czwartek, 17 lipca 2008

H. Wojciechowski: Polemika w sprawie "Szpitalu przemieniania"

Polemika do wywiadu "Szpital przemieniania, czyli idzie komornik do szpitala", zamieszczonego w numerze 27/951 "Gazety Kociewskiej" z dnia 2.07.2008.


Po przeczytaniu wywiadu z Przewodniczącym Rady Powiatu Panem Wiesławem Brzoskowskim "Szpital przemienienia, czyli idzie komornik do szpitala" nabrałem przeświadczenia, że zapis nie został autoryzowany. Zdarza się, nie jest to rzadki przypadek.

Po wysłuchaniu Pana Przewodniczącego w dyskusji nad szpitalem na ostatniej sesji Rady Powiatu moje przeświadczenie straciło na wartości.

Ponieważ w wywiadzie padło szereg tez, przekaz których mógłby wyrobić w czytelnikach tzw. fałszywą świadomość, korzystając z jeszcze świeżej wiedzy pozwolę sobie wdać się z nimi w polemikę.

Teza pierwsza: - powiat nie jest prawdziwym właścicielem szpitala, bo właścicielem jest ten kto płaci.

Zastanawiałem się nad nagłośnioną ostatnio w mediach ideą przekazania władzy nad szpitalami samorządom. Władza ta został formalnie przekazana w trakcie jednej z pięciu reform, w roku 1998 - tak, tak - to już dziesięć lat temu, ale przyjęta przez część samorządowców z wyraźną niechęcią. W każdej kadencji parlamentu powracała chęć centralizacji ochrony zdrowia i przeniesienia odpowiedzialności na rząd. Tymczasem obowiązujący schemat jest prosty: na rynku funkcjonują podmioty o różnej formie własności, równo uprawnione do starań o zlecenia publiczne, a kasy chorych lub Narodowy Fundusz Zdrowia prowadzą zakup usług zdrowotnych w postępowaniu publicznym, nie różnicując rozstrzygnięć kryterium własności wykonawców. Dysponent środków publicznych nie ma prawa ingerencji w sposób zarządzania instytucją wykonawcy, ocenia tylko zdolność do wykonywania zlecenia, jakość i terminowość wykonania. Nie finansuje instytucji wykonawcy, płaci za wykonaną usługę. Jest klientem zbiorowym.

Własność i przepływy finansowe zostały logicznie określone i nie budzą wątpliwości. Z pewną ironią: - czy kupujący mleko staje się właścicielem krowy?

Teza druga: - inni dostawali wyższe ceny punktów.

System zamawiania usług i rozliczeń opiera się na katalogach procedur zawierających nazwę procedury medycznej i jej wartość w punktach. Punkty są przypisane na podstawie odniesienia kosztu danej procedury do innych procedur w tym samym katalogu. Katalogi obejmują procedury medyczne stosowane w różnych formach leczenia: szpitalnym, ambulatoryjnym, stomatologicznym itp. Są jednolite w całym kraju, jedyne zróżnicowanie polega na zakazie wykonywania niektórych procedur w placówkach nie przystosowanych. Przykład: szpital powiatowy nie może wykonywać przeszczepu serca.

W corocznych negocjacjach ustala się wartość punktu w każdym z katalogów. W zasadzie wartość ta jest ujednolicona w skali kraju, a na pewno w skali każdego województwa. Inne szpitale nie mogły więc dostać lepszych warunków. Dyrektor szpitala powiedziałby, że dostał zamówienie mniejsze od oczekiwanego, ale na pewno nie podnosiłby sprawy różnicowania cen usług.

Przywołane w wywiadzie usunięcie woreczka żółciowego kosztuje NFZ tyle samo w każdej placówce w kraju. Problem w tym, że różnie się opłaca wykonawcom, a to już problem kosztów wykonania. Przykład skrajny: - w szpitalu w Malborku średni koszt pobytu pacjenta w Oddziale Chorób Wewnętrznych był w roku 2006 dwa i pół raza wyższy od przeciętnego.

Efekty końcowe w różnych placówkach są bardzo rozbieżne, mimo stosowania tych samych warunków zamówień. Przypadek szpitala starogardzkiego jest ekstremalny.

Teza trzecia: - dyrektor zmarnował kredyt zaciągnięty pod poręczenie starostwa.

Z niepokojem obserwowaliśmy w NFZ zapaść potrzebnej w regionie placówki. Niestety, w Starogardzie obowiązywała teza o odpowiedzialności rządu za jej stan - patrz wyżej. Późno zabrano się za proces naprawczy, nie udzielono dyrektorowi przyzwolenia na twarde działania. Poręczenie kredytu zakończy się więc bez efektu naprawczego, za to znacznym obciążeniem budżetu powiatu. Jest to efekt traktowania obowiązków ustawowych jako obcych i nie przyjmowania do wiadomości odpowiedzialności kompetencyjnej.


Zamieszanie, jakie rozpoczęło się decyzją o odwołaniu dyrektora Szpitala, opiera się na dwóch przesłankach, opartych o prognozy mało realne: rząd musi oddłużyć szpital, i: znajdziemy dyrektora - cudotwórcę oraz tezę: nic nie możemy zrobić, bo nas krzywdzą.

A może już czas odejść od myślenia magicznego?


Henryk Wojciechowski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz