Spacerując po wiejskich drogach można już usłyszeć dźwięki żniw.
Zajeżdżam do gospodarstwa państwa Kozłowskich w Czarnymlesie. Pytam o żniwa, czy już rozpoczęte.
- Mąż właśnie wyjechał na pole - mówi pani Maria, która w domu przygotowuje posiłek dla pracujących w polu.
Idę we wskazanym kierunku. Zza wzniesienia wyłania się czerwony kombajn, a za nim ciągnik z przyczepą. Obserwuję
- Zapraszam na przejażdżkę - mówi rolnik, więc wchodzę za nim na kombajn.
Rzeczywiście, w środku jest straszy upał, mimo ciągle pracujących wentylatorów. Poza tym jest bardzo głośno, nie można rozmawiać nie krzycząc. Postanawiam więc pooglądać okolicę.
W oddali na polach widać inne kombajny. Z prawej pana Szwedy, z lewej pana Czarneckiego. Za kombajnami dumnie kroczą bociany. Okrążyliśmy pole, więc żegnam się i wychodzę. Tomek, młodszy syn pana Bogdana, znowu odbiera ciągnikiem ziarno.
- To jest jęczmień ozimy. Ma 10 procent wilgotności - mówi. Jak się dowiaduję po chwili, to dobrze. Im mniej wilgotności, tym lepiej.
Podchodzi do nas również starszy z synów, Marcin, ze specjalnym urządzeniem do pomiaru wilgotności. Po raz kolejny sprawdza, bo zboże z różnych części pola może mieć różną wilgotność.
- Proszę pojechać do pana Podjackiego - mówi pan Marcin. - On już kosił w sobotę, a dzisiaj zbiera słomę.
Widać więc, że żniwa rozpoczęte. Byle tylko pogoda dopisała.
Anna Maria Szweda
Zza wzniesienia wyłania się czerwony kombajn, a za nim ciągnik z przyczepą.

Z perspektywy kombajnisty wszystko wygląda inaczej.

Pan Marcin mierzy wilgotność zboża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz