dzielnicowych. Przydziela zadania, które mamy danego dnia wykonać oraz ukierunkowuje nasze działania. W czasie odprawy zapoznaję się także ze zdarzeniami, które miały miejsce w czasie mojej nieobecności. Pobieram także pocztę. Zwykle są to wnioski do sądu lub protokoły przesłuchań. Zajmuję się też realizacją programu "niebieska karta", związanego z przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie. Gdy poczty jest mało, to mało jest także "papierkowej roboty" i mogę się wtedy zająć pełnieniem obowiązków w moim rewirze. Obejmuje on Rynek i ulice doń przyległe. Niestety, ostatnio rzadko się to zdarza. To przez te obowiązki spędzamy dużo czasu siedząc w biurze zamiast pojawiać się na ulicach, jak chcą ludzie. Wiele czasu zajmuje nam wyszukiwanie w internecie przepisów z różnych ustaw, których przecież nikt nas nie uczył, a ich znajomość okazuje się niezbędna podczas codziennej pracy.


Pokój okazań

Zapewne każdy pamięta z filmów sceny, gdy świadek lub osoba poszkodowana zostaje poproszona o rozpoznanie sprawcy. Podąża wtedy z policjantem do specjalnego pokoju, gdzie nie będąc widziana ani słyszana może obserwować ustawionych w rządku mężczyzn (jakoś nie przypominam sobie filmu, gdzie w rządku stałyby kobiety). Taki pokój istnieje też w budynku KPP w Starogardzie. Niemal całą jego ścianę wypełnia lustro weneckie.

- Z pokoju obok można dokonać wskazania podejrzanego nie będąc widzianym - opowiada pan Tomasz. - Dość często się zdarza, że osoby poszkodowane lub świadkowie nie chcą bezpośredniego kontaktu ze sprawcami. Wtedy przydaje się ten pokój.


Siedem złotych pytań kryminalistyki

- Czy moglibyśmy zobaczyć urządzenia do pobierania odcisków palców?

- Oczywiście. Właśnie tam idziemy. To pomieszczenie zespołu techniki kryminalistycznej.

Po chwili wchodzimy do dość obszernego pokoju, którego znaczną część zajmuje duże, ciemne urządzenie.

- To kabina sygnalityczna - objaśnia aspirant sztabowy Arkadiusz Makowski, funkcjonariusz zespołu techniki kryminalistycznej. Dzięki zespołowi zwierciadeł możliwe jest fotografowanie twarzy zatrzymanych pod dwoma różnymi kątami, na przykład z przodu i z boku za jednym zamachem.

- To może sfotografujemy mnie, a potem zamieścimy to zdjęcie w "Gazecie"? - proponuję.

- Niestety, obawiam się, że do tego potrzebowalibyśmy zgody komendanta.

- Szkoda. W takim razie niech pan opowie o swojej pracy.

- Zadaniem zespołu techniki kryminalistycznej jest uzyskanie odpowiedzi na 7 złotych pytań kryminalistyki...

- A co to za pytania?

- Co, gdzie, kiedy, jak, czym, dlaczego, kto - wymienia szybko pan Arkadiusz.

- Czasami dochodzi jeszcze "po co" (w domyśle - po co to wszystko) - śmieje się pan Tomasz.

- Po popełnieniu przestępstwa - ciągnie pan Arkadiusz - na miejsce przybywa grupa oględzinowa i to ona wzywa technika.

- Mój znajomy kiedyś się skarżył, że było u niego włamanie, a policja nie pobrała odcisków palców. Czy są pobierane tylko w przypadku poważnych przestępstw z powodu np. wysokich kosztów odczynników i sprzętu?

- W żadnym wypadku. Obecnie odciski palców są pobierane nawet w przypadku włamania do piwnicy. Jedyne ograniczenie stanowi to, czy odciski da się pobrać... Weźmy na przykład tę piwnicę. Ktoś włamuje się łomem, zabiera rower i wychodzi biorąc łom ze sobą. Co w takim wypadku pobierać?


Włamywacz w sklepie

- Ocena, jakie dowody da się pobrać lub zabezpieczyć, także zależy od technika kryminalistyki - ciągnie pan Arkadiusz. - Ważne jest nie tylko to, że np. odciski palców dało się pobrać, ale także jakie było ich ułożenie i szereg innych czynników i obserwacji pozwalających na logiczne odtworzenie zdarzeń. Udział w procesie odtworzenia przebiegu zdarzeń to także zadanie technika. Powiedzmy że nastąpiło włamanie do sklepu. Pobieramy odciski palców z lady sklepowej. Znajdujemy odciski palców zatrzymanego podejrzanego. "Oczywiście, że powinny tam być - wczoraj robiłem w tym sklepie zakupy" - twierdzi podejrzany. Nie wie jednak, że ułożenie odcisków palców wskazuje dość jednoznacznie, że stał za ladą na miejscu sprzedawcy, a nie po stronie klientów - przecież nikt nie wygina tak rąk robiąc zakupy.

To mówiąc pan Arkadiusz demonstruje dość karkołomną pozycję, która wprawdzie pozwala na odpowiednie ułożenie ręki, ale niewątpliwie jest niespotykana w sklepach.

- Zresztą praca technika to obecnie nie tylko odciski palców, to także DNA i pobieranie próbek zapachowych, które można przechowywać przez wiele lat, bo każdy człowiek ma swój własny niepowtarzalny zapach, podobnie jak własny, niepowtarzalny DNA... Wracając do odcisków palców. Możemy je wysłać do Gdańska, gdzie mogą być skanowane i wprowadzane do centralnej bazy danych. W tej bazie można także szukać odcisków palców pasujących do pobranych z miejsca przestępstwa.

- Widzę, że praca techników kryminalistycznych zainteresowała pana najbardziej, bo spędził pan tu najwięcej czasu - śmieje się pan Tomasz.

- Właściwie to ma pan już zadatki na technika. Umie pan robić zdjęcia, a to podstawa - żartuje pan Arkadiusz.


Pies - najlepszy przyjaciel policjanta

Pan Tomasz prowadzi teraz do miejsca, gdzie trzymane są psy policyjne.

- Zostały wybrane w drodze drobiazgowej selekcji. Każdy przeszedł wielomiesięczne szkolenie. Nie posiadamy obecnie psów szkolonych do poszukiwania i wykrywania narkotyków. Te, które tu widzimy, to psy szkolone do poszukiwań ludzi, pogoni i obrony. To one na podstawie próbki zapachu potrafią odnaleźć człowieka.

Psy wyglądają groźnie i są wyjątkowo duże. Jeden podchodzi do ogrodzenia machając ogonem. Gdy próbuje zrobić zdjęcie, zmienia front i zaczyna szczekać.

- Kiedyś mieliśmy psy, które nigdy nie szczekały na żadnego policjanta. Z tymi jest różnie, więc lepiej trzymać się nieco dalej. Część z nich jest przywiązana jedynie do swoich opiekunów.

Błękitny pokój

Pan Tomasz oprowadza mnie po pomieszczeniach komendy. Rozmawiamy z napotkanymi policjantami pytając o ich codzienne zajęcia i problemy.

- A da się tym aparatem sfotografować wnętrze zbiornika paliwa w radiowozie? - pyta któryś z funkcjonariuszy.

- A po co?

- No bo wtedy zobaczy pan problemy policji od podszewki - żartuje policjant.

- Oj, nie jest tak źle. Teraz to może też trafić na pełny bak - śmieją się inni.

Trafiamy do bardzo nietypowego pokoju.

- To tak zwany "błękitny pokój" - tłumaczy pan Tomasz. - Tu kierowane są dzieci po różnych, czasami tragicznych przejściach. Widzi pan - mnóstwo zabawek. Chodzi o odwrócenie myśli dziecka od nieprzyjemnych wspomnień. Jest telewizor i wideoodtwarzacz z możliwością odtwarzania filmów dla dzieci. Ma to stworzyć warunki bezpieczeństwa i spokoju. Jednocześnie niemal całą ścianę wypełnia lustro weneckie. Z tej strony jest olbrzymim lustrem, a z pokoju obok można przez nie niczym przez zwykłą szybę obserwować dzieci. W KPP zatrudniony jest psycholog. Może na bieżąco oceniać stan dziecka na podstawie jego zachowania.

Miasto pod kontrolą czyli piekielna dyżurka

Przed wyjściem na dziedziniec zachodzimy jeszcze do pomieszczenia służby dyżurnej. Przy telefonie pełni służbę zastępca oficera dyżurnego młodszy aspirant Andrzej Bednarski.

- Tutaj przyjmuje się zgłoszenia o wszelkich zdarzeniach wymagających interwencji - tłumaczy pan Tomasz. - Obok dyżurującego znajdują się monitory, na których może obserwować, co się dzieje w pomieszczeniach aresztu, dziedzińca przed budynkiem, a nawet obraz z kamer w mieście.

- Czasami odbieram setki telefonów w ciągu godziny. To głównie interwencje domowe - odzywa się pan Andrzej. - Wiele telefonów odbieramy w wieczory i noce, kiedy trwają większe zabawy i dyskoteki.

- Tak, czasami rozpętuje się tu piekło - dodaje inny funkcjonariusz przysłuchujący się naszej rozmowie.

Przechodzimy do pomieszczenia obok. Na ekranach bez trudu rozpoznaję Rynek.

- W obrębie Starogardu działa 6 kamer. Zostały udostępnione policji przez Urząd Miasta - opowiada pracujący tu funkcjonariusz. - Podobno ich ilość ma zostać zwiększona, nie wiemy jednak kiedy to nastąpi. To zależy od UM. Te kamery pomogły już w wykryciu wielu przestępstw. Nagrania są bardzo pomocne jako materiał dowodowy.

- Czy możecie z tego miejsca sterować tymi kamerami?

- Oczywiście - funkcjonariusz wskazuje na konsolę przypominającą rozbudowany dżojstik komputerowy.

- Czy można prosić o podanie imienia i nazwiska?

- Oczywiście: podinspektor Krzysztof Gliniewicz... Zawodowo - od gliny - śmieje się pan Krzysztof.


Trochę policyjnego sprzętu

Czas obejrzeć, czym jeździ nasza policja. Na parkingu przed budynkiem radiowozy różnych marek. Interesuje mnie, czy policyjne samochody są jakoś podrasowywane lub przerabiane, żeby zwiększyć osiągi. Kiedyś się mówiło. że policyjne polonezy miały modyfikowane gaźniki, aby były szybsze.

- Nie modyfikujemy w żaden sposób pojazdów - twierdzą funkcjonariusze.

- A czy jest jakaś preferowana marka?

- A cóż to za naciąganie na kryptoreklamę jakąś!? (śmiech) Nie nie mamy żadnej preferowanej marki. Samochód policyjny powinien być szybki, silny i bezawaryjny. To wszystko, czego wymagamy.

- I ekonomiczny - dodaje któryś z policjantów

- A no właśnie... I ekonomiczny! - podchwytuje reszta.

Pokażę panu nasz najnowszy nabytek - mówi z dumą pan Tomasz. - To samochód terenowy Nissan Pathfinder. Jest już nawet pomalowany na nowe barwy policyjne, które niedługo będą takie same w całej Unii.

- Piękny, ale czy w policji przydaje się samochód terenowy?

- W mieście nie, ale w powiecie bardzo. Czasami dojazd do niektórych wiosek na wezwanie może być bardzo utrudniony. Wiele obszaru zajmują też tereny leśne. Samochód wyposażony jest w ekonomiczny i trwały silnik Diesla.

- Czy są tu także motocykle?

- Tak. Mamy dwa. Na obydwu jeżdżą policjantki. Nie są to modele przeznaczone do pościgów, ale raczej ekonomiczne, lekkie motocykle przeznaczone do poruszania się w warunkach miejskich.

- Z jaką największą prędkością jechała pani na tym motocyklu? - pytam jedna z policjantek - motocyklistek.

- 110 kilometrów na godzinę, gdy jechałam do wypadku do Sucumina. Motocykl jest przeznaczony głównie do patrolowania miasta. Ma także wejście do podłączenia miernika prędkości, czyli tzw. "radaru".

Rzeczywiście. Zdałem sobie sprawę, że kilka razy widziałem policjantki z motocyklami na ulicy Derdowskiego. Nie dostrzegłem "radaru", ale starogardzcy kierowcy widać dobrze wiedzieli, co się święci, bo już na początku ulicy dawali mi znaki światłami.


W trosce o dzieci

Pan Tomasz się żegna. Musi wracać do obowiązków. Wychodzę przed budynek. Stoi tu namiot przypominający stoisko handlowe. Wewnątrz stół z broszurami, poradnikami. Są też kolorowe ołówki, długopisy i odblaskowe breloczki. Tu "rządzi" aspirant Mariusz Bucikiewicz, specjalista z zespołu do spraw nieletnich.

- Stoisko jest obsługiwane przez funkcjonariuszy z zespołu do spraw nieletnich - tłumaczy pan Mariusz. - Oprócz mnie w skład zespołu wchodzą starszy sierżant Angelika Kreft i sierżant Małgorzata Paul. Staramy się jeździć z tym namiotem na wszelkie imprezy w powiecie. Rozdajemy nie tylko poradniki poświęcone bezpiecznemu spędzaniu wakacji, ruchowi drogowemu czy zabezpieczaniu mieszkań przed włamaniem. Organizujemy także konkursy i staramy się pozyskiwać sponsorów. Stoisko cieszy się dużą popularnością szczególnie wśród dzieci, którym rozdajemy różnego rodzaju upominki, na przykład te odblaskowe breloczki na tornistry. Z jednaj strony zależy nam na edukacji dzieci, a z drugiej na kreowaniu pozytywnego obrazu policjanta. Dziecko powinno wiedzieć, że policjant to nie osoba, której należy się bać. Osoba, którą czasami straszą dorośli. Dziecko powinno uważać policjanta za kogoś, kto ma za zadanie mu pomóc. Gdy się na przykład zgubi, bez chwili wahania powinno podejść do policjanta. Temu służy znaczna część naszych działań. Weźmy na przykład nasz "błękitny pokój", który już pan widział. Jakiś czas temu trafił do nas mały chłopiec, który zabłądził na ulicy Szwoleżerów. Spędził w tym pokoju dwie godziny. W tym czasie mogliśmy się spokojnie zająć poszukiwaniem jego opiekunów, gdyż wiedzieliśmy, że stres związany z tym przeżyciem został zminimalizowany. Przez stworzenie przyjaznego otoczenia sprawiamy, że dziecko nawet w przypadku konieczności długotrwałego pobytu w naszym budynku niemal nie odczuwa tego. To także wpływa na kształtowanie obrazu policjanta w oczach dzieci.


Moja wizyta w KPP dobiegła końca. Jadę do domu. Po drodze mijam policyjny radiowóz. Po tym dniu ich ciężka praca stała mi się o wiele bliższa.


Piotr Madanecki



Zdjęcia:


Nowoczesna siłownia jest dostępna 24 godziny na dobę. Fot. Piotr Madanecki




"Błękitny pokój" jest pomieszczeniem jedynym w swoim rodzaju. Fot. Piotr Madanecki


Aspirant sztabowy Arkadiusz Makowski, funkcjonariusz zespołu techniki kryminalistycznej, demonstruje sposób wykrywania i zabezpieczania odcisków palców. Fot. Piotr Madanecki


Kabina sygnalistyczna umożliwia wykonywania zdjęć twarzy z 2 kątów jednocześnie. Fot. Piotr Madanecki


Pomieszczenie służby dyżurnej - młodszy aspirant Andrzej Bednarski musi czasami odbierać setki telefonów w ciągu godziny. Dzięki kamerom ma też ciągły podgląd obrazu z wielu miejsc w mieście. Fot. Piotr Madanecki


Mądre spojrzenie specjalisty od identyfikacji zapachowej, pościgów i obrony, który przeszedł wielomiesięczne szkolenie. Fot. Piotr Madanecki


Policyjny samochód terenowy - najnowszy nabytek naszej policji. Fot. Piotr Madanecki


Rozdawanie ulotek, broszur oraz organizowanie konkursów pomaga kształtować pozytywny wizerunek policjanta. Na zdjęciu aspirant Mariusz Bucikiewicz w stoisku policji, które można odwiedzić w czasie wielu organizowanych w powiecie imprez. Fot. Piotr Madanecki


Uwaga - ten motocykl jest wyposażony w gniazdo do podłączenia "radaru" - i na nic się nie przyda robienie pięknych oczu do pań policjantek. Fot. Piotr Madanecki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz