piątek, 19 grudnia 2008

A. Malinowska. Niewiarygodna lekkość bytu


Nie wiem, czy księżniczka Anna w dalszym ciągu jeździ na koniu, czy z niego spada - to w nawiązaniu do piosenki Agnieszki Osieckiej. Na pewno pora roku nie ta, co w piosence, ale to nie przeszkadza, by "w powietrzu się unosił kaczy puch". O pośle z kociewskiej ziemi mówi się i pisze - "poseł oblatywacz", bo jest prawie wszędzie i nawet tam, gdzie go nie proszą. Ile w tym bywaniu pracy, a ile reklamy, to już chyba i sam poseł nie bardzo wie.

Zastanawiam się, jak to jest, że gdy się zaczyna zasiadać w organach jakiejś tam władzy, to stopniowo traci się poczucie rzeczywistości. Unoszenie się nad ziemią zarezerwowane jest dla innych bytów, no, może jeszcze geniuszy. Gdzie tam naszym decydentom sięgać na takie wyżyny. Ani lotnych koncepcji, ani spektakularnych sukcesów. Oczywiście chętnie mówią, szczególnie na początku działalności, o tym, że teraz to dostaną wiatr w żagle lub uniosą się na skrzydłach. Szybciej ten przysłowiowy wiatr historii ich zamiecie, że ledwie pozostanie blady ślad, a łopot skrzydeł usłyszymy, gdy pojawią się na niebie klucze dzikich gęsi albo kaczek.

Obserwuję to tzw. "bywanie" w różnych miejscach i różnych okolicznościach i często zadaję sobie pytanie, jakie licho tych bywalców przyniosło? Splendoru imprezie, seansowi czy koncertom ta obecność nie dodaje, czas byłoby można poświęcić na załatwienie pilnych, ważnych spraw - no, chyba że się nie ma nic do roboty i ponad merytoryczną pracę stawia się "bywanie". Jest czasami okazja do publicznego zabrania głosu "na temat" lub częściej tak w ogóle - mowa gładka i o niczym. Podobno takich nazywają w parlamentarnych kręgach wydmuszkami. Taki kruchy byt, w środku pusty.

Swojsko i bardziej obrazowo nazwałabym takich "balonami". Z tych najbardziej widocznych balonów jeden przeważnie biały, drugi mały, z wierzchu szary, a w środku czerwony, inny większy, lekko zwiotczały, granatowy, największy unosi się najwyżej, kołysze i jest jakby z innej bajki. Lekki byt, pozorowana aktywność, świadomość tego, że nic mi nie zrobią za nicnierobienie, pozwala im na przeżycie. Już wiem, dlaczego unikają spotkań na przykład z przedstawicielami biznesu, z mieszkańcami w sprawie ulic. Bo przyparci do muru albo przyszpileni pytaniami pokazaliby swoją marność. Cóż zostaje z najpiękniejszego nawet balonika, gdy ujdzie z niego powietrze?

Idzie zima - nie czas na balony. Przyjdzie zimny wiatr i mróz. Opadnie też kaczy puch. Oj, nie do końca! Zimy u nas nietęgie, trochę kaczek zostaje, a potem znów wiosna i - nie wiem, jak będzie z księżniczką Anną, ale na pewno w powietrzu się pojawi nowy puch - kaczy, bo niektórzy twierdzą, że jak inwestować, to tylko "w kaczki, synu, w kaczki".

A. Malinowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz