Zazwyczaj szukamy śladów przeszłości w muzeach, książkach i filmach, ale czasem wystarczy tylko poznać rodzinne opowieści czy przewertować stary pamiętnik, aby samemu natrafić na trop wiodący do ciekawego odkrycia.
Podobnie stało się w przypadku Jana Chylińskiego z Pieców, który jako pasjonat historii poza innymi tematami zgłębiał również dzieje rodziny swojej żony. Dzięki temu odkrył na terenie swojej posesji w Piecach dwa listy w... butelkach.
Pierwszy list datowany jest na 4 listopada 1937 roku, a drugi na 13 czerwca 1941. Autorem obu listów jest Bronisław Bielicki - nieżyjący wujek żony Jana Chylińskiego. Są one swoistym świadectwem historii oraz świadomości ludzi żyjących w Piecach w czasie, gdy zostały napisane.
- Pierwszy z listów odnalazłem pod korzeniami wyciętego drzewa, lecz niestety butelka, w której był ukryty, została rozbita w trakcie wykopywania. Drugi natomiast znalazłem przy rozbiórce schodów w zachowanej do dziś części dawnej stodoły. Butelka z listem była ukryta pod jednym ze stopni. Ta butelka się zachowała. Wiem że gdzieś jest ukryty jeszcze jeden list i mam nadzieję, że uda mi się go odnaleźć.
O tym, że ukryty jest gdzieś jeszcze jeden list, dowiedziałem się od człowieka, który na przełomie lat 40. i 50. remontował piec w piekarni. Znajduje się tutaj bowiem również piekarnia, która funkcjonowała jeszcze do lat 60., kiedy to komuniści zabronili wypiekania chleba.
Pierwszymi właścicielami piekarni byli rodzice Bronisława Bielickiego, a ostatnim właścicielem dokonującym wypieków byli Jan i Łucja Plombon (Łucja była córką Bielickich). Kiedy piekarnia została zamknięta przez ówczesne władze pieczono tutaj tylko na własny użytek i dla sąsiadów lub na wesela. Myślę, że rozpalę jeszcze w tym piecu piekarniczym - powiedział Jan Chyliński. Poniżej publikujemy treść odnalezionych listów w oryginalnej pisowni.
List z 4 listopada 1937 roku.
Rok 1937 jest rokiem mało urodzajnem wielkiej biedy, a złodziejstwa w sam raz dosyć. Głową państwa jest p. Prezydend Mościcki marszałkiem Śmigły Rydz bardzo dzielny i lubiany przez obywateli. Wojtom jest p.Cybula, a sołtysem p.Połom. Proboscz ks. Borowski, a wikary ks. …..
Piece 4 listopada 1937
Bielicki Bronisław.
List z 13 czerwca 1941
Zapis
Otóż tutaj jest zapis, który jest skreślony we wojnie daty 13 czerwca 1941 roku. Otóż kładziemy ten papier pod nowe schody w tym oto czasie. Nie wiemy kto ten arkusz otrzyma: lecz niech o tym pamięta, że to pisane jest przez rodzinę Bielicki, który ojciec był piekarzem. Te schody pod którymi leży ten dokument są naprawione przez bryły cementowe. Otóż budowana jest w tym czasie ważna droga ( szosa ) łącząca Chojnice z Tczewem, a że jest cała z cementu, dlatego.
Przy bokach tej szosy, gdzie się ciągną ścieżki dla rowerzystów była także cementowa, lecz w pewnych miejscach było źle zrobione, bo i przez zimę się zepsuło, dlatego otrzymaliśmy takie tutaj bryły. Mógłbym wam też dużo o wojnie teraźniejszych niemieckich czasach napisać, lecz nie będę wogóle zaczynał. Tylko wspominam iż cała nasza rodzina (Bielicki Bielickich) do tego czasu (gdy piszę oto ten list, a co później będzie to nie wiem) żyje. Rodzina słk składa się: ojciec Josef - matka Johanna, syn Bronek (ślusarz), Zygmunt (piekarz), Łucja, córka, Alfons
(kowal), Paweł (zajmujący się nauką będący od niedawna na praktyce w biurze wójtowskim i piszący oto to), Wacław (najmłodszy). Otóż tutaj wojna, lecz wojny dotychczas nie ma, wszystko zaczyna się na kartki, a to wszystko mało: chleba 1/5 pf, mięsa 1/2pf. dla osób ponad 14 lat. Bułek i pszennego pieczywa wogóle nie. W kościele się odprawia tylko czasami, od raz na miesiądz miesiąc, a czasami i to nie "Sind Polen sind verloren". Otóż krótkie sprawozdanie skreślone przez rodzinę Bielickich. Ofen w 13 czerwca 1941 roku.
Podajemy za pismem "Zblewo i okolice". Dziękujemy jego wydawcy Waldemarowi Gdańcowi za udostępnienie materiału.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz