niedziela, 8 lutego 2009

Sołectwa. Miardowo. Parzywki wyższe od dzieci

Miradowo, gm. Zblewo. Ciężko jest podnieść tę wieś. To chyba najwidoczniejszy, niemalże kliniczny przypadek kompletnej niemocy. I to w dynamicznie rozwijającej się gminie. Nie z winy mieszkańców, a historii i dzisiejszej polityki (takie okresy: niemiecki majątek z pałacem w centrum wsi, PGR, prywatyzacja i ostatnio straszliwa i bezkarna jego dewastacja).





Nie chciał specjalnie kandydować

Rafał Jankowski jest sołtysem Miradowa od 2 lat. Rodzina: żona Beata i dwoje dzieci - Paulina uczy się w zerówce, a Paweł w V klasie w szkole w Zblewie. Dzieciaki dojeżdżają do odległego o 3 km Zblewa szkolnym autobusem. Jankowscy chwalą za ten autobus gminę.

W sołectwie pana Rafała mieszka 322 dusz, a z tego 241 uprawnionych do głosowania. Dwa lata temu "na sołtysa" było aż 5 kandydatów. Jankowski nie chciał specjalnie kandydować, tym bardziej, że ..."żona zabroniła" (oboje się po tym zdaniu śmieją).

- To miałoby sens - zauważa pani Beata, gdyby mieszkańcy chcieli wykazać się inicjatywą. Niestety, we wsi można liczyć tylko na jednostki.


Wymagasz, to uczestnicz

- Ale jednak pan poszedł.

- Z kolegą. "Chodź, zobaczymy, kogo teraz wybiorą" - mówił. I poszliśmy. Wybory odbywały się w malutkiej świetlicy. Jak na zabrania w Miradowie przychodzi 35 osób, to już jest sukces. A potem wymagają. To mnie irytuje. Chciałoby się powiedzieć: żądasz, wymagasz, to uczestnicz w tym, a nie, że nie chodzisz i masz pretensję. Ja zawsze chodzę...

- Ilu było na wyborach?

- Około 40 uprawnionych do głosowania i sporo młodzieży, ale oni są nieuprawnieni. Taka liczba zdarzyła się pierwszy raz od 9 lat (tyle tu mieszkamy) i byliśmy zdziwieni... Poprzedni sołtys chyba był przekonany, że zostanie nim dalej. A tu kandydowało aż tylu. Ze wsi dwóch: Narloch i Grzałka, Monika Gołuńska z centrum, Gumiński i ja.

- Czy ktoś przedstawił jakiś program?

- Nikt. Głosowano na ludzi. Ja otrzymałem 14 głosów, a Monika 2 mniej... Owszem, było zaskoczenie. Jestem człowiekiem młodym (32 l.) i nie rolnikiem, a przecież to się tu liczy, bo na tak zwanych osadach miradowskich (inaczej parcelach) mieszkają rolnicy...


Nazwy miejscowe i centralne miejsca

- Osady miradowskie... skąd nazwa?

- Tak mówili od zawsze. Mówił mój ojciec, Bogumił Jankowski, który tu mieszkał, i dziadkowie, którzy też tu mieszkali.

- Czy są jeszcze inne nazwy części wsi?

- Mówią - rondo, spotykają się przy rondzie.

- Proszę opowiedzieć o sołectwie...

- Nie jest duże. Ma centrum - z parkiem, kompletnie zdewastowanym pałacem i resztówką zabudowań gospodarczych. Są sklep, świetlica, 8 budynków wielorodzinnych, 2 bloki z czasów PGR-ów, belweder. Co jeszcze? Jezioro Miradowskie, którego w ogóle z szosy nie widać, i widoczne z szosy Karolewskie, leżące w głębokim wąwozie. Je widać, można je obejść, jest nawet kawałek plaży.


Odhacza to, co zrobione

- Został pan sołtysem i cóż pan zrobił?

- Miałem mnóstwo pomysłów, co zmienić. Kiedy zostałem sołtysem, spisałem je na kartce. Mam ją. I mam odhaczone, co już zostało zrobione.

- Co odhaczone?

- Zniknął drewniany przystanek, gdzie działy się dantejskie sceny. Teraz jest przeszklony. Działa świetlica. Mam klucze i udostępniam. Jest stół do tenisa, gry planszowe. Świetlica... W statucie nie nazywa się świetlica, a salka. W Miradowie nie mamy świetlicy z prawdziwego zdarzenia... Co jeszcze zrobiliśmy? Wycięliśmy stare i spróchniałe topole, dwa klony i trzy jesiony. Stały przy chodniku, jedno koło sklepu, i stwarzały niebezpieczeństwo.


Cały czas mają szamba

- Stoicie jakby na uboczu zmian, jakie widać w gminie. Dlaczego pana zdaniem tak jest?

- Może coś się ruszy, jak pociągną kanalizację. W przyszłym roku mają ruszyć w Radziejewie, tylko nie wiem, czy żyłka pójdzie przez Borzechowo, czy Miradowo... Kanalizacja jest dla nas bardzo ważna. Cały czas mamy szamba. Są stare, zapchane, przelewają się, czasami śmierdzi.

- Kanalizacja to dobrodziejstwo, ale i większe ceny.

- Na pewno nie będzie tak, jak teraz - zapłacisz 6 zł za osobę, czyli 24 zł za 4-osobową rodzinę za dłuższy czas. Za wodę z kanalizacji płaci się 2 zł, a 2,20 za ścieki od 1 m3. Niektóre rodziny zużywają 10 m3 na miesiąc, to im by wyszło 42 zł miesięcznie za wodę, a 48 zł za ścieki.

- Co tam pan jeszcze chciałby odhaczyć jako zrobione na tej liście?

- Przede wszystkim walczymy o drogi i boisko, które mi się kojarzy z równą murawą, bramkami, miejscem do siatkówki, ławeczkami i trybuną.

- Po co boisko, jak nie ma drużyny?

- Nie ma drużyny, bo nie ma gdzie grać.

- A dróg jest dużo?

- 5 kilometrów. Chodzi o ich wyrównywanie i utrzymywanie w stanie normalnej użyteczności. Tylko czym to utwardzić, żeby było na dłużej? Dobry pomysł miało nadleśnictwo - utwardzili tłuczniem.

- Miradowo to ciągle wieś rolników.

- Nie, ich liczba maleje. Trudno się dziwić. Idą żniwa, ciągną kombajny. 30-tonowe ciężarówki z łódką z tyłu zabierają zboże.

- No tak, mechanizacja... Miradowo - wieś leży przy zakolu wiejskiej drogi przy berlince. Między tą droga a berlinką jest, hmm... chwastowisko.

- To zakole ma być uporządkowane, jak będą robić (podobno) w 2011 berlinkę.



Przez 3 lata kompletna dewastacja

- A pałac, park, walące się ogrodzenie, budynki gospodarcze?

- To prywatne... Dziwne. Żeby pan widział, jakimi tu furami przyjeżdżają i pytają, czyje to jest. Są zainteresowani kupnem. Gdyby ktoś kupił i uporządkował, to byłaby szansa dla wsi, a i mieszkańcy by mieli pracę. Teraz nawet strach tam wejść. Złożyliśmy wniosek do inspektora nadzoru budowlanego, że nie ma żadnego oznakowania, jakby to było niczyje. Przez 3 ostatnie lata nastąpiła tam kompletna dewastacja.

- To przejmowały spółki, przechodziło z rak do rąk. Mąż sprawdził w księgach wieczystych - pałacyk jest w rejestrze zabytków. I nie wiem, dlaczego nikt nic nie robi.



Jeżeli dzierżawi, to niech dba

- Przy tym zakolu drogi w centrum rosną dzikie jabłonki i chwasty. Przynajmniej to można by uporządkować.

- Oczywiście. Należałoby powycinać te jabłonki, bo to jest "wizytówka" wsi. Tylko że to też jest prywatne i nie wiadomo czyje. Wiemy, że pan Lipski tutaj kosi. Dobrze, ale jeżeli nie chce sprzedać czy wydzierżawić, to przynajmniej niech dba. Bo nieraz te parzywki są wyższe niż nasze dzieci.

- Kiedyś była stróżówka i było pilnowane. Teraz ze stróżówki została ruina.

- Niczego nie można od niego wyegzekwować. Temat jest poruszany na zebraniach wiejskich. Ludziom zależy na poprawie wizerunku. Obcokrajowiec przejedzie przez naszą wieś, a ona jest szara i wygląda jak zaniedbana. My się staramy. Przy chodnikach są kosze na plastik, szkło, nie ma śmieci. Został wyłożony chodniczek do bloku.

- Ciężko jest podnieść tę wieś. Nawet nie wiem, do kogo się zwrócić - taki piękny był park, pałac i staw. Za PGR-ów można tam było spędzić miło czas. A teraz? Od strony wsi już w ogóle nie ma ogrodzenia.

- Co jeszcze chciałbym zmienić? ...Żeby na berlince była linia ciągła. Bez niej jadąc ze Zblewa i chcąc zjechać do wioski kierowca jest narażony na niebezpieczeństwo, bo wyprzedzają. Trudno nam skręcić do swojej wsi.

- Jakieś marzenia?

- Plac zabaw dla dzieci i świetlica z prawdziwego zdarzenia.

- Sporo tu na dachach eternitu.

- Każdy wspólnota składała informację, ile eternitu. Ale na razie jest cisza w tej sprawie. Wiem tylko, że do 2032 r. eternit ma zniknąć.

Rozmawiał Tadeusz Majewski

Zdjęcia Tadeusz Majewsk

Na 1: Beata i Rafał Jankowscy i ich synek Paweł.

na pozostałych: był sobie pałac i majątek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz