poniedziałek, 5 grudnia 2005

Leszek Ćwikliński

Spotykamy się w Dąbrówce. Choć z daleka, zajeżdża punktualnie na 10.00. Wysoki, wyprostowany, nie wygląda na 1946 rocznik. Leszek Ćwikliński, człowiek łączący linie życia.
Przyjechał pan z daleka. Co pana łączy z Kociewiem?
- Urodziłem się w Starogardzie. W Dąbrówce przed wojną mieszkali moi dziadkowie. Ale mieszkałem tu króciutko. Kiedy miałem pół roku, rodzice wyprowadzili się do Słupska. Ojciec pracował tam w urzędzie repatriacji. Miał trochę wykształcenia. Przed wojną ukończył gimnazjum w Starogardzie i rozpoczął studia prawnicze w Poznaniu. Kiedy wybuchła wojna, uciekał... Mieszkałem w Słupsku do 14. roku życia. Potem uczyłem się w Technikum Łączności w Gdańsku.

Więcej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz