W szkole w Zblewie jestem drugi raz. Tym razem na przemian klasy gimnazjalne i podstawówki. Po dwie. Między na przykład IV klasą podstawówki a III gimnazjalną jest ogromna przepaść, a zatem język umownie mówiąc wykładu musi być inny i inne rekwizyty.
Ale w obu przypadkach lubię tę chwilę tuż po dzwonku rozpoczynającym lekcje, kiedy oni wchodzą do klasy, coś tam jeszcze porządkują i wreszcie milkną. Dla mnie to chwila, kiedy wczuwam się rolę absolutnego władcy i też się przygotowuję...
Wyjmuję z dwóch toreb rekwizyty władzy. Są to: największy motyl świata, który przyszedł na świat w domu przy al. Armii Krajowej w Starogardzie Gdańskim, liczące 300 milionów lat stworzenia, jakie zamknąłem w jajowatej pułapce wielkości głowy dziecka, róża pustyni z Afryki, chryzoprazy, nefryty i agaty z naszych Sudetów. Wykładam oczywiście napisane przez siebie lub wydane przez moją firmę książki oraz dla przykładu kilka gazet, jakie prowadziłem. Aparat kładę na biurku na końcu jako ostateczny atrybut cesarza lekcji. Dostrajam jeszcze mikrofon kierunkowy w uchu, żeby wyławiać najmniejsze nawet głosy sprzeciwu, by zgnieść je w zarodku jak karalucha. I się zaczyna.
Dla nich jestem być może kosmitą, może kimś z innej bajki, może kimś, kto przyjechał i dziwnie mówi.
Na początku zapisują moje dane: Tadeusz Majewski, Ognisko Pracy Pozaszkolnej koło dziennikarsko-twórcze, biuro@kociewiacy.pl, mój portal www.kociewiacy.pl i to właściwie wszystko. Zwracam jeszcze uwagę:
- Kto chce o tym, co będzie, jak najszybciej zapomnieć, niech pisze na kartce, bo kartka jest przedmiotem jednorazowego użytku i się ją wyrzuca po lekcji do kosza. Kto chce zapamiętać, niech pisze w brudnopisie.
A potem wybieram sekretarza, który podchodzi do tablicy i zapisuje w dwóch pionowych rubrykach dane, jakie podaje później klasa. Rubryka z lewej strony to pole dla świata wirtualnego, a z prawej - dla jego przeciwieństwa, czyli świata realnego. Nad tymi rubrykami wielkimi literami zapisuję słowo MATRIX.
Tym razem w szkole w Zblewie zupełnie przypadkowo w trzech klasach na stanowisko sekretarzy wyznaczam osoby leworęczne. "Lewusy" - dygresja - są pilnie poszukiwani w niektórych dyscyplinach sportu, na przykład w tenisie stołowym, ziemnym czy boksie.
W polu tablicy z lewej po krótkim dochodzeniu pojawiają się wyrazy oznaczające narzędzia, przez które wchodzimy do świata wirtualnego, w rubryce po prawej - zaraz, zaraz...
Skupmy się na tej lewej. Od dawna już nie pytam przy takich spotkaniach, czy ktoś coś ma, a czy ktoś czegoś nie ma. To prostsze przy podliczaniu podniesionych rąk. Gdy stawiam pytanie: kto nie ma w domu telewizora?, z reguły wybucha śmiech (niektórzy przy okazji mówią, że mają ich kilka). Gdy pytam, kto nie ma komputera, zgłaszają się jednostki. Podobnie jest z internetem, uściślając portalami tzw. społecznościowymi, gadu gadu czy czymś podobnym. Gdy pytam o komórki, a zatem smsy - nieraz 150, 200, 300 dziennie - jest to samo. To są narzędzia świata wirtualnego.
Teraz zdradzam, co w polu tablicy po lewej. Sekretarz zapisuje w nim, ile osób coś pisze - wiersze, piosenki, pamiętniki, opowiadania itp., ile coś zbiera, to znaczy kolekcjonuje, ile robi zdjęcia, hoduje jakieś zwierzątka, na przykład raczkujące smoki, wielkie króliki czy 150-metrowe węże.
W podstawówkach sytuacja w rubryce po prawej jest o wiele lepsza niż w gimnazjach. O dziwo sporo dzieciaków zbiera kamienie, hoduje stwory, pisze pamiętniki. W gimnazjach są sytuacje, że po prawej nie ma nic do zapisania i sama młodzież patrzy na to ze zdumieniem, no bo tu wychodzi tak bardzo naocznie - pustka.
Tym razem w Zblewie, w jednej z dwóch klas gimnazjalnych, po prawej pojawiło się sporo pozycji. Ponieważ chcę, żeby młodzi coś pisali, wyjaśniam im, że jest to możliwe, jeżeli ktoś się czymś aktywnie interesuje, a nie spędza 8 - 9 godzin przed telewizorem i monitorem komputera, bo co to za życie...
Przestrzeń owej prawej strony zaludniał zwłaszcza pewien niesforny młodzieniec. Pytam go, co zbierasz, a on odpowiada:
- Złom.
I tu się wdaje w szczegóły tego zbieractwa. Widać, że jest fachowcem.
- A co hodujesz?
- Gołębie.
Złom i gołębie, bo na tym można zarobić, myślę sobie i po chwili to się potwierdza.
- O widzisz, zbierasz złom, Napisz mi o tym tekścik, to ci zamieszczę w "Kurierze Zblewskim" i w internecie.
- A ile za to dostanę?
- Najpierw to musi być dobre. Czy tu kupujesz na przykład gołąbka w ciemno?
Chłopak obiecuje, że napisze. Inni też. A pani sekretarz w tej klasie obiecuje napisać sprawozdanko z tego spotkania.
Po dniu zaskoczenie. Jest e-mail
II b Gimnazjum w Zblewie
Dzisiaj odwiedził nas redaktor Tadeusz Majewski. Rozmawialiśmy z nim na temat "świata wirtualnego" oraz "świata realnego".
Doszliśmy do wniosku, że ludzie młodzi spędzają około 8 godzin dziennie przed komputerem oraz telewizorem. Natomiast uczniów, którzy tworzą coś swojego, jak pamiętniki, zdjęcia, piosenki czy zajmują się czymś innym w świecie realnym zgłosiło się osiem (na dwudziestu jeden).
W świecie wirtualnym każdy bierze udział, ale niektórzy zatracają się zapominając o rzeczywistości, a nawet biorąc fikcję za prawdziwą.
Rzeczywistość wirtualna jest iluzoryczna względem człowieka. Potrafi go wciągnąć, ale również zaangażować do działania w niej. Młodzież coraz mniej interesują wycieczki, które kiedyś sprawiały niebywałą radość.
Niektórzy są tak pochłonięci grami komputerowymi, że rezygnują ze swoich zainteresowań, chodź są bardzo zdolni i powinni się rozwijać, ponieważ kiedyś mogliby osiągnąć coś naprawdę wielkiego.
Mówiliśmy też o tym, że aby pisać artykuły czy książki, trzeba się tym interesować, zbierać informacje, robić dokumentacje. Po prostu poświęcić się temu. A to nie jest proste. Często trzeba dużo poświęcić.
I wcale nie trzeba jechać daleko, by opisać coś niezwykłego. Wystarczy się rozejrzeć, poszukać, bo zawsze jest coś ciekawego, coś niezwykłego do uwiecznienia.
Pan Tadeusz zaproponował naszemu koledze Szymonowi, by opisał swoje zainteresowania. A ma ich dużo. Lubi łowić ryby, hoduje gołąbki, króliki. Powiedział również, że zbiera złom. Pan Tadeusz zaproponował mu, by opisał dokładnie, jak to wygląda oraz by zrobił zdjęcia.
Nasza koleżanka Malwina również ma talent pisarski. Pisze piosenki, wiersze oraz opowiadania. Zdjęcia robi kilku uczniów z naszej klasy. Lecz fotografują częściej naturę, niż wydarzenia i ludzi.
Ewa Kowalska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz