czwartek, 29 grudnia 2005

Mały Bukowiec. Iwona i Ole Andersenowie o przyszłości wsi...

Mały Bukowiec. Piękny, kameralny, turystyczny. Wioszczyna, która widziała niejednego VIP-a, również i tych dziś dwóch najpotężniejszych. Przy zamykanym chyba na stałe sklepie i ogródku powiewają flagi - między innymi Unii Europejskiej, Polski i krajów skandynawskich. Ktoś się tu wyraźnie przejął naszym członkowstwem w UE albo...? To "albo" wyjaśniają w sklepie. - Ta nieruchomość należy do Andersena z Finlandii - mówią. - Mieszka w Małym Bukowcu...






Ole Andersen zaprasza do środka. Wielki dom, wielki kominek, wielki pies Atol. Żona. Iwona, tłumaczy, że z językiem polskim Ole Andersena nie jest jeszcze najlepiej.

Jest pan tu zameldowny?
- Zameldowany jestem w Finlandii. Mam tam firmę.
Ale tu ma pan piękny dom. Czy w Małym Bukowcu będzie pan do końca?
- Do końca...?
Do końca życia. Przecież każdy z nas umrze.
- No tak... Chcę w Małym Bukowcu być do końca życia. Inwestujemy z żoną w Małym Bukowcu.

Te pana inwestycje - dwa nowe domy na wynajem dla turystów - już żeśmy widzieli. Wrócimy do tego tematu... Oczywiście doskonale zna pan już Mały Bukowiec. Okoliczne wioski też? Osowo Leśne, Ocypel, Borzechowo?
- Znam.
Czym te nasze wioski różnią się od tych w Finlandii?
- Mały Bukowiec wygląda "komletnie" inaczej. W Finlandii mieszka dużo mniej ludzi i domy stoją rzadziej.
- "Kompletnie" inaczej, całkiem inaczej. Tu jest zwarta wioska, przy ulicy, tam takich nie ma - rozszerza temat pani Iwona. - Tam wszystko jest sterylnie czyste i kolorowe. Wszędzie widać tę ich dbałość o czystość. Przed wejściem do Unii Europejskiej Polacy myśleli, że tam wszystko jest na pokaz, takie czyściutkie. I wszystki jest tam małe. Średni dom ma ze 100 metrów kwadratowych. Jest zupełnie inaczej. Ale nie chodzi o różnice w zamożności, a o całkiem inna różną mentalność.
- Tam nic się nie robi: coś na pokaz. Że sąsiad kupił sobie kamerę, to ja też muszę sobie kupić.

My tak wyglądamy? Trochę to zrozumiałe z tym kupowaniem na pokaz. Tyle lat czekaliśmy, żeby coś sobie kupić - kamerę, porządny samochód, porządny teelwizor. Teraz nadrabiamy. Jednak panu spodobał się Mały Bukowiec...
- Najpierw mieszkaliśmy tutaj w drewnianym domku - mówi pani Iwona. - Przyjeżdżaliśmy samochodem. Coraz bardziej nam się podobało. I tak jesteśmy już tutaj od 8 lat. I chcemy coś wnieść do tej wsi.

Ooo, zamieszkały od niedawna w Szteklinie były olimpijczyk Marek Panas mówił dwa tygodnie temu w reportażu, że wystartuje do Rady Gminy Lubuichowo. Czyżby Fin Andersen też chciał zostać radnym Rady Gminy Zblewo?
- Nie myślałem o tym. Ludzie by nie słuchali. Byłbym zbyt surowy.
- Ja może to wytłumaczę... Ole nieraz mówi, że przy każdej posesji powinien stać śmietnik i że opłata za wywóz śmieci powinna być wpisana w podatki. Mężowi trudno sobie wyobrazić, że może być inaczej.

Rzeczywiście - wpisać to w podatki. To byłoby proste.
- Ale tu demokracja jest jakby odwrócona - śmieje się Ole. - To mnie najbardziej tu zaskakuje. Takie przykłady. Robi się autostradę i ona nie może iść prosto, jak jest w całym świecie, bo ktoś się nie zgadza. Inny przykład. Zbudowali most przez Wisłę, ale nie ma dojazdu do mostu.
Uczymy się tej demokracji... A w Wielkim Bukowcu śmietniki nie stoją przy każdej posesji?
Nie wszyscy mają. To trochę taka polska demokracja - że on może mieć albo nie mieć.
- Nieraz idziemy na spacer z workiem i zbieramy w lesie śmieci - dodaje pani Iwona.

Co się panu, panie Ole, jako Finowi tu podoba?
- Bociany. Tam, w Finlandii, nie ma bocianów. No i oczywiście Polacy. Nie ma Polaków w Finlandii. Jeziora i lasy to w Finlandii są... Ja jestem Duńczykiem, nie Finem. W Finlandii prowadzę przedsiębiorstwo usługowe.
To pan jest z rodziny Hansa Christiana Andersena?!
- Chciałbym być... Nie ma żadnego pokrewieństwa. Andersen w Danii to tak jak w Polsce Kowalski.
- Ole jest zameldowanyw Danii.
A pani?
- W Gdyni. Przyciągamy do Małego Bukowca znajomych. Na przykład panią byłą konsul Finlandii w Polsce. Ona dzięki nam tutaj przyjeżdża. Przyjeżdżali też na polowania z mężem do Wirt. Dzięki nam mieszkają tu ludzie z zewnątrz. Byli u nas też goście z Katowic i bardzo im się podobało. Narzekają tylko, że ten region jest bardzo mało reklamowany.

No proszę, jakie tu, w Małym Bukowcu, mamy towarzystwo. Również międzynarodowe... I inwestujecie państwo tutaj. Mówią, że to są największe inwestycje we wsi. Ale przecież pan ma firmę w Finlandii. Przebywa pan dłużej w Finlandii czy w Polsce?.
- Ja tutaj odpoczywam. Ale dłużej jestem w Polsce niż w Finlandii.
- Pierwszą naszą inwestycją był sklep. Teraz Ole kończy dwa domy letniskowe do wynajęcia. Oczywiście do całorocznego zamieszkania. Przy tym zarabiają ludzie mieszkający tutaj. Domy buduje nam firma ze Zblewa. Zainwestowalismy w Małym Bukowcu około milion złotych.

Ciekawe jak państwo, ludzie z zewnątrz, a już tutejsi, widzicie przyszłość Małego Bukowca. Przecież jeżeli człowiek ma zamiar zainwestować, to musi mieć jakiś obraz przyszłości.
- Na pewno Mały Bukowiec będzie wsią letniskową... - mówi pani Iwona. - W każdym razie bardziej letniskową niż rolniczą. Dużo więcej, niż w najbliższym czasie raczej się już nie wybuduje, gdyż prawie wszystkie działki są już sprzedane. Mają je znajomi albo ci, którzy mieszkają na przykład w Niemczech, a mają tu korzenie i chcą wrócić na stare śmieci. Dlatego to jest wioska, którą cieżko znaleźć w ogłoszeniach o nieruchomościach. Tu znajomi ściągają znajomych.

Czyli Mały Bukowiec czeka los takich wsi, jak Długie - miejscowość wczasowa i już zamknięta. I chyba słusznie, bo kiedyś na siłę chciano z niej zrobić wieś rolniczą.
- Tu z tamtych czasów została rura - uśmiecha się pan Ole. - Od jeziora do rzeki Wdy. Położono ją w ziemi, żeby spuścić część wody z jeziora do rzeki, która leży niżej jeziora. I tak powstały łąki.O to w tamtym czasie chodziło.
Widać, że zna pan najnowszą historię Małego Bukowca. W PRL-u - mówią niektórzy - chcąc utworzyć łaki zadziałano wbrew naturze. Teraz ta natura mści się wysyłając bobry. Te zwierzęta stawiają tamy tam, gdzie kiedyś była woda, i podtapiają łąki. Na ten temat mówił nam sołtys Małego Bukowca pan Sarnowski, który ma tutaj łąki, i bobrowniczy pan Aszyk.
- Pan Sarnowski jest tu dużym gospodarzem. Jednym z kilku.

Czy macie państwo dalsze plany inwestycyjne co do Małego Bukowca?
- Mamy 4 hektary terenu pod karawaning z prawdziwego zdarzenia.
Pod pole namiotowe?
- Nie pod pole namiotowe. Pod karawaning. To się w Polsce dopiero rozwija albo rozwinie. Pole pod przyczepę kempingową albo wprost pod samochód-domek. W planie na tym polu ma być łaźna i sauna. To jest nasz pomysł.

Ciekawy. Na razie mamy mało pól namiotowych, a tu masz...
- Poza tym chcielibyśmy (tu już nie mówimy o naszych prywatnych planach) - co napisaliśmy w projekcie do Programu Odnowy Wsi - by powstał chodnik wzdłuż wsi i oświetlenie nad jeziorem. Ale to, jak się okazało, nie może być w takim planie sołectwa, bo należy do gminy.
Działa pani w zespole przygotowującym projekty w ramach Programu Odnowy Wsi?
- Tak, współtworzyłam plan rozwoju wsi. W planie są nadal: plac zabaw, świetlica i ten chodnik - chcielibyśmy go jednak mieć - przez całą wieś aż do jeziora. Chcielibyśmy też mieć własną oczyszczalnię.

Grupa odnowy wsi - takie są zasady - opracowuje strategię wsi na kilkanaście lat. Jaki będzie ten Mały Bukowiec za 10 lat?
- Myślę, że co do kształtu będzie bardzo podobny. Na pewno się też rozbuduje, ale zachowa swoje walory. I będzie jeszcze ładniejszy. Wato zwrócić uwagę, jak już teraz ludzie dbają o elewacje i ogródki. Ta wieś pięknieje z roku na rok. Trochę wpłynął na to nasz sklepik. Stoi na górce, ma ogródk, cekawe ogrodzenie. Otworzył się ładny widok przy wjeździe do Bukowca.

A jakaś knajpka będzie? Akurat w centrum wsi jest zniszczony budynek, gdzie kiedyś była restauracja. Może taką restaurację warto by... odrestaurować?
- Jakaś karczma może tak, ale z klimatem.
Co jeszcze macie w strategii?
- Tu niedaleko są piękne zakola Wdy. Bardzo podobają się kajakarzom, którzy zatrzymują się nawet na kilka dni. Aż by się prosiło, żeby zrobić stanicę wodną. I to być może powstanie. Dzisiaj kajakarze chodzą przenocować do pana Sarnowskiego.

Szkoda, że kajakarze nie mogą dopłynąć jakimś kanałem do jeziora w Małym Bukowcu. Chociaż połączenie jest... rura w ziemi.
- Ona ma około metra średnicy i biegnie pod ziemią...
Pan Ole się uśmiecha. On zapewne chciałby połączenia rzeki z jeziorem. Ależ byłby ruch na karawaningu.
- Teoretycznie można by połączyć jezioro z Wdą, chociaż jezioro leży wyżej od rzeki.

I wtedy zapewne zalałoby łąki w Małym Bukowcu. Sołtysowi to by się nie pdobało... Pan jest przedsiebiorcą, to pan wie, co by tu można zrobić. Bo przedsiębiorcy muszą patrzeć na rzeczywistość pod kątem biznesu, ale i widząc trudne do ujrzenia możliwości. Czym się pan zajmuje w Finlandii?
- Mam myjnie autobusowe.
A tu by pan jaki biznes założył?
- Port nad rzeką. Chciałbym to zrobić. To jest mój pomysł... Ja bym sobie tutaj poradził. Mikrobusik do wycieczek. Zimą, jak mamy w Finlandii, jakieś zjazdy. Tam wszystkie ścieżki są wykorzystane. Latem jeździ się na rolkach, a zimą na nartach. Jest większy ruch. Skandynawowie są zainteresowani Polską. Jest dużo możliwości. Skandynawowie są zainteresowani Polską. Bukowiec dla nich, naszych znajomych, to miejsce centralne.



A karczma? Mówiła pani, że mogłaby być restauracja z klimatem. Tak na marginesie. Popadliście państwo, prowadzac sklep, w jakiś konflikt.
- Kupiliśmy zniszczony sklep. Odnowiliśmy elewację, zrobiliśmy estetyczny ogródek. Miejsce nabrało klimatu. Uporządkowaliśmy nawet kwestię picia piwa. I tak to miało wyglądać - kobiety do sklepiku, a mężczyźni do ogródka.Trzynaście lat temu w przejściu w tym sklepie stały skrzynie piwa. Teraz ludzie siedzą przy świeczkach. Organizowaliśmy różne imprezy wraz z organistą. Wszystko było robione w dobrej wierze. I do godziny 22. Na imprezach nie ma takiego hałasu, ludzie są stąd, a w sezonie letnim z zewnątrz. Sołtys nawet pyta, czy mogą zrobić jakąś imprezę.

A jednak dla kogoś było za głośno, co nalezy zrozumieć. Mówiła pani, że Mały Bukowiec to ma być wieś cicha, spokojna, uliczką ma się spacerować...
- Do końca tak nie może być. Tu mieszka około 70 osób, a nowych domów już jest ponad 40. I to będzie przyrastać. Do tego przez ostatnie lata ludzie nakupowali samochodów i mamy ich teraz w samym Buchowcu kilkadziesiąt.
Sądzić się o takie rzeczy? Nie lepiej dojśc do zgody poza sądem?
- Nie było możliwości polubownie się ugadać. Teraz już raczej się nie da.
Mam 65 lat i dopiero tu, w Polsce, mam sprawę karną.
Jak widać, tę naszą demokrację trzeba przyjąć ze wszystkimi plusami i minusami. Włącznie ze sprawa karną. Na Święta obu stronom życzymy zgody.
Tadeusz Majewski, Marek Grania

Fot 1
Iwona i Ole Andersenowie i piesek Atol. Fot. Marek Grania
2
Uliczka w Małym Bukowcu. Fot. Marek Grania

Za magazynem Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz