poniedziałek, 31 marca 2008

Ależ te Kaliska się bawią! - I

Koncert, jaki odbył się w sobotni wieczór 8 marca, był dedykowany głównie żeńskiej części kaliskiej społeczności, choć można założyć, że w tej iście sielskiej i rodzinnej atmosferze doskonale bawili się wszyscy. Tu śpiewać każdy może, jak przed laty śpiewał Jerzy Stuhr. .






Nie byłoby tego, gdyby nie ogromne zaangażowanie tej społeczności, zresztą z wójtem gminy na czele, i oczywiście dzięki pani Dance (Danuta Guzińska-Zaremba -red.), kierownikowi Gminnego Ośrodka Kultury w Kaliskach, bo jak ona zarządzi, to nawet wójt musi śpiewać, bo nie ma wyjścia. I tak oto jest nadzieja, że tym sposobem, objawi się tutaj jeszcze nie jeden talent, sportowy, muzyczny..


Wspólne zaangażowanie sprzyja niewątpliwie integracji społeczności kaliskiej, bowiem mieszkańcy chętnie przychodzą i uczestniczą w tego typu wydarzeniach. Podczas koncertu usłyszeć mogliśmy mieszkańców gminy interpretujących utwory znanych wykonawców z lat 70. W opowieść o tamtych latach, pełnych absurdów, zaprezentowanych przez panią Dankę, wplecione zostały utwory oddające klimaty tamtych lat, które dziś dla wielu są głęboką historią. Udajmy się więc raz jeszcze w podróż sentymentalną.

- Działo się to całkiem niedawno, w pewnym państwie, położonym w samym środku Europy, gdzie liczba mieszkańców wynosiła wtedy 34,2 mln. osób, a co roku rodziło się 646.400 dzieci. To zapoczątkowało tak zwany wyż demograficzny. Po nieudanych rządach Władysława G. (ps. Wiesław - red.) i Józefa C., nadszedł czas na zmiany.

Choć od Wschodu wiały nam wiatry prosto w twarz, ale wszyscy doskonale orientowali się, gdzie był wschód, a gdzie zachód, ponieważ na wschód jechały zawsze pociągi załadowane towarami, a puste wracały na zachód. Kiedy ówcześni politycy zabawiali się w kolejną wyliczankę "raz, dwa, trzy, sekretarzem będziesz ty", na czele stanął nowy przywódca, Edward G. Od tej pory wszystko miało być lepsze. Jednak na początku lat 70. największą chlubą Polaków miał być własny transatlantyk "Stefan Batory".



Chór "Leśne Echo" i "Kapitańskie tango" zespołu Alibabki

- Tuż za wschodnią granicą rozpościerało swoje terytorium ogromne państwo, gdzie rządził niepodzielnie Leonid Breżniew (1964 -1982 - red.), zausznik jak się patrzy. Ze Związku Radzieckiego pochodził pierwszy kolorowy telewizor "Rubin", w tamtych czasach obiekt pożądania każdego Polaka. Wszyscy śledzili, co działo się w Rubinie, a niektórzy mawiali, że Rubin również śledzi nas. Dlatego też warto było wyjść z domu...


Joanna Linda w interpretacji utworu z repertuaru Anny Jantar "Dzień wspomnienie lata"

- W tym czasie wszyscy budowali nasz wspólny dom, chociaż każdy wolał mieć własny, a program partii był programem narodu, choć powinno być odwrotnie. Po ulicach jeździły pierwsze fiaciki, małe i duże. Choć czasami dykta na łeb spadała, to z czasem uwinięto się z tą usterką. Na taki samochód czekało się wiele lat i można go było kupić wyłącznie na przedpłaty. Dlatego też ci bardziej uprzywilejowani posiadacze niezwykłych czterech kółek, wozili swoje dziewczyny za miasto lub do kawiarenek, które cieszyły się ogromnym powodzeniem.



Sentymentalna Ania Klaman "Odpływają kawiarenki", Ireny Jarockiej

- Niezwykle uroczyście obchodzono Dzień Kobiet. Było to prawdziwe święto mężczyzn. Symbolem tego dnia był zataczający się pan z połamanym goździkiem w ręku, oddający hołd swojej "bogini". Obchody tej uroczystości zaczynały się już od rana w zakładowej świetlicy, gdzie wszystkie panie otrzymywały przydziałowy czerwony goździk, paczkę kawy i rajstopy. Same deficytowe towary, co pozwalało kobiecie zaoszczędzić kilka godzin stania w kolejce. Na obowiązkowym wyposażeniu była oranżada, pączki oraz czysta wódka. Zabawa trwała zazwyczaj do końca godzin pracy, a niekiedy do rana.


Dariusz Kwiatkowski w interpretacji wiązanki przebojów Czerwonych Gitar (Nie spoczniemy, Ciągle pada, Tak bardzo się starałem)

- W 70. latach ukazała się książka Michaliny Wisłockiej, pod tytułem "Sztuka kochania". Była to swoista polska kamasutra, którą czytało się z wypiekami na twarzy. Książka ta, czekając na swoje wydanie, przeleżała w KC PZPR około 10 lat. Wszystko to przez tak zwanych "pieszczochów socjalizmu", czyli wszechobecną cenzurę. Wtedy to niejedna dziewczyna marzyła o chłopaku, który porwałby ją w podróż windą do nieba.



Dorota Pryba i Dariusz Kwiatkowski, 2+1 i "Windą do nieba"

- Wszyscy oglądali serial pod tytułem "Siedemnaście mgnień wiosny". Bohaterem tego serialu był sławny Stirlitz. Ze Stirlitza do dziś śmieją się w dowcipach i powiadają, że J23 (Hans Kloss) był poważniejszym szpiegiem. Dziś większość z nas nie pamięta już ówczesnego radzieckiego agenta, podobnie jak wielu innych postaci z tamtej dekady.


Ekspresyjna Anna Grot w utworze "Zapomnisz kiedyś że to ja"

- Polityka gospodarcza państwa bujnie się rozwijała. Mawiano wówczas, że przeciętny Polak z przodu nosi torbę na kredyty, a z tyłu..., a wprowadzenie naszej ekonomii na Saharę spowoduje, że pod stopą piasku zabraknie. Jednak nikt się tym nie przejmował i z rozrzewnieniem oglądano "Noce i dnie", "Janosika", "W pustyni i w puszczy", "Wakacje z duchami" oraz albumy ze starymi zdjęciami.


Jarosław Otta i Janusz Beyer i "Parostatek" Krzysztofa Krawczyka

- Dekada Edwarda to gorący okres festiwali. Począwszy od festiwalu w Opolu, w Sopocie, a skończywszy na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu i Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. Oprócz tych wszystkich doznań artystycznych lansowano też zespół "Gawęda".



Gawęda w piosenkach pt. "Gramy w kolory" i "A ja mam psa"

- W szkole obowiązywały granatowe mundurki z białymi kołnierzykami, ale życie szkolne było już barwniejsze, a to dzięki gumie do żucia "Donald" z zabawnymi historyjkami obrazkowymi. Robiło się z niej ogromne balony, trudno odklejane od twarzy, a to dzięki butom "Relaksom", które choć kosmicznie nie wyglądały, to kto ich nie miał, nie istniał towarzysko. Królowały pamiętniki z różnymi dedykacjami, najczęściej, na górze róże, na dole fiołki... Nadszedł więc czas na odrobinę poezji.


Kasia Skórczewska i Oktawian Zaremba w interpretacji poetyckiego utworu Marka Grechuty "Nie dokazuj"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz