niedziela, 4 września 2005

Zawód - konferansjerka?

Ma przesympatyczny głos, swoboda, świetne wyczucie sytuacji. Konferansjerska gwiazdeczka czy juz gwiazda?



Dorota Piechowska zawodowo zajmuje się konferansjerką od 2001 roku.
- Jesteśmy na wielu imprezach w powiecie - opowiada nam Dorota. - W Starogardzie prowadziliśmy na przykład imprezy związane z referendum dotyczącym wejścia Polski do UE, a potem już z samym wejściem. O północy w miejskim parku jako pierwsza w mieście wypowiedziałam słowa: "Polska jest w Unii". Miałam łzy w oczach. Prowadziliśmy też Noc Bardów.

Piechowscy na razie konkurencję mają ze strony SCK i... Marysi Malinowskiej z OsiR-u, a więc jednostek samorządowych.
- Zarobki? Można z tego wyżyć. Chociaż różnica w wynagrodzeniu lokalnego konferansjera w stosunku do konferansjera z dużego miasta ma się jak jeden do dziesięciu.
Sporo imprez firma Piechowskich prowadzi charytatywnie.
Dlaczego wynajmują Dorotę?

- Podobno mówię po polsku - żartuje. - ...Bardzo dobrze zna VIP-ów,
lokalną kulturę, okolicę. Dzięki temu świetnie nawiązuje kontakt z widownią. Do tego mam refleks. Konferansjer musi umieć prędko wyłapywać sytuacje i improwizować. I oczywiście bardzo ważne jest obycie ze sceną, na której byłam "zawsze". No i talent.
Dorota odziedziczyła go po ojcu, który zajmował się konferansjerką na uczelni.
Zawód daje jej mnóstwo satysfakcji. Zwłaszcza, kiedy ktoś po jakimś występie, gdy mówi o bolesnych sprawach, podchodzi do niej i mówi: Wiesz, twoje łzy na scenie poruszyły mnie do głębi.

Fot.
Dorota Piechowska podobała się widzom na dożynkach w Wielkim Bukowcu. Obok wójt gminy Skórcz Erwin Makiła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz