Cieciorka, wieczór. Jasno jak w przeciętnej dzielnicy Starogardu. Kilkanaście lamp rzuca mocne, żółte światło. Młodzi idą z workiem w stronę wiejskiej świetlicy. Idziemy za nimi. Będą nam pasować do motywu - biopaliwa.
Młodzi siadają przy kominku. Najpierw kładą drobne drzazgi - ogień pełznie. Po chwili idą grubsze drewienka - ogień bucha. Teraz z worka wypadają najgrubsze kawałki - ogień pali się spokojnie, przez kilkanaście minut.
Rozmawiamy o wsi, jakże malowniczej latem, gdzie wszędzie na podwórkach układają pocięte drewno - w różne formy, na ogół jednak w igloo lub proste mury.
- Cała Cieciorka opalana jest drewnem, z rzadka węglem - mówi Bartek Pestka. - W domach mamy piece centralnego ogrzewania. U nas po drewno chodzi dziadek. Zbiera i zwozi latem. Gromadzimy je na zimę. Około 30 metrów sześciennych. To wystarcza do ogrzewania domu liczącego około 200 metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej.
![](https://lh3.googleusercontent.com/-Sx3eJbqvGS0/Vs11g1mZzeI/AAAAAAAAuEE/O6bi8yddWtc/cieciorka_palenie_portal1.jpg)
Oczywiście to nie jest tak, że można sobie iść do lasu i wyciąć czy pozbierać drewno bez czyjejś zgody. Najpierw trzeba kupić od nadleśnictwa. Czym lepsze, tym droższe - to oczywiste. Najtańsze kosztuje 15 złotych za metr sześcienny, najdroższe - 45 złotych. Pokazujemy na grube polana. To te gorsze czy lepsze? Gorsze.
Drewno zwozi się - jak u Bartka - latem. Po zwózce trzeba na podwórku je rozszczepiać, pociąć i poukładać w sztaple. I tak leży na podwórku, i się suszy.
- W sumie - mówi Bartek - drewno potrzebne do ogrzania naszego mieszkania kosztuje około 1 tysiąc złotych. To bardzo tanio. Dla porównania tona węgla kosztuje 500 złotych.
Tanio. Ale ile kosztuje fatyga? Najpierw przy ścince, potem przy zwózce, układaniu, a następnie przy paleniu? Tak przy paleniu, bo trudno nim palić cały dzień. Przykładowo Bartek rozpala w piecu trzy razy dziennie. Ogień trzyma do kilku godzin. Rano w domu jest zimno. Tani opał. To prawda. Ale zawsze coś jest za coś.
Młodzi potwierdzają, że z drewnem są coraz większe problemy. Bartek jest przygotowany na - jak to określa - szlaban na drewno. Jak go wprowadzą, to on ma w zapasie 50 metrów sześciennych.
![](https://lh3.googleusercontent.com/-Uj1HvQ4AduM/Vs11gCso1mI/AAAAAAAAuEE/PoeYWVAujGw/cieciorka_opalanie_portal2.jpg)
Teraz - po tym wykładzie Bartka - już uważniej, ba, z szacunkiem spoglądamy na bierwiona. Ile w nich ludzkiego trudu.
- W takim kominku trzeba podkładać co pół godziny - mówią młodzi. - Na ferie zimowe, kiedy będzie tu otwarte codziennie, mamy dwie tony węgla.
Pytamy o biopaliwa. Nie znają tematu. Nic dziwnego, Cieciorka "z dziada pradziada jest tylko na drewnie", to kogo to może obchodzić? W co drugim domu mają też spalinówkę (piłę do cięcia drewna). Poza tym starszym się nie przetłumaczy, że coś jest lepsze od drewna, a co dopiero słoma czy wierzba energetyczna? Nikt tu też do nich nie przyjeżdżał i nie mówił na ten temat.
- Ale drewna będzie coraz mniej - znowu zauważają młodzi. - Już teraz leśniczówka nie daje tak łatwo terenu do wycinki. A jak daje, to nie ma wyboru drewna - jak bierzesz las, to bierzesz wszystko, włącznie z odpadami.
Przy okazji pytamy o ruch w Cieciorce. W związku z otwarciem szosy Kaliska - Cieciorka - Płociczno - Stara Kiszewa.
- Ruch jest powiększony podwójnie - mówią dziewczyny. - Można powiedzieć, że jest niebezpiecznie.
Na razie dwa razy większy - dodajmy. Latem może być większy i z dziesięć razy. Dotąd Cieciorka, Płociczno, Dunajki to był cudowny koniec świata. Teraz te miejscowości jak każde będą leżały po drodze, a nie na jej końcu. Cóż, taki jest świat - rozwija się nawet do Starej Kiszewy. A piece zapewne też trzeba będzie przerabiać.
Tadeusz Majewski, Marek Grania.
Za magazynem Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz