niedziela, 11 grudnia 2005

Pączewiacy mają pomysły

Pączewo to wieś ludzi energicznych. Prężnie działa tu Koło Gospodyń Wiejskich, które - przypomnijmy - w tym roku zrobiło najładniejszy wieniec w województwie. Prężnie działają na terytorium wspólnym i na swoich posesjach mieszkańcy. Inwestuje gmina.




Teraz może wiatrak? (tytuł prasowy)

Lud jest też pobożny, co przejawia się w pracach przy kościele i w Bożych miejscach poza kościołem. Naliczyliśmy tu na przykład aż pięć świętych figur i dwa krzyże. We wsi widać również duże zachodzące z roku na rok zmiany, często związane z rozwojem... prywatnych firm.

Dwadzieścia firm!

- Wieś ma około 700 mieszkańców, nie jest więc duża - mówi Wojciech Laskowski, właściciel Zajazdu Hacjenda - ale mamy tutaj około 20 firm! Do tego dodajmy, że nieźle prosperuje kilku rolników. Widać, że będą się rozwijać. Dwadzieścia firm. Można śmiało powiedzieć, że Pączewo pod tym względem i pod względem dynamiki rozwoju to jedna z wyróżniających się małych miejscowości w powiecie.

Szosa atutem

Tu pan Wojciech ma w zupełności rację. Dwadzieścia firm na sołectwo to bardzo, bardzo dużo. Gdyby tak było w każdym sołectwie jakiejś gminy (liczącej załóżmy piętnaście takich sołectw), mielibyśmy 300 podmiotów (uwaga - mówimy tu o osobach fizycznych). Ale to nierealne, gdyż nie każde sołectwo ma takie atuty, jak Pączewo. Przede wszystkim jest nim dobre położenie przy szosie krajowej (tu odcinek Skórcz - Starogard).



- Dzięki tej drodze i przez to, że Pączewo leży w gminie rolniczej oraz obok drugiej gminy rolniczej Bobowa, już na początku lat 90. powstały dwie dzisiaj duże firmy Agrobart i Agrometal - opowiada pan Wojciech. - Poza tym firma transportowa. Jej właściciel, mieszkaniec Pączewa, zaczynał do Jelcza. Dzisiaj ma cztery specjalistyczne, nowoczesne wozy.

Koniec pomysłów

Jednak - prognozuje właściciel Hacjendy - więcej firm już nie powstanie, chociaż te, które istnieją, na pewno będą się rozwijać. Powód? Nie da się już tutaj wymyślić nic nowego.
- Pomysł w biznesie jest dzisiaj równie ważny jak kapitał - uzasadnia swoją tezę pan Wojciech. - Pomysły pączewiacy mieli i mają, ale je zrealizowali. Można powiedzieć, że się wyczerpały.

Oryginalne firmy

Faktycznie - wizytówką pomysłowości pączewiaków jest firma, której zajmuje się handlem obwoźnym. Nie, nie chodzi tu o sprzedaż w tradycyjnym tego słowa znaczeniu - lada, jakieś ciuchy, byle jaki towar. Nic z tych rzeczy. Właściciel firmy ma specjalistyczne samochody ze sklepami w środku. Zajeżdża nimi tam, gdzie nie ma placówek handlowych, a więc przeważnie do maleńkich wsi. I... całkiem dobrze mu idzie.
Znany jest też w powiecie i poza jego granicami zespół muzyczny Forte, prowadzony przez niewidomego wokalistę Daniela Belinga. Też swoista firma.

Szkoła - poważny konkurent

Objazdowy sklep w samym Pączewie nie miałby jednak szans, gdyż konkuruje ze sobą aż pięć sklepów, z czego jeden bardzo groźny w... szkole. Tak, szkolne sklepy, umiejętnie prowadzone, mogą w dużej mierze przejąć bardzo ważnego klienta, jakim jest małolat. Szkoła jest też bardzo poważnym konkurentem Hacjendy jako organizator imprez masowych.

Hacjenda - też nietypowa

Wojciecha Laskowskiego pomysł na biznes też był jak na Pączewo nietypowy. Kto by pomyślał, że w małej wsi coś takiego jak Zajazd Hacjenda się ekonomicznie obroni?
- Długo mieliśmy tutaj mały sklepik, otwarty zresztą do dzisiaj. Uruchomiliśmy Zajazd Hacjenda w 2000 roku na sylwestra. Chciałem przez to dać coś tej miejscowości i myślę, że dałem - mówi Laskowski. - To nie jest byle co, nie jest knajpa, gdzie się przychodzi na piwo. Tu towarzystwo bawi się przy orkiestrze. Są bilety, zaproszenia.
Co ciekawe - znakomita większość klienteli to ludzie z zewnątrz.

Temat, który czeka

W planach było jedzenie dla przejezdnych kierowców, ale na razie pan Wojciech dał sobie z tym spokój. To spore nakłady. Poza tym przy szosach świetnie prosperują nowoczesne zajazdy - różne, również te przy stacjach benzynowych. Kto z kierowców, przy takiej konkurencji, by się zatrzymywał w Pączewie? Ale nieraz z małżonką Hanną podglądają, co też w tych rozmaitych zajazdach serwują.

Kierunek - ogród

Kapitalizm, biznes nie znoszą zastoju. Sama Hacjenda dla Laskowskich to już za mało. Za zajazdem utworzyli ciekawy ogród ze sporym stawem.
- Ten plener przyciąga wielu klientów, zwłaszcza tych z miasta. Czują się oderwani od zgiełku - mówi Laskowski. - Wkładamy w to sporo pracy. Trzeba kosić pół hektara trawy, dbać o wielki staw, gdzie mam karpie i kolorowe karasie. Tam wypoczywam. Sztuczne skały tworzą brzeg, mam spokój, za stawem jest malownicze, naturalne wzniesienie. To wszystko robi wrażenie na gościach. Rok temu startowaliśmy w konkursie na najciekawszą posesję. Zajęliśmy piąte miejsce... Cóż, są różne gusta. W tym roku nie braliśmy w konkursie udziału.

Za rok agroturystyka?

To właśnie z tym ogrodem Laskowscy wiążą nadzieje rozwojowe po rodzinnego biznesu (żona Hanna, z wykształcenia nauczycielka, nie pracuje w szkole, pomaga mężowi - jest między innymi główną dekoratorką wnętrza w hacjendzie).
W tym Laskowski wybudował w ogrodzie wielki, drewniany obiekt z grillem na pięćdziesiąt osób. Kupił też dostawczy samochód, na którego burcie zamieścił kolorowe zdjęcie Hacjendy. Takie ruchome reklamy na samochodach są dzisiaj modne.
- Staw jest urządzony, grill też. To oczywiste, że teraz trzeba pójść w stronę agroturystyki. Najprawdopodobniej pokoje będą już w przyszłym roku. Wtedy powstanie też strona internetowa.

Wiatrak na wzgórzu?

Opowiadamy przy okazji, jak to kilka dni temu przyjechały reporterki z "Chwili dla ciebie", ogólnopolskiego pisma dla pań, by napisać reportaż o rodzinie mieszkającej w domu na terenie ogródków działkowych w Starogardzie. Pisaliśmy o tej rodzinie w Kociewiaku. Tam głowa rodziny wybudowała dziesięciometrowy wiatrak, który daje prąd. Pan Wojciech jest wyraźnie zainteresowany tematem.
- Wiatrak... wiatrak... - mówi - Tu dla takiego wiatraka nasze wzgórze byłoby doskonałe. To idealny pomysł.
Zapewne ta myśl już mu nie da spokoju.

Minimum 50 tysięcy

Tyle się mówi o rozwoju przedsiębiorczości. "Zielonym świetle" i hamulcach. Ciekawi nas, jakie na ten temat zdanie mają Laskowscy. Czy ktoś, korzystając na przykład z kredytu 12 tysięcy złotych z Powiatowego Urzędu Pracy, mógłby tu coś zrobić?
- My mieliśmy własne pieniądze i kredyt z banku ze Skórcza. W banku nas znają, bo prowadzimy działalność od 16 lat. Znają nas od pierwszego towaru - piwa, papierosów i czekoladek. Nam niełatwo było wziąć kredyt, gdyż wyrośliśmy z przekonaniem, że to coś złego. Ale dzisiaj możemy powiedzieć, że nam się udało.

A z tym bywało różnie. Znajomi przez kredyt stracili wszystko... Dwanaście tysięcy na mały nawet biznes to za mało. Taki kredyt trzeba by liczyć w setkach tysięcy. Może, gdyby się chciało zrobić coś mniejszego, wystarczyłoby 50 tysięcy. Ale - jeszcze raz powtarzam - w Pączewie nie da się już nic wymyślić. Syn, Tomasz, myśli o jakimś interesie, niekoniecznie w Pączewie, ale też nie ma koncepcji. Na razie studiuje wycenę nieruchomości. Myślę, że po ukończeniu studiów wyjedzie z Pączewa. Nie, niekoniecznie za granicę. Stąd, z Pączewa, niewielu młodych wyjechało... Chociaż być może to kwestia kosztów na pierwszy wyjazd.

Nie da się porównać

A teraz kilka słów o... wzroście PKB Laskowskich. No, powiedzmy zamiast PKB o wzroście DPL - Dochodu Państwa Laskowskich przez te 16 lat, od czasu transformacji. 100 czy 1000 procent?
- Zbudowaliśmy obiekty, ogród, rozbudowaliśmy firmę. Zatrudniamy kilka osób. Dwie w sklepie, cztery w restauracji. Płacimy spore podatki od nieruchomości. Robimy na bieżąco remonty. W tym roku zrobiliśmy chłodnię z agregatem. W ogóle lato było dla nas udane. Ile to jest w porównaniu z tym, co mieliśmy w w 1990 roku? Tego sie nie da porównać.
Pytamy o samochód.
... Już nie jest nowy... Trzyletni samochód Ford Focus.
Takie czasy - trzyletni świetny samochód już nie jest nowy.

Zjazd Czechowskich

Przy okazji. Pani Hania (z domu Czechowska) ma nam za złe, że nie byliśmy na zjeździe rodziny Czechowskich (i Ciechowskich). Do Hacjendy przyjechało z sześćdziesiąt osób.
Laskowscy rozkładają wielki połączony brystol, na którym pani Laskowska wyrysowała drzewo genealogiczne. Wielka postacią w rodzie był Albin Czechowski, założyciel Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Czarnymlesie. Ale to już zupełnie inna historia...
Tadeusz Majewski, Marek Grania

1. Warzywa, owoce - dzisiaj? Pół hektara trawnika, staw i grill... Tak dzisiaj wygląda ogród u Laskowskich. Fot. Marek Grania

2. Wojciech Laskowski pokazuje nam stare przedmioty w drewnianym pomieszczeniu z grillem. - Weźmy taką beczkę - mówi. - Dziś nie do dostania. Fot. marek Grania

3. Wojciech Laskowski prowadzi do pomieszczenia dla 50 osób, gdzie znajduje się grill.

Za magazynem Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz