sobota, 1 marca 2008

Listy od Pani Arlety

Pada, ale myślę, że w wielu z Was jest piękna pogoda. Bo tak naprawdę to pogoda jest w naszych głowach albo sercach (nieważne, w jakim organie mieści się splot uczyć - ważne, że jest). Gdyby tak nie było, to Anglicy już dawno wyemigrowaliby do cieplejszych krajów z błękitnym niebem, a Irlandczycy nie wracaliby z USA na swoją pochmurną i deszczową wyspę. A co dopiero mówić o Eskimosach i innych polarnych niedźwiedziach... Macie dziś pewnie w sobie dobrą pogodę, bo nagle dostaliście jakiegoś zaskakującego maila, który Was całkiem zbił z tropu, bo taki bardzo miły, może to był tradycyjny list, a może długi telefon od znajomej /-go Nieznajomej/-go sprzed wielu lat z "Naszej-klasy". A może to był tulipan, który ktoś Wam bliski postawił tak, że tuż po przebudzeniu od razu Wasz wzrok padł na jego blade płatki z zielonymi żyłkami. A może weszliście przez internet do swojego banku i zakrzyknęliście: "Wreszcie jest!" (oczywiście tak długo oczekiwany przelew). Na pewno wielu z Was ma dziś taki dobry dzień... U mnie też jest dobra pogoda. Z codziennej dostawie maili z całego świata, który program przesiewa na "chciane" i "niechciane", otworzyłem jako pierwszy ten - List od pani Arlety. I od razu, pomimo deszczu, wzeszło we mnie słońce. I już wiem, że ten dzień będzie piękny, nawet jak zaczną walić pioruny i spadnie deszcz na wysokość pół wiadra... Bo ten list pokazuje, że to co robię, ma sens... Dość gadania, sami przeczytajcie. I pomóżcie Pani Arlecie, jeżeli znacie odpowiedź na jej pytanie...
Tadeusz Majewski

PS. Ktoś przed chwilą przesłał maila, że takie tulipany mają zielone żyłki, a nie różowe, jak napisałem. Poprawiłem. Dziękuję Pani za uwagę - nie znam się na kwiatach. Życzę Pani jak najwięcej tulipanów z zielonymi żyłkami... Hej, piszcie, Tu Portal Wolne Kociewie. Piszcie, póki tu jeszcze jestem.


Dzień dobry! Nazywam się Arleta Filipek i dziś znalazłam stronę internetową gminy Smętowo Graniczne. Jestem pod wrażeniem strony :) Mam 35 lat i jestem nauczycielką języka niemieckiego w bydgoskim gimnazjum.

Piszę do Państwa, ponieważ jestem w trakcie odtwarzania drzewa genealogicznego i pisanie wspomnień o mojej rodzinie. Najmniej informacji mam o moim dziadku i babci. Dziadek, Stefan Stochmal, urodził się w Kijach 24 maja 1909r. Jego rodzice nazywali się Aleksander i Julianna (zd. Siemieniec). Dziadek miał kiloro rodzeństwa, m.in. siostrę Stanisławę, Janinę, brata Gustawa, Leona, Józefa. Reszty rodzeństwa nie potrafię wymienić.

Dziadek jako młody chłopak odszedł z domu w poszukiwaniu pracy. W końcu w Leśnej Jani na północy Polski ożenił się z Klementyną Ryńską. Babcia Klementyna urodziła się 5 stycznia 1911r. Jej rodzice nazywali się Józef i Weronika (z d. Gołecka). Babcia miała kilkoro rodzeństwa, min. siostrę Paulinę, Konstancję (była niewidoma), Elżbietę. Bracia podobno zmarli na wojnie. W czasie wojny dziadka zabrano na roboty do Niemiec. Jakiś czas potem babcia pojechała do Niemiec z 2 dzieci, by odszukać dziadka. No i po czasie !
odnaleźli się.

Po wojnie osiedli w Miasteczku Krajeńskim pod Piłą i mieli 8 dzieci. Moja mama była najmłodsza z rodzeństwa. Dziadek zmarł w 1981 r., babcia w 1988 r.
Nie wiem, do kogo się w tej sprawie zwrócić. Najlepiej do najstarszej osoby w Leśnej Jani, ale starsze osoby nie korzystają na pewno z internetu :) Może Państwo by mi pomogli? Byłabym bardzo wdzięczna za wszelkie wskazówki. Pozdrawiam!
Arleta Filipek
arleta.filipek@wp.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz