środa, 28 stycznia 2009

Zblewo. W przedszkolu - rozmawiamy z dyr. Beatą Cyrson

Dziecku rozwija się tu społecznie

O ile w latach 90. było mnóstwo wolnych miejsc w przedszkolu i trzeba było wręcz zabiegać o dzieci, to teraz chętni czekają w kolejce...





W zblewskim przedszkolu rozmawiamy z panią dyrektor Beatą Cyrsan.

- Od jak dawna pracuje pani w przedszkolu?

- Od 25 lat. Dyrektorem jestem od 1991 roku.

- A czy sama pani jako dziecko chodziła do przedszkola?

- Tak. I uważam, że to dobre miejsce dla dziecka - dziecko tu rozwija się społecznie. A w dobie wszechobecnej komputeryzacji to bardzo ważne.

- Czy sądzi pani, że komputer to zło tego świata?

- Trochę tak jest. Dziecko patrzy w ekran, wyłącza się i jakby go nie było. Obserwuję, że długie przebywanie w wirtualnym świecie powoduje, że dzieci rzadziej komunikują się ze światem realnym. To może prowadzić do depresji. Słyszałam ostatnio prognozy badaczy, według których za 10 - 20 lat główną przyczyną zgonów może być depresja wywołana życiem w świecie wirtualnym. W naszym przedszkolu w komputerach zainstalowane są wyłącznie programy i gry edukacyjne. Mamy też program z zestawem głośnomówiącym, dzięki któremu dzieci z problemami logopedycznymi mogą ćwiczyć dykcję.

- A pani korzysta z komputera? Na przykład ma pani konto na "naszej-klasie"?

- No, mam. (śmiech)

- A wielu ma pani znajomych?

- Trochę mam.

- Czyli medal ma dwie strony - z jednej krytykujemy wirtualny świat, a z drugiej mu się poddajemy...

- Bo wie pan, to jednak fascynuje...

Pani Beata Cyrson podczas balu karnawałowego przebierańców w zblewskim GOK-u.

- Widać, że przedszkole jest po remoncie...

- Tak, został przeprowadzony w ubiegłym roku. Dzięki temu zaadaptowano strych budynku. W tym pomieszczeniu powstała sala zabaw i salka dydaktyczna, wyposażona w komputer z łączem internetowym i drugi do zajęć logopedycznych. Dokupiliśmy też zabawki na przyprzedszkolny plac zabaw. Dotychczas funkcjonowały u nas dwa oddziały, dzięki remontowi utworzyliśmy trzeci, tak że obecnie do naszego przedszkola chodzi 75 dzieci. I ciągle są chętni. A w latach dziewięćdziesiątych był ich niecałe 30.

- Ile osób tu pracuje?

- Zatrudniamy sześciu nauczycieli etatowych oraz opłacanych przez Radę Rodziców specjalistów - logopedę, nauczyciela języka angielskiego, rytmiki i tańca, kickboxingu.

- To ważne, ale co jeszcze proponujecie dzieciakom, że przedszkole cieszy się tak dużą popularnością?

- Rola przedszkoli rożni się obecnie od tych sprzed lat. Rodzice to doceniają. Proponujemy naszym podopiecznym wyjazdy na koncerty, nawet muzyki poważnej, wyjazdy do kina, różnorodne wycieczki, spotkania z ciekawymi ludźmi. Dziecko po prostu może się wielokierunkowo rozwijać. Pewnie dla popularności przedszkola nie bez znaczenia jest fakt, że, jak wspominał ksiądz proboszcz, w naszej parafii w ubiegłym roku przyszło na świat najwięcej dzieci od 1953 roku.

- A co sądzi pani o pomyśle obniżania wieku, w jakim dziecko rozpocznie edukacje szkolną?

- Przez trzy następne lata ma obowiązywać tzw. okres przejściowy - dzieci urodzone do kwietnia 2003 roku pójdą do szkoły o rok wcześniej. Następna grupa to będą dzieci urodzone do czerwca 2004 roku. Podobałoby mi się to, gdyby podstawa programowa w pierwszej klasie była dostosowana do poziomu sześcioletniego dziecka. A mam pewne wątpliwości, czy tak jest.

- Ile wynosi u was opłata za przedszkole?

- Około 200 zł od dziecka, ale są w tę opłatę wliczone trzy posiłki - śniadanie, obiad i podwieczorek. Są to więc całkiem realne pieniądze. Nie ma narzekań, że opłata jest wygórowana.


Z pewnością nie ma, skoro na miejsce w przedszkolu w Zlewie czeka kolejka dzieciaków. Pani dyrektor życzymy owocnej, satysfakcjonującej pracy z jej podopiecznymi.

Z panią dyrektor rozmawiali Mieczysława Krzywińska i Tadeusz Majewski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz