piątek, 27 lutego 2009

Obozin. On wie jak rozruszać wieś

Zima w tym westernie jest tylko kościół i areszt

Kiedy 10 lat temu przyjechali do Obozina w gminie Skarszewy. Szukali tu właściwie tylko jakiegoś letniska nad jeziorem. Znaleźli, ale tak im się to "ubocze" spodobało, że pomyśleli o budowie domku. Pomyśleli i zbudowali. I jakoś już nie chcieli wracać do Gdańska, skąd pochodzili.




Zostali w Obozinie. Małgorzata i Grzegorz Miszewscy powoli sprawili, że popegeerowska wieś została, jak mówią, "rozruszana". I to całkiem sprawnie i z rozmachem.

Kociewiak, choć napływowy

Pan Grzegorz jest sołtysem Obozina. I bardzo poważnie traktuje swoją funkcję. Ten człowiek to dosłownie "kopalnia pomysłów". Pierwsze co zrobił, to... reaktywował Koło Gospodyń Wiejskich i sam… został jego członkiem.

Grzegorz Miszewski z żoną Małgorzatą

- Zawsze chciałem, żeby to Koło zaistniało i kiedy zostałem sołtysem, nareszcie mogłem podjąć próbę jego reaktywacji. Udało się. Dziś mamy 21 członków. I sukcesy - za nami są już dwa wyjazdy na Wojewódzkie Dożynki do Starego Pola koło Malborka. Takie wieńce robimy, że zbieramy wyróżnienia. I dzięki tym wyjazdom nawiązaliśmy cenne kontakty. Zaraz pani powiem z kim, tylko znajdę mój komputer.

Poszukiwanie laptopa kończy się sukcesem i po chwili oglądamy zdjęcia z Dożynek. Wieniec istotnie jest piękny. Ale najpiękniejszy z tego wszystkiego jest strój pana sołtysa, członka KGW Obozin - kraciaste bufiaste spodnie, biała koszula, serdak i czerwona tasiemka pod kołnierzykiem. Kociewiak jak się należy, choć "napływowy".

- O, widzi pani - jesteśmy w kontakcie z Urzędem Marszałkowskim, z Departamentem Rozwoju Obszarów Wiejskich i Ochrony Środowiska. Marszałek dostał od nas na święta Bożego Narodzenia chleb z pięknym napisem "Wesołych Świąt"…

Krysia nasza i jak Kociewiak z Kaszubem

- Zbudował pan, jak na szeryfa przystało, miasteczko westernowe…

- Tak, choć na zimę je "zwijamy". Został tylko kościół i areszt. Ale wiosną stanie całe, jak co roku. Miasteczko powstało na działce prywatnej, którą udostępnił pan Megier. W lipcu zapraszamy na wielki piknik do Obozina. Oj, będzie się działo… Mamy ambicję stworzenia tu imprezy cyklicznej, takiego kociewskiego "pikniku country". Będą u nas grali artyści z tak zwanej niższej półki - nasi, miejscowi. Ale w stylu Dzikiego Zachodu, jak najbardziej.

Tym autem "szeryf" Obozina dojedzie wszędzie…


Pani Małgorzata strzepuje pyłki i resztki farby z ubrania.

- Bo ja właśnie malowałam świetlicę…

- To świetlicę też tu macie?

- No tak. Mamy. To sala należąca do Krysi naszej, ale ona dzierżawi ją gminie, a gmina użycza nam. Świetlicę wyposażamy dzięki środkom wypracowanym przez nasze KGW, z zabaw, jakie organizujemy, z rożnych akcji sołeckich. Położyliśmy już kafelki w kuchni, zakupimy wkrótce meble. Oj, jak burmistrz przyjedzie na zebranie sołeckie, to się dopiero zdziwi… Sami to zrobiliśmy, bez pomocy gminy.

W zimie w westernowym miasteczku został tylko kościół…

I areszt…

- A kim jest "Krysia nasza"?

- Sklepową. Krysia Szulc. Świetna jest Krysia nasza - dzięki niej powstanie u nas wielki plac zabaw. Bo ona wydzierżawi nam na niego działkę. Już w maju otwarcie. Zabawki będziemy mieli super i to za pół ceny - mój kolega z piaskownicy mieszka w Górce w gminie Karsin. Dzięki niemu mamy kontakt z tamtejszym KGW, ale oprócz tego on produkuje drewniane domki i place zabaw. Pozwoliliśmy mu postawić reklamę jego firmy w Obozinie i w zamian za to dostaniemy bardzo fajne wyposażenie placu zabaw dosłownie za pół ceny. Skarszewska Komisja ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych dała nam na ten cel 3,5 tysiąca złotych, a wartość zabawek, które dostaniemy za tę kwotę, to ponad 6 tysięcy… Opłaca się nawiązywać współpracę z sąsiadami. Oj, spotykamy się z sołtysami nie tylko z Kociewia, ale i z Kaszubami. Czasami to aż dziwnie wygląda, kiedy Kociewiak i Kaszub padają sobie w ramiona przy powitaniu, a później świetnie się razem bawią.

- Udało się panu zintegrować wieś…

- Chyba tak… Wie pani, 16 października ubiegłego roku był czyn społeczny w Obozinie… Nie lada wyczyn - dostaliśmy wiatę przystankową i sami przygotowaliśmy na nią miejsce. Mało tego - my sami ją postawiliśmy. Takie wiaty stanęły w większości sołectw w naszej gminie, ale one już są porozbijane, pomalowane sprayami. A nasza jak nowa. To chyba dobrze o nas świadczy.

Miszewski - prawdziwy Kociewiak, członek KGW…


Dzień Kobiet zrobicie se same…

- A plany na ten rok?

- Oprócz majowego oddania placu zabaw i lipcowego pikniku - na marginesie, jeśli chodzi o piknik, to już zabiegamy o patronat nad wydarzeniem pewnej ogólnopolskiej stacji telewizyjnej i chyba nam się uda - w marcu planujemy akcję "Chodnik". Otrzymamy na położenie chodnika prawdopodobnie 35 tysiąca złotych, ale teren pod niego chcemy przygotować sami. A to spore przedsięwzięcie. Chcemy na "drodze" chodnika usunąć drzewa, tak, aby mogły stanąć tam ławeczki. Pozyskane drewno chcemy przeznaczyć na opał dla tych, którzy w akcji wezmą udział. Z "mniejszych" zamierzeń na ten rok chciałbym wymienić jeszcze planowany Dzień Dziecka dla kilku sołectw, nie tylko naszego. Do udziału w imprezie zaprosiliśmy już ekipę z samego województwa, przedstawicieli poważnych firm…

- I jeszcze Dzień Kobiet będziesz robił - wtrąca pani Małgorzata.

- A same se róbcie - śmieje się pan Grzegorz, ale raczej wymiernie kobietom pomoże. Dobrze mu się z nimi pracuje, choćby w KGW.

W Obozinie jest ładnie i miło

- Ojoj, czyli sołtys dziś musi myśleć marketingowo…

- No, na to wychodzi… Ale nie jestem sam. Rada sołecka to świetni ludzie - Kasia Bielecka - moja prawa ręka i nasza "główna księgowa", Stefan Bielecki, teść Kasi, Mariusz Żyła, Wojtek Fałdziński i Agnieszka Goldszmidt... Gdyby nie oni, to wszystko nie wydarzyłoby się, a przynajmniej nie w takim wymiarze.

- Czy w Obozinie jest ktoś, kto nie angażuje się w to, co się tu wydarza?

- Tu mieszka 220 dorosłych osób. Gdyby się wszyscy zaangażowali, byłoby jeszcze fajniej. Ale napawa optymizmem, że jest nas - tych aktywnych coraz więcej. Ludzie widzą, że nasze działania przynoszą efekty, że Obozin się zmienia i dołączają do nas.

- Pięknie tu - las, woda i aktywni ludzie. Może znalazłby pan coś dla mnie do kupienia? Jakiś dom…

- Nie ma sprawy. Poszukam.

Niby żartowałam, ale jakoś coraz bardziej doskwiera mi ta myśl. To chyba naprawdę fajne miejsce na ziemi. Bardziej dzięki "pięknym okolicznościom przyrody" czy dzięki ludziom, którzy nadają klimat temu miejscu - trudno powiedzieć. Ale miło jest w Obozinie. Nawet zimą.

Mieczysława Krzywińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz