sobota, 2 lipca 2011

Marek Fota: Studia nad ubiorem są jednocześnie studiami obyczaju

Ślady: Tekstylia XVIII-1905

Jest sprawą oczywistą, że studia nad ubiorem są jednocześnie studiami obyczaju. Kolor i krój, fason, a nawet gatunek materiału wyrażać mogą profesję i stan społeczny. Elementy stroju określają często sferę i pozycję towarzyską wyposażając jego właściciela w zespół cech identyfikujących go jako członka stowarzyszenia, bractwa, korporacji, cechu. Wyrażają, przy okazji świąt albo uroczystej celebracji sakramentów, specyficzne funkcje obrzędowości religijnej...




















Bardzo często także pełnią rolę atrybutów narodowych Dla naszych antenatów wypełnione żywą treścią były określana "nosić się z niemiecka" albo "ubierać się na sposób polski". Jeszcze w czasie mającej się ku końcowi światowej wojnie, gdy odżyły nadzieje na niepodległość, widzimy w zaborze pruskim manifestacyjny powrót do polskich elementów stroju.

Odczytanie właściwego kodu kulturowego, którego nośnikiem jest ubiór, stanowić może pasjonującą przygodę. Jesteśmy nadawcami informacji i znaczeń niekoniecznie uświadomionych. Mato kto wie na przykład o tym, że garnitur będąc reliktem munduru jest synonimem dyspozycyjności. Zacieranie się czytelności różnorodnych komunikatów tego typu zawdzięczamy postępowi technologicznemu.

Do połowy ubiegłego stulecia (XIX w. - przyp. red.) źródłem zaopatrzenia w tkaniny była wyłącznie produkcja domowa i rzemieślnicza. Od tego czasu zaczynają zastępować ją wyroby przemysłowe. Koniunkturalne odkrycie bawełny jako taniej przędzy spycha na plan dalszy surowce lniane i konopne. Rozpowszechniają się nowe, przedtem nieznane lub rzadkie materiały, takie jak kretony, etaminy, nankiny, nansuki, piki, weby, dymki i inne. Fabryki wytwarzają imitacje drogich produktów, na przykład sztuczny jedwab. Rozwinięty przemysł dziewiarski zalewa rynek tanimi wyrobami, Bielizna, pończochy, skarpety i rękawiczki stają się towarami powszechnego użytku. Manufaktury, odpowiadając na zapotrzebowanie średnio zamożnej klienteli, produkują masowo koronki, hafty, sztuczne kwiaty i pióra. Ściśle z zasadami produkcji związane są reguły handlu.


Dystrybucja jednak nie obejmuje wyłącznie sprzedaży gotowych wyrobów. Z jednej strony, nie potrafi od razu podołać bardzo różnorodnemu zapotrzebowaniu, z drugiej nie może zastąpić w pełni aktywności potrzebujących. Wynalazek maszyny do szycia (upowszechnionej przeważnie w środowisku miejskim w latach osiemdziesiątych) również sprawia, że zasada self-made jest nawet bardziej aktualna niż przedtem. Potrzeba samorodności pogłębiana jest przez pisma i żurnale kobiece. W przypadku zaboru pruskiego prym wiodą tutaj ośrodki w Monachium, Berlinie i Dreźnie.

Są to informacje natury ogólnej, które należałoby uzupełnić i zweryfikować w odniesieniu do lokalnego, starogardzkiego rynku. Oczywiście zagadnienie to wykracza poza ramy dziewiętnastego wieku. Mamy tutaj, w zasadniczym zarysie, dwa powiązane ze sobą bloki problemów. Pierwszy z nich obejmuje pytania o rodzimą wytwórczość. Drugi dotyczy handlu i importów. Niezastąpionym źródłem byłyby tu oczywiście archiwalia. Piszę "byłyby", gdyż dokumentacja cechowa sprzed 1792 roku spłonęła wraz z ratuszem podczas wielkiego pożaru miasta. Nie znam zbioru Archiwum Cechu Rzemiosł Różnych w Starogardzie, ale myślę, że nie będę daleki od prawdy, gdy powiem, że w odniesieniu do XVIII wilku ocalałe dokumenty mają naturę przypadkową i że bardzo trudno na ich podstawie utworzyć syntetyczny obraz tak złożonego zjawiska. Dodam tylko, że w Archiwum Państwowym w Gdańsku znajdują się nie mniej fragmentaryczne dokumenty cechu krawców w Starogardzie w postaci listów rodowych (z lat 1782-1808) i świadectw czeladniczych (z okresu 1773-1808). Lepiej rzecz się przedstawia dla wieku dziewiętnastego.

Niezmiernie bogatym w tym czasie źródłem mogą być katalogi z asortymentem firmowym lub cenniki fabryczne. Wiele wytwórni i hurtowni zaopatrywało ośrodki krawieckie w próbki materiałów, a farbiarnie w zastawy nici wraz z opisem ich właściwości. Należy także przypuszczać, że Istnieją jeszcze - w zapomnieniu i niedocenione - dokumenty samych firm, chociażby w szczątkowej postaci rachunków i pokwitowań.

Nic nie zastąpi wszakże samych obiektów. Ale tutaj materiał jest najuboższy. W jakiejś mierze lukę tę może wypełnić stara fotografia. Obfity (i w miarę możności jednorodny) jej zasób mógłby stać się mocnym fundamentem dla naszej wiedzy na temat zmiennych form i rodzajów ubioru, i to zarówno w odniesieniu do surowca oraz technologii, jak i funkcji kulturowej stroju. Temat jest otwarty i czeka na historyka kultury. Zwłaszcza, że skala interesującego nas regionu jest optymalna dla tego typu badań.

Struktura zawodowa mieszkańców Starogardu na początku naszego wieku pozwala przypuszczać, że monopoliści handlu tekstylnego pełnili rolę nakładców wobec znacznej części rzemieślników. Książka adresowa dla Starogardu z 1905 roku informuje o istnieniu wielu przedsiębiorstw zajmujących się dystrybucją tkanin. Najstarszym, powstałym w 1792 roku, była firma J. F. Tetzlaffa mieszcząca się przy Rynku pod numerem dziesiątym (zajmowała parter i pierwsze piętro); największym, bo obejmującym dwie posesje przy wylocie ulicy Chojnickiej - A. Arensa. W Rynku były też sklepy: Louisa Lewinnka pod numerem 16, D. Lewińsklego (nr 23), Siegfrieda Loeffiera (nr 18), J. Q. Sengera (nr 36) prowadzony przez mistrza krawieckiego Adalberta Sengera. Poza tym funkcjonowały: przy ulicy Chojnickiej 3 i 4 - magazyny L. Lewińskiego i H. Laskego, a przy dawnej Koszarowej 9 mieścił się skład Antona Neumanna.

Specyfikę i klimat ówczesnego handlu przekazują na pozór nieistotne drobiazgi, na przykład anonse handlowe. Mówią też one szerzej o profilu kupiectwa:

"Wielki wybór nowoczesnych materiałów sukiennych, jedwabnych, lnianych, bawełnianych. Bielizna damska i męska, Dywany, firany, materiały obiciowe, rolosy, chodniki, linoleum. Przyjmowanie całych obstalunków pod gwarancją bezbłędnego wykonania. Konfekcja damska, męska, dziecięca. Kosmetyki damskie. Artykuły obuwnicze, wielki magazyn krajowych i zagranicznych garniturów męskich, materiałów płaszczowych i na spodnie. Wszelkie towary dla krawiectwa damskiego, Szycie eleganckiej garderoby męskiej na miarę. Krojczy na miejscu w sklepie." [Dom Towarowy A. Arens]

"Materiał z metra, manufaktura i towary modne. Wielki wybór materiałów ubraniowych z lnu i bawełny. Firany, bielizna damska i męska. Wszelki magazyn gotowej konfekcji /.../ we wszystkich cenach. Przygotowanie na miarą. /... /" [Z. Fabian, wfaśc. H. Laske]

"Płótno, manufaktura, artykuły modne. Sklep poleca we wszystkich swoich stoiskach bogaty wybór nowości, /.../ Wieloletnia tradycja, trwanie, a także opinia firmy zapewnia realność powyższego. Hasło nasza brzmi

niskie ceny> /.../." [J. F. Tetzlaff]

Nieprzerwana potrzeba reklamy spowodowała, że i ta dawna może stać się źródłem współczesnych inspiracji. Jest przeto ona obiektem zainteresowania i kolekcjonowana. Podobnie jak przechowywane są ocalałe nie tylko ze względu na powroty mody, dawne suknie i koronki.

Jeszcze nie tak dawno udało mi się kupić na rynku sukienny surdut z lat 70. ubiegłego stulecia. Gdyby nie pijące pod pachami rękawy, nadawałby się znakomicie na ekskluzywne przyjęcia w Dobrym Towarzystwie. Czasami spotkać można poszczególne elementy szanowanych i przez to mato zniszczonych ubrań wizytowych, na przykład kamizelki albo fantazyjne kapelusze. Łatwiej także spotkać kosztowne dodatki: broszki, korale czy szpile do krawatów. Trafiają się też arcyciekawe egzemplarze biżuterii patriotycznej, związanej przede wszystkim z powstaniami 1631 i 1884 oraz syberyjską gehenną. Oglądaliśmy w jednym ze starogardzkich domów symboliczny dodatek do sukni - emaliowaną broszkę z herbami Polski, Litwy i Rusi. Zbierane są parasole, które chronić miały przed upałem oraz laski - nie tak dawne atrybuty ludzi ze średniej sfery. Zupełnie źle jest natomiast z tym, co było powszednie i tanie, co zużywane zostawało na nice, albo przerabiane i darte na szmaty. Nawat jeśli chowano do skrzyni na strychu jakieś pozostałości, to zwykle przy pierwszym porządkowaniu, gdy już wiadomym się stawało "że nikt tego nie będzie nosił", oddawano je "na wieś" albo przejeżdżającemu handlarzowi.

Łatwość zaopatrywania się w coraz to nowe przedmioty i ciasnota mieszkań nie sprzyja gromadzeniu na zapas. Zawsze też będziemy posługiwać się własnym gustem i rozeznaniem. Czasem jednak warto się zastanowić nad różnicą pomiędzy starymi i przyszłymi śmieciami, od których uginają się półki w sklepach. Abyśmy, ciesząc się z nowych zdobyczy, nie poczuli także, że coś bezpowrotnie utraciliśmy. Marek Fota

Ilustracje:

1. Dom towarowy A. Arens. [karta wydana ok. 1910/15 roku przez właściciela firmy (do 1926 roku) Leopolda Arensa]

2. Fotografia witryny sklepowej Siegfrieda Hoffmanna w Rynku starogardzkim. [nr 12 - obecnie sklep Eden] - suknie, parasole, kapelusze i towary z metra. [Ponieważ warto także tropić aurę historii, której nie znajdujemy w podręcznikach, podajemy treść korespondencji wysłanej do panny Bronisławy Lange w Skórczu dnia 24.5.1909. "Przysyłam Pani widok naszego interesu, gdzie i ja także się znajduję, choć nie bardzo wypadło, ale poprawić nie można. Czy w święta przybędę, tego dzisiaj napisać nie mogę / .../ Rozchodzi się jeszcze czy stary da mi wolne na drugie święto/ .../". /

Zachowano oryginalną pisownię.


Marek Fota, Gazeta Kociewska, nr 7, 18.02.1994 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz