niedziela, 23 września 2012

Coraz więcej dzieci w przedszkolu

W mediach podnoszą larum. W Polsce ubywa dzieci. To raz. Dwa - kosmicznie rosną ceny utrzymania dzieci w przedszkolach. Jak jest w gminie Zblewo?

Z dyrektor Publicznego Gminnego Przedszkola w Zblewie Beatą Cyrson rozmawia Tadeusz Majewski.

- Ile mamy w gminie przedszkoli?
















- Są dwie gminne placówki zajmujące się dziećmi, przedszkola w Zblewie i Pinczynie. No i mamy punkt przedszkolny w Bytoni...

- Czy w tym roku szkolnym dzieci w tym przedszkolu ubyło?

- Wręcz przeciwnie, przybyło. Mamy cztery oddziały, a były trzy. Przybyło, choć od września tego roku 6-latki przeszły do zerówek szkolnych. W zeszłym roku razem z 6-latkami mieliśmy 82 dzieci, a w tym roku bez 6-latków 93 dzieci. Przybyła cała grupa - 25 dzieci.

- Czy te 6-latki musiały przejść do szkoły?

- Nie. Zadaniem własnym gminy jest prowadzenie zerówek, ale nie zostało określone, czy te dzieci mają chodzić do szkoły, czy do przedszkola. Nasze 6-latki rozpoczęły naukę w zerówkach w szkołach, żeby zrobić miejsca 3-latkom, bo tych przybyło. W zeszłym roku szkolnym był jeden oddział 3-latków, 25 dzieci, a tym roku mamy około 40 3-latków. Warto nadmienić, że wszystkie dzieci 3-letnie, zgłoszone do przedszkola przez rodziców, zostały przyjęte.

- Ile mniej więcej tych 3-latków chodzi do przedszkola?

- Trzy lata temu w naszej gminie urodziło się 153 dzieci. Tu mamy 40, w Pinczynie około 20. A więc blisko połowa jest objęta wychowaniem przedszkolnym. To i tak nie jest źle. Jak podają statystyki, gdzie indziej wychowaniem przedszkolnym jest objętych ze 20 procent dzieci.

- 153 dzieci w 2009 r. to dużo. Ale liczba urodzeń spada. Mówię ogólnie, w Polsce. Jak jest w gminie Zblewo?

- Nam dzieci przybywa. W 2010 r. urodziło się 160 dzieci. Oczywiście gdzie indziej jest różnie. W jednej z gmin borowiackich naszego powiatu urodziło się 6 dzieci.


- Obejrzałem przedszkole, porobiłem zdjęcia. Jest tu bardzo kolorowo, ciepło - dosłownie i w przenośni. Trudno się dziwić, że rodzice zostawiają tu dzieci. Pamiętam jednak, że był kryzys...

- Tak, w latach 1992, 1993. Przyszedł wówczas okres zamykania przedszkoli. U nas był tylko jeden oddział, około 30 dzieci. Zamykano, bo przedszkola przeszły pod samorządy, które wprowadziły opłaty. Poprzednio rodzic płacił tylko za wyżywienie. W tamtym czasie między innymi zamknięto przedszkola w Bytoni i Kleszczewie, bo nie było chętnych. My przetrwaliśmy. Staraliśmy się, żeby oferta dla dzieci była atrakcyjna i dzieci przybywało. I - przede wszystkim - staraliśmy się przekonać rodziców, że to przedszkole jest potrzebne.

- Bardzo jest potrzebne?

- Co kuleje w świecie dzieci - kontakty z rówieśnikami. Więc przedszkole jest tu bardzo potrzebne. Dzieci w przedszkolu mocno rozwijają się społeczne. Mają możliwość wspólnej zabawy, uczą się poprzez zabawę, miło spędzają czas, na pewno się nie nudzą. Im prędzej będą w przedszkolu, tym lepiej. Łatwiej znoszą rozstanie. Jeszcze się zdarza rano, że dzieci, te malutkie, płaczą... Dzieci się nie nudzą, gdyż mamy bardzo bogatą ofertę... Za chwilę przyjdzie do nas pan policjant... Mamy rytmikę, gimnastykę korekcyjną, język angielski dla dzieci, taniec towarzyski, warsztaty ceramiczne, kickboxing i gry i zabawy ruchowe. To ostatnie to nowość. Chcemy zachęcać dzieci do uprawiania czynnego sportu. "Wbiliśmy" się w program ministerialny, żeby dzieci od najmłodszych lat uprawiały sport. Są bardzo chętne.

- Jak długo dzieci przebywają w przedszkolu?

- Od 6.30 do 16.30. Dłużej nie. Mogą krócej. O tym decydują rodzice. Ale większość dzieci przebywa 7, 8 godzin.

- A posiłki?

- Śniadanie, obiad i podwieczorek.

- Ile to kosztuje?

- Wyżywienie całodzienne - 5 złotych. Natomiast jeżeli chodzi o opłatę, to 5 godzin pobytu dziecka jest bezpłatne, natomiast pozostałe godziny są płatne i na dzień dzisiejszy to 2,40 zł za godzinę. W skali miesiąca średnio to około 250 zł za 8 godzin dziennie. Jedzenie plus opłata stała. Jeżeli jeszcze dzieci korzystają dzieci z zajęć dodatkowych, to około 300 zł. W porównaniu z tym, ile bierze niania, to niewiele.

- A ile bierze niania?

- Jak mówią rodzice, 5 zł za godzinę.


- Są nianie w gminie Zblewo?

- Są. Nie ma punktów przedszkolnych jak w Starogardzie i dziećmi zajmują się osoby niepracujące.

- Jest tu bogata oferta edukacyjna i ruchowa, więc aż dziwne, że nie nie ma np. 70 procent dzieci.

- Generalnie rodzice są zadowoleni. Mieliśmy zebranie z Radą Rodziców. Śledzimy też losy naszych absolwentów. Wynika z tego, że przedszkole dobrze przygotowuje do nauki w szkole.

- Zaskoczyły mnie tabla absolwentów. Miło będzie im wracać po na przykład 50 latach.

- Tabla istnieją 5 lat, od czasu rozbudowy przedszkola.

- Niedawno rozbudowa, a teraz jest chyba za ciasne...

- Tak, już jest za małe. Myślimy o rozbudowie. Rodzice zwrócili się do władz gminy, żeby przygotować dokumentację i, jeżeli będzie możliwość pozyskania środków zewnętrznych, je rozbudować. Właściwie ta rozbudowa jest niezbędna. Przedszkole koniecznie z salą gimnastyczną.

- Z salą gimnastyczną?!

- A dlaczego nie?

- Ile osób tu pracuje?

- Szesnaście. Sześciu nauczycieli plus na niepełnym etacie logopeda i katecheta. Siedem osób obsługi, w tym dwie na pół etatu: pomoce do dzieci, woźne, kucharka, intendentka, konserwator. Jest i pani psycholog.

- Czy w tym wieku powiedzmy 3-latka widać cechy przywódcze?

- Wdać! Na razie nie będziemy zdradzać, u kogo. Mamy dobrego wójta, nie będziemy go zmieniać.

- Jaki jest dzisiaj model rodziny? Dwa plus dwa?

- Dwa plus jeden. Wiąże się to z brakiem stabilizacji, kosztami. Mało jest rodzin, gdzie jest dwoje plus troje czy czworo dzieci.

- Mamy teraz w Zblewie rodzinę dwa plus siedem. Kiedyś coś zwyczajnego, dzisiaj wielka rzadkość.

- Należy się cieszyć, że mamy. Powinniśmy wspierać ich w wychowaniu... Pójdziemy na spotkanie z panem policjantem... Niestety, już wyszedł.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz