poniedziałek, 26 lutego 2007

Zblewskie skutki bitwy o Warszawę

Prześwietlenie

Jestem wójtem - mówi wójt
Z Krzysztofem Trawickim rozmawia Tadeusz Majewski

26.11.2007 r. wygrał pan wybory na wójta gminy Zblewo. Został pan nim 6 grudnia. Jak wyglądał pana pierwszy miesiąc pracy?
- Wiele spraw wymagało zmian. Trzeba było przygotować urząd do pozyskiwania środków unijnych. Poza tym przychodziło wielu klientów, którzy po zmianie włodarza chcieli przedstawić swoje sprawy.

Nie mogli ich przedstawić za wójta Gajewskiego?
- Każdy wójt ma swój styl pracy i nie wszystkim musi on pasować. Do tego jak przychodzi nowa władza, to ludziom wydaje się, że teraz wszystko będzie można załatwić. To normalne. Przychodziło ich bardzo wieku. Żeby ich wszystkich przyjąć, musiałem być w urzędzie o 6 rano, a kończyć wieczorem.

O jakie środki unijne będzie się pan starał?
- Uważam, że pozyskanie środków zewnętrznych to jedyna szansa dalszego rozwoju gminy. Dlatego zleciłem pracownikom, żeby określili obszary gminnej gospodarki, w których będziemy starać się o te środki. Dotyczy to przede wszystkim dalszej rozbudowy kanalizacji w południowej części gminy, a więc wsi: Bytonia, Borzechowo, Radziejewo, Miradowo, Białachowo (reszta, z 60 procent gminy jest już skanalizowana - przyp. red.); budowy hal w Zblewie i Bytoni oraz dokończenia rozbudowy szkoły w Pinczynie i poprawy infrastruktury drogowej. Co do tego trzeciego, został powołany zespół, który zrobił remanent dróg i podzielił je na trzy kategorie: drogi, które trzeba naprawić lub zbudować, i tu będziemy się starać o środki unijne; drogi gruntowe, polne, jednak o pierwszorzędnym znaczeniu, bo jeżdżą po nich szkolne autobusy - chcemy je na trwale naprawiać; wszystkie drogi i chodniki osiedlowe, które musimy budować i naprawiać własnym sumptem.

Jakie to będą hale - w Zblewie i Bytoni?
- W Zblewie pełnowymiarowa, sportowo-widowiskowa, z trybuną na około 300 miejsc.

Co to znaczy "pełnowymiarowa"? Często pada to określenie, a nie bardzo wiadomo, o jakie wymiary chodzi...
- Ma pan do czynienia z piłkarzem ręcznym... W pełnowymiarowej hali mieści się boisko do piłki ręcznej o minimalnej wielkości 38 na 18 m. Licząc z zapleczem hala w Zblewie będzie miała ponad 40 na 20 m. Porządna hala. Chcę skorzystać z projektu, według którego powstała piękna hala w Kościerzynie. Kosztowała około 5 mln zł. W Bytoni chciałbym, żeby powstała hala taka, jak w Wygoninie, za 800 tys. zł.

Cele określone, a działania?
- W najbliższym czasie zaproponuję Radzie Gminy wpisanie tych inwestycji do wieloletniego planu inwestycyjnego, a potem będziemy przygotowywać dokumenty, by jak najszybciej złożyć projekty i sięgnąć po środki unijne.

Czyli miesiąc spotkań, reorganizacji i planowania?
- Nie do końca. Niedawno zakończyliśmy modernizację hydroforni w Zblewie. I obecnie mamy bardzo nowoczesną, całkowicie zautomatyzowaną stację uzdatniania wody z własnym agregatem - niezależnym źródłem zasilania. To oznacza, że kiedy w Zblewie wyłączą prąd, to w sieci nie zabraknie wody, co się dotąd zdarzało. Nie będzie też w kranach brązowej wody, która leciała w momencie ponownego włączenia prądu i uruchomienia wody w sieci (właśnie w takich momentach zrywany jest cały osad, jaki znajduje się w sieci). Obecnie ta hydrofornia zaopatruje Zblewo, Pinczyn i Bytonię w wodę o jakości bardzo dobrej wody mineralnej, co wykazała ekspertyza starogardzkiego sanepidu i potwierdziła stacja wojewódzka. A ma zaopatrywać prawie całą gminę. W najbliższym czasie zaczniemy wyłączanie poszczególnych hydroforni, w pierwszej kolejności w Karolewie i Miradowie.

Wreszcie Czesław Pietrusiński, "strażnik wody" - jak go określaliśmy, nie będzie pisał listów w sprawie wielkiej ilości żelaza w wodzie.
- Powinien być zadowolony... W tym pierwszym miesiącu odbyło się szereg spotkań z krajową i wojewódzką dyrekcją dróg dotyczących dalszej współpracy i ewentualnej realizacji wspólnych projektów na drogach E22 i drogi 214 - Warlubie - Zblewo - Kościerzyna. Zaproponowaliśmy budowę chodników i oświetlenia oraz ustawienie fotoradaru. Ma być bezpieczniej. Od 2008 r. co roku ma być modernizowane po 10 km E22 zaczynając od Czerska w naszą stronę. W sumie odcinek ten liczy 25 km. Ma być nowa nawierzchnia, chodniki i ścieżki rowerowe. Droga 214 ma być modernizowana za środki Banku Światowego. Takie padły propozycje. A na spotkaniach ze starostami i naczelnikami wydziałów starostwa ustalono, że wspólnie będziemy budować chodnik i modernizować drogę powiatową od szosy E22 przez Radziejewo - Borzechowo w kierunku Osowa Leśnego, modernizować drogę wiodącą w drugim kierunku - z E22 przez Karolewo, Kleszczewo do Skarszew oraz budować chodnik ze Zblewa w kierunku Pinczyna.

To był rzeczywiście gorący miesiąc dla pana. Tyle planów.
- To nie wszystko. Opracowano bardzo bogaty kalendarz imprez kulturalno-sportowych, już umieszczony w naszym portaliku gminny (www.zblewo.kociewiacy.pl). Będzie m.in. wojewódzki przegląd orkiestr dętych, zakończony zabawą ludową (9.06), wracamy do dwudniowego Festynu Kociewskiego (21 i 22.07), po raz pierwszy zorganizujemy dożynki gminne oraz zawody strongmenów w Zblewie.

To wszystko bardzo ładnie brzmi, ale... Panie wójcie, po co są oświadczenia majątkowe?
- Przede wszystkim mają zapobiec korupcji. Radni, urzędnicy, wójtowie, szefowie jednostek publicznych określają swój majątek przed, w trakcie i po zakończeniu sprawowania funkcji. Określają i ujawniają. Wójtowie i przewodniczący rady składają te oświadczenia na ręce wojewody, a radni na ręce przewodniczącego. Są też publikowane w internecie - w Biuletynach Informacji Publicznej. Oświadczenia dotyczą także stanu majątkowego współmałżonka. Jest też drugie oświadczenie - o działalności mojej żony na terenie gminy. Tu idzie o odpowiedź, czy firma, którą posiada moja żona (sklep i przychodnia weterynaryjna), kiedykolwiek czerpała środki z majątku gminy w formie jakichś dotacji. Od razu odpowiem - otóż nigdy nie korzystała z majątku gminy, z dotacji i zleceń wydawanych przez urząd.

To pan zaczął o swoim majątku... Jeżeli już pan zaczął, to jaki on jest, ten majątek? Pana i pana żony.
- Nie mamy rozdzielności majątkowej, więc chodzi o jedną i tę samą pozycję w jej i moim oświadczeniu.

5, 10 milionów złotych?
- ... Jakby dokładnie policzył, może wyszłoby z pół miliona...

Pan wybaczy tę ciekawość...
- Cóż, ludzie lubią zaglądać do cudzych kieszeni, a tu jeszcze wszystko jest podane publicznie... To, że te oświadczenia są po to, żeby je w tych trzech fazach (przed, w trakcie i po) porównywały odpowiednie organa kontrolne państwa, w opinii publicznej jest najmniej istotne. One - właśnie tak, jak pan pyta - budzą największe zainteresowanie dziennikarzy. To na pewno bardzo trudno przepisać z BIP-u, kto ile ma i ile zarabia, i epatować stanem kieszeni czytelników...

Mówi pan z ironią. Ale to dobrze, że śledzą. Wykryli dzięki temu u pana... opóźnienie. Spóźnił się pan z oświadczeniem majątkowym!
- Jestem w podobnej sytuacji, jak 700 innych radnych czy włodarzy z Gronkiewicz-Waltz na czele. A podejrzewam, że gdyby sprawdził wszystkie oświadczenia radnych, które są składane na ręce przewodniczącego rady, to byłyby tysiące... Poza tym ja się nie spóźniłem ze swoim oświadczeniem majątkowym. Miałem je złożyć w ciągu miesiąca od dnia zaprzysiężenia na wójta i złożyłem. Natomiast spóźniłem się, przez zwykłe przeoczenie mojej pracownicy jak i własne, z oświadczeniem dotyczącym działalności mojej żony. Miała je złożyć 30 dni od wyborów do rady, a więc miesiąc wcześniej od mojego. Składałem takie oświadczenie po raz pierwszy, bo było wymagane po raz pierwszy, i nie zreflektowałem się w czas, tym bardziej, że miałem sporo pracy... Wypełniłem to oświadczenie żony 5 stycznia, a powinienem 27 grudnia. Pytanie, czy to jakaś wielka zbrodnia?

No właśnie. Jak pan uważa?
- Absolutnie nie. Po pierwsze są rozbieżności w prawie dotyczące sankcji, po drugie prawo powinno określać intencje. Nie miałem intencji zataić, nie złożyć. Wręcz przeciwnie - złożyłem. Nie było takiego zamiaru. A za zwykłe przeoczenie nie powinno być gilotyny. Uważam też, że wojewoda miał obowiązek o tym przypomnieć i wyznaczyć nowy termin. I gdyby dopiero w tym nowym terminie ktoś nie złożył, można by uznać, że jego działanie jest świadome, że nie chce złożyć. I wtedy powinna być jakaś radykalna sankcja.
Ale podobno jest już sankcja. Piszą o panu "były wójt". Albo mówią tak, jakby istniał jakiś stan zawieszenia. I ludzie czekają, co będzie dalej. Ba, pytają, kiedy nowe wybory.
- Nie ma jeszcze żadnej sankcji. Jestem wójtem, przychodzę do pracy, podejmuję bardzo dużo decyzji. Nie można powiedzieć, że wójt stracił mandat, jeżeli rada nie stwierdziła jego wygaśnięcia. Natomiast to prawda, że całe to zamieszanie, związane z walką o prezydenturę w Warszawie, stworzyło sytuację społecznej niepewności i niepokoju.
A jaka będzie ewentualna sankcja?
- W ustawa o samorządzie jest mowa o sankcji finansowej, a w ustawie o wyborze bezpośrednim wójta jest mowa o radykalnej sankcji, czyli wygaśnięciu mandatu. Według prawników, ważniejsza jest tu ustawa o samorządzie, bo ona określa porządek w samorządowej RP. Jeżeli jest taka rozbieżność prawna, taki prawny bubel, to powinno się przyjąć to, co proponowała PO i niektóre inne partie, a mianowicie tzw. ustawę abolicyjną. I gdyby nie bój o Warszawę, to przyjęcie takiej ustawy nie byłoby żadnym problemem. Tymczasem za ten bubel prawny chcą ukarać nie tylko wójtów, burmistrzów i radnych, ale i wyborców, których chce się zmusić do ponownego pójścia do wyborów i to za pieniądze gmin, czyli ich własne. Zmusić do wyborów za kawałek dobrej drogi.

A więc jednak jest pan wójtem... Co będzie dalej? Jak ten problem rozwiązują gdzie indziej?
- Różnie. Do paradoksów dochodzi po odwołaniach starostów, gdzie są inne zasady wyborów (nie są wybierani w wyborach bezpośrednich, a pośrednich, przez radę). Odwołuje się starostę i na tej samej sesji wybiera się tę samą osobę ponownie. I teoretycznie starosta powinien dostać odprawę. To skutek tego paradoksu. W gminach mogą być takie sytuacje. Pierwsza. Rada gminy stwierdza wygaśniecie mandatu. Wtedy wójt będzie się odwoływał do Sądu Administracyjnego. Druga. Rada podejmuje uchwałę odmawiającą wygaśnięcia mandatu lub w ogóle nie podejmuje żadnej uchwały. Najczęściej jest tak, że rada nie stwierdza wygaśnięcia mandatu. W tym drugim przypadku wojewoda może uchylić taką uchwałę w trybie ustawy o samorządzie gminnym. Jeżeli tego nie zrobi, jeżeli nie podejmie żadnej decyzji, to sprawa jest już zakończona. Jeżeli uchyli, to radzie gminy jak i wójtowi przysługuje odwołanie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, pod który podlegają samorządy.

Ile to pochłonie czasu?
- Jeżeli wojewoda rada nie uchyli mandatu, a wojewoda to zaakceptuje, to do miesiąca. Jeżeli wojewoda stwierdzi nieważność uchwały rady gminy, to wówczas rada ma termin 30 do na wniesienie skargi, potem to idzie do sądu administracyjnego, który też powinien w terminie 30 dni rozpatrzyć odwołanie itd... Około pół roku.

Kiedy o tym zadecydują radni w Zblewie?
- Na sesji 16 lutego... Mnóstwo hałasu o nic. A wystarczyłoby potrącić wynagrodzenie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz