Grażyna Dera, tutejsza pani sołtys, ma grubą teczkę materiałów o Bartlu. Wśród nich są strategie i projekty dotyczące rozwoju wsi. Pani Grażyna wie, że w dzisiejszych czasach, gdy nie ma się strategii wsi, prawie nic nie da się zdziałać. A już zupełnie nic nie da się zdziałać, jeżeli chce się zdobyć jakieś środki z zewnątrz, czyli z programów ogłoszonych w Internecie. A jest ich sporo. Wie o tym, bo sieci w nim "siedzi" bardzo często. Czy tak powinna wyglądać nowoczesna pani sołtys?
I wszyscy zjedziemy się tutaj na 100-lecie szkoły
Do Bartla jedzie się z Kalisk. Jedzie się i jedzie. Najpierw długo przez wielki bór, potem długo przez wioskę, mijając piękne uroczyska, aż do stawu i pomnika Szymańczaka, zabitego tu UB-owca, któremu do dzisiaj zapalają znicz (zmiłuj się nad jego duszą).
W tym miejscu, a więc na końcu wsi widać, że Bartel Wielki kiedyś rzeczywiście był wielki. Świadczy o tym spory budynek (mieściło się w nim nadleśnictwo), biegnąca koło niego bita brukiem droga z Cisa do Czarnej Wody, budynek po byłej szkole oraz owa wijąca się ładnych parę kilometrów asfaltowa szosa z Kalisk, którą przyjechaliśmy.
Niczym wyspa w zieleni - Droga ma z 6 kilometrów - mówi sołtys Grażyna Dera. - Z 6 kilometrów do Kalisk i ze 3 w samej wsi... Były lata świetności dla tych lasów. Dużo się stąd zwoziło zrębków. Pani Grażyna rozkłada na stole bardzo szczegółową mapę gminy. Sołectwo Bartel Wielki jest pomalowane prawie w całości na zielono. Prawie, bo w środku tej zieleni, czyli lasu, leży wyspa - właśnie nasza wieś. - Nasze sołectwo ludnościowo jest najmniejsze, ale obszarowo (3216 ha) w gminie największe. Ciągnie się aż do Wygonina, a z jednej strony styka się nawet z sołectwem Bytonia w gminie Zblewo. Takie terytorium... Pani Grażyna, z zawodu pielęgniarka środowiskowa, jest sołtysem drugą kadencję. Wydawałoby się, że być sołtysem we wsi liczącej 136 dusz i 30 zagród, to pryszcz, ale gdzie tam. - Pracy jest dużo, bo to są odległości. Jako pielęgniarka środowiskowa pracuję w terenie, docieram w terenie do chorych. Podobnie jako sołtys. Też muszę docierać do mieszkańców. Poza tym pani Grażyna prowadzi jeszcze kwaterę agroturystyczną. Na parterze domu, w którym akurat siedzimy i rozmawiamy. Widać, że to kwatera - ładne pokoiki w boazerii, czyściutko.
Budynek szkolny ma 100 lat - No więc Bartel rzeczywiście był wielki... Stoi duży budynek nadleśnictwa. Było przed wojną? - Nie, było jeszcze w 1970 roku. Przeniósł je do Kalisk nadleśniczy Tadeusz Ziółkowski. - Po tej świetności już niewiele pozostało. Chociaż Bartel teraz zdecydowanie rozwija się turystycznie. To widać. Objechałem. Takiej adaptacji starej szkoły na schronisko ze świecą szukać w skali, w skali... Może nawet województwa. Do tego obok stoi drewniana gawra (drewniany wigwam z kominem) na 50 osób, boisko, pole biwakowe.
- No właśnie chciałam się spotkać w sprawie tej szkoły. W tym roku nasz budynek szkolny ma 100 lat. W ostatnia sobotę czerwca będzie zjazd osób uczących się w szkole w Bartlu. Nie absolwentów, bo co kilka lat zmieniano stopień organizacyjny szkoły i uczniowie w różnym wieku przechodzili do Kalisk, a więc nie są tutejszymi absolwentami. Chciałabym żeby w prasie ukazał się apel do tych wszystkich uczniów, którzy chodzili do szkoły.
- Apelujemy: UCZNIOWIE SZKOŁY W BARTLU, OSTATNIA SOBOTA CZERWCA, MACIE ZJAZD W SZKOLE... Przyjadą do wspaniałego schroniska zamiast do swojej starej budy. Schronisko? To właściwe słowo? A może hotelik?
Zakopane dla gminy - Nie, nie hotelik. Szkoła to miejsce wypoczynku dla grup zorganizowanych, na biesiady rodzinne, zjazdy zakładowe, dla grup harcerskich. To także wiejskie miejsce spotkań. Na dole może przebywać z 50 osób. Jest kominek. Stolarka okienna został wymieniona 5 lat temu. Są piękne łazienki, zaplecze kuchenne, można odgrzewać wcześniej przygotowane posiłki. Obok jest gawra i boisko do piłki nożnej i siatkowej. Pole namiotowe. Można już prawie mówić o centrum turystycznym. Bartel Wielki robi się Zakopanem dla gminy Kaliska.
- Chyba przesada. Nie macie jeziora. - Mamy, Nierybno i Nierybno Małe we wsi. Nierybno chcemy zagospodarować, zrobić plażę i zbudować pomost. Mamy też blisko do jeziora Wygonin.
- Sporo zrobiono, żeby takie centrum powstało. A pieniądze skąd? - Jesteśmy już piąty rok w Pomorskim Programie Odnowy Wsi. Czyść środków szła z Urzędu Gminy, część z Urzędu Marszałkowskiego, część to nasza praca... Program Odnowy Wsi jest dobry, ale kiedy autentycznie jest coś wykonywane na potrzeby odnowy wsi, na to, czego chcą mieszkańcy, a nie, czego chce gmina.
- Czy tak nie jest? - Nie do końca. Stało się tak, jak gdyby gminy przejęły program od strony decyzji. A miały tylko koordynować i zabezpieczać to prawnie.
- A czego chciałby Bartel Wielki? - Ludzie potrzebują tutaj przede wszystkim wodociągów. Było dofinansowanie do starego budynku, jakim jest ta szkoła, są pieniądze do podobnych projektów, jak remont takiego budynku, i dobrze, bo to wizytówka wsi, ale przede wszystkim potrzebny jest wodociąg.
- Ale wodociągi to zadanie gminy. To się nie mieści w programie odnowy wsi. - Tak. To prawda.
Ośrodek hippiczny? - Ma pani gruba teczkę z materiałami na temat Bartla. Są, widzę, różne projekty. Taki ma być nowoczesny sołtys? Ma znać te wszystkie projekty? - Tak, mam tu strategię Bartla...
- Czym ma być Bartel za 10 lat? Daczowiskiem? - Nie, absolutnie. Ma być ośrodkiem turystycznym, płucami naszej gminy. Teren jest dziewiczy turystycznie i ma być dla turystów, ale nie pod budowę domków letniskowych.
- A gminne ziemie na sprzedaż są? - Naprzeciw, po drugiej stronie szosy, nad rozlewiskiem Karaśnik, jest ziemia gminna, 6 hektarów. Ale nie na działki. Mamy w planie budowę ośrodka hippicznego. Tym bardziej, że są tu świetne trasy konne. Niestety, nie ma inwestora...
- To trzeba ogłosić, co zresztą teraz czynimy. OGŁASZAMY: BARTEL SZUKA INWESTORA CHCĄCEGO ZBUDOWAĆ TU OŚRODEK HIPPICZNY... Plany ambitne. A ile zamieszkuje tu rodzin? - Trzydzieści trzy mieszkające w 30 domach.
- I takie ambitne plany? Ośrodek hippiczny, a kto będzie tym się opiekował? Chociaż konie po drodze widziałem. - W Bartlu jest chyba najwięcej koni w gminie, bo aż piętnaście. Niektórzy mają je pod siodło.
Ludzie w Bartlu Wielkim - W 30 domach mieszka - jak ma pani napisane w opracowaniu o wsi - 136 osób. Czym ci udzie się zajmują? - Najstarsza jest pani Helena Eliasz. Ma 97 lat. Mieszka z synem, Ludwikiem, który przez całe życie był fryzjerem w Kaliskach. Mieszka tu 7 rolników. Między innymi rolnikiem jest mój mąż Zdzisław. Niektórzy mają wielkie gospodarstwa, a niektórzy zalesili. Sąsiad na 5 hektarach posadził ciekawy drzewostan. Kompozycyjnie zadrzewił pięknie. Sprowadza rzadko spotykane drzewa i zabezpiecza je na zimę. Te drzewa z trudem się przyjmują, bo tu jest klimat bardziej zimny, więcej przymrozków niż gdzie indziej. - Posadził jakiś szczególny las. Zapewne dostaje za to pieniądze z Unii. - Nie. Nie dostaje. Do jest jego pasja.
Sołtys powinien...
- Wracając do strategii... Przydaje się? - Oczywiście. To opracowanie było potrzebne do wielu rzeczy. Do programu Odnowy Wsi, na festyn Leśne Spotkania, do ubiegania się o inne środki. Często zachodzą tu też grupy harcerskie i pytają o historię i wieś, i mam na ten temat wiedzę, jaką zdobyłam, kiedy robiliśmy strategię. - Czyli dzisiejszy sołtys powinien orientować się w programach i wiedzieć, jak wypełniać wnioski... - To tak, ale przede wszystkim sołtys powinien umieć dotrzeć do ludzi. Potem umieć znaleźć programy pod odpowiednie dążenia mieszkańców wsi i umieć je realizować. Przykładowo - ten zjazd. Wiadomo, że nasi mieszkańcy nie mają za dużo pieniędzy. Trzeba więc znaleźć odpowiedni program, by zdobyć dofinansowanie.
- A jak pani te programy znajduje? W urzędzie gminy? - Nie. Mam tu Internetu. Ze stałym łączem. Zaraz, zaraz... Siedem rodzin ma tu Internet.
- No, no, no... Siedem na 30 domów. Dobry wynik. I będzie pani szukać odpowiedniego programu? - Tak. Od poniedziałku idę na urlop i będę szukać w Internecie. Tam są różne programy, Może znajdzie się też na ścieżki konne. Mamy dwie piękne ścieżki.
- Po ile tu jest ziemia? - To już wie mój mąż. Ale nie chciałabym tu daczowiska.
- To już pani mówiła, ale dlaczego pani nie chciałaby? - Bo tu nikt w Bartlu nie kradnie.
- To ciekawy argument przeciwko daczowiskom. - Poza tym to są tereny dla wycieczek konnych. Sprawdzone, że się udają. Mamy z mężem trzy konie, w ubiegłym roku mieliśmy pięć. Mamy dwie bryczki, sanie, zaprzęg konny do kuligu. I jest zainteresowanie. Można rozmaicie zarabiać pieniądze, trzeba próbować. Mieliśmy na przykład szkolenia z zakresu uprawy ziół, ale to nie chwyciło.
- Może pani pożyczyć parę dokumentów? Przeglądamy dokumenty. Są mapy, plan wydatków na ferie, strategia i inne. - Ja panu to powielę. Mam drukarkę ze skanerem.
- Jeszcze jedno. Czy pani nie widzi, że ta wieś umiera? - Nie umiera! Mam wrażenie, że się się odradza. Jest wielu ludzi, którzy chcieliby tu przyjść. I nikt stąd nie ucieka. Tylko z jednej rodziny trzy osoby wyjechały do pracy za granicę, ale nie na stałe.
Kontakt w sprawie zjazdu: E-mail: HYPERLINK "mailto:bartelwlk@wp.pl" bartelwlk@wp.pl, tel. 058 588 94 92, kom. 504 089 218. Krzysztof Bartkowiak - opiekun sołectwa, Tel. 058 588 92 01.
Tereny są tu rzeczywiście niezwykłe. Na zdjęciu rozlewisko Karaśnik. FOT. TADEUSZ MAJEWSKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz