3/94
Óna i on
Przyszed chłop z roboty, a kobjyta mu mówji, że lampa sie nie pali, żeby wzión i naprawjił to śwatło.
- Ja nie jezdóm elektryk!
Zjad obiad i wieczarza, i sie położył spać. Na drugi dzień kobieta mówji, że był elektryk i śwatło naprajił.
- No to łupsiekłaś ładnygo torcika i mi postawjiłaś za to?
- Ja nie jezdóm cukernik!
Kolegi
Dwa kolegi odkryli w lesie ślady lwa. Móji jedyn:
- Proponuja, że sie rozejdzim i każdy na własna rynka tego lwa poszuka.
- Okay, ty bandziesz szukać, dokónd tyn lew poszed, a ja stwijirdza, skónd ón przyszed!
Nauczyciel
Nauczyciel:
- Dobrze, Czesiu. Wieloryb należy do ssaków. A do czego należy ślydź?
- Nó do bulewków wew łupsinach, panie profesorze!
W łazience
Ewka zabawjała sie wew psiaskownicy i wiczoram przyszła do dóm. Babcia jó prosi, żeby gymbusia łumyła.
- Już to zrobja! - woła Ewcia.
Trocha późni woła:
- Babciu, należó łuszy tyż do gambusi?
Taterniki
Dwa taterniki wdrapujó sie na góra. W połowje nie mogli uż dali wytrzymać.
- Co sie stanie, jak ta lina sie przerwje? - mówji jedyn.
- Nie je tak źle. Ja móm dóma druga lina!
Chłop
- Je tyn twój chłop durcham dobry i mniły dla ciebje?
I to jeszcze jak, mamo. Nasze sónsiady myśló już, że my sómy mniendzy sobó żonate!
6/94
@
- Pan wyglónda chory, panie Lumka. Co pan fyluje?
- W psirszym rzyndzie zdrowje, panie doktorze.
@
- Ja chciałóm by rad zez szefym pomówjić.
- To sia nie da. Ón musiał psilnie do sondu sie stawjić.
- Maga ja tedy zaczekać?
- Jak pan chce.
- A kedy ón przyńdzie nazad?
- Nó jo. Jak ón bańdzie mniał troche szcześcia - po dwóch latach!
@
- Zna pan Moniuszke?
- Jano przelotnie. W zeszly poniydziałek ja go w kawairni "Stylowa" spotkałóm.
- Nó ale tera pan łże.
- Jak to?
- W poniydziałki ta kawiarnia je zamknianta!
@
- Wjisz, Ali. Ja jezdóm dycht zdziwióny, że te łóuczone tak na minuta i godzjina wiedzó, kedy zaćmniynie mniesionca abo słóńca byńdzie.
- Ale jezdeś cielak, Ali. Tyn czas żaćmniynia za każdym razym toć stoji wew kałandarzu!
7/94
@
Pani Psiska chce kupić dla swojygo psieska garnuszek do psicia. Sprzedawca chce wiedzieć i pyta:
- Ma na tym garku stopjić "Dla psa"?
- Ach niy. To nie je potrzebne - móji óna. - Mój chłop wody nie psije, a mój psiesek czytać nie potrafsi.
@
- Mamo jak długo ty jezdeś właściwie zez tato żaniała?
- Dziesiańć lat, moje dziecko kochane.
- A jak długo eszczy musiśz?
@
Do składu zez papsiyrosami i tabako wpada jedyn chłop i ryczy:
- Chwatko jedno pudełko zapałków. Mnie sie spieszy!
- Niech pan nie krzyczy tak, nie jezdóm głuchy... Z filtrym abo bez?
8/94
@
Dwa wczasowicze spotykajó sie na pustyni.
Mówji jedyn: - Niech pan powjy, jak daleko to je aż do morza?
Odpowiada drugi: - No, 82 kilometrów.
- Dycht ładna, szyroka plaża, niy?
@
- Powjydz Karolka, jak ja w jedny rance móm sztyry jabka, a wew drugi psiańć jabków, co ja móm tedy?
- Panie profesorze, tedy ma pan abo tak duże rance, abo jano dycht małe jabka!
@
- To je nie do wytrzymania, moj pudel góni wszystke dzieci na deskoroce!
- Na mniłość boska, to niech pan tymu psu ta deskorolka zabierze!
@
Rozgoryczóna matka: - Dawni kłedlim nasze dzieci wieczoram do spania i opowiadelim im bajki na dobranocka. Dzisiaj dni przyńdo późni wieczorem do dom i opowadajó w łóżu historyje, że człowiek łusnuńć nie móże.
@
Jedna starsza pani w banku przyszła weksel załatwić.
- Pani musi go na druga strona podpisać - tłumaczó ji.
- A jak ja go musza podpisać? - chce ta pani wiedzić.
- Dycht zwyczajnie, tak jak pani list podpisuje - uśmiecha sie pracownik bankowy.
Starsza pani podpisuje: "Kochajonca Was babcia".
9/94
@
Na stodole w bocianóm gniaździe na swojich wysokich nogach stoji boción. Pod nim siedzó dwa małe bociónki i pytajó:
- Je to prawda, że nas boción na śwat przyniós?
- Chdzie tam! Wyśta wyleźli zez bocionygo jaja!
@
Wnuki breli dziadka pod bajer i pytajo:
- Dziadek, ty jeztaś taki stary. Powjydz nóm, co to je seks?
- Zeks? Jak potrafsita po mniamniecku, to je mniandzy psianć a siydym!
@
Spotykajo sie córka i mama. Mama wychodzi z mnyszkania, a córka chce do mnyszkania mami i móji:
- Ale mamó, toć ty nie możesz sie zez tató rozejść i do nas sie wprowadzić. Ja chca sie zez mojim Adolfem rozwieść i u was mnyszkać!
@
Przy psiwje siedzó i rozmawiajó dwa kolegi.
- To je dziwne - mówji jedyn. - Mówjisz jednymu wołowji "ty byku". To je w porzóndku, ale bjada, jak mówjisz jednymu bykowi "ty wole". Tedy musisz odpowiadać!
@
Jedyn mnieszczuch przrprowadził sie na wieś, żeby tam świnie chować. Kupsił sobje tam gospodarstwo i jedna świnia. Psiyrszygo dnia władował ón ta świnia na karadeja i jedzie z nió do kernoza z nadziejó, że tyn sie postara, że przez noc byndo małe świnki. Ale na druga noc prandko małych świnków ni ma. Ón jedzie znów zez świnió w karadeji do kernoza, ale nic z tego nie wychodzi. I tak ón z tó świnió potwarza trzy dni. Czwartygo dnia mówji ón do swoji kobjity, żeby szła do chlywa zobaczyć, czy só młóde świnki. Kobjyta przychodzi z chlywa i mówji: - Jeszczy żadnych świnków ni ma, ale ta świnia już znowu siedzi na karadji i czeka!
@
- Teraz niech pan sobje prosze wyobrazi - mówji instruktor prawa jazdy do swojygo ucznia. - Jedyn samochód jedzie w szalónym tempsie na fałszywy stronie autostrady prosto na pana. Co pan robji?
- Ja sie chwatko przeżegnóm!
@
Mały Lutek był na lekcji bardzo niegrzeczny. Nałuczycielka je zła i mówji:
- Za to bandziesz jedna godzina u mnie dłuży siedzić!
- Nó dobrze - mówji Lutek. - Ale jak ludzie bandó o nas za plecami gadać, to tedy nie bandzie moja wjina!
11/94
@
Julek poszed do lasu zbiyrać grzyby. Przychodzi leśny i pyta:
- Nie boji sie pan, że jake trujónce grzyby sie zbjerze?
- Niy - mówji Julek. - Ja tych grzybów nie znóm!
@
Ona i ón przyjecheli zes wywczasów nad morzym. Ona radośnie do niego:
- Zobacz jano, te moje wlosy od tego morskygo wiatru só ładnie jasnoblond!
On: - Jo, a moje od tego rachunku hotelowygo, co zapłaciłóm, só dych siwe!
Nauczyciel religiji przedstawia w dramatycznych słowach koniec świata:
- Wjater i burze zerwjó dachy zez budynków, grad duży jak psiańść powybija okna. Rzyki wystómpsió z brzegów. Bydnó straszne lyskawice i grzmoty...
Przerywa mały Jurek:
- Czy przy taki paskudny pogodzie pudzim do szkoły?
@
Skóńczył sie koncert rockowy na stadjónie. Wszyscy pchajó sie do wyjścia. Romek dycht normalnie przełazi bez wysoki płot. Porzóndkowy stadiónu szkali:
- Hej, chłopaku, nie możesz ty wyńść tam, skónd tyś wlazł?
- Toć ja to robja - mówi Romek!
@
- Słyszałeś mnie wczoraj w radjo? - pyta Mirek swojygo kolegi.
- Co? Ty? W jaki audycji? Jezdóm ciekawy.
- Na meczu piłki nożny. Ja wołałóm: Bramka!
17/94
@
Syndzia do kłusownika: - Kedy chce pan ta kara odsiedzić?
- W czasie ochrony!
@
- Za moji młodości - mówji dziadek - dziewczyny sie czerwienjyili jak my z nimi gadelim...
- To chciałómby ale wiedzić, co za świństwa wy jim opowiedeliśta - moji z kwaśno minó Rysiek.
@
- Pan chyba na poważnie nie chce mi wyklarować, że że chce się pan rozwieść jano dlatego, że żóna w łóżku pali?! - mówji adwokat do spraw rozwodowych.
- To palynie nie byłoby jeszczy take złe, jano żeby óna durch na moje łuszy jako popsielniczka nie łużywała - mowji klient cicho.
@
Do taty i mamy Heńka przyszed na gościna pan Facki zez żonó. Mały Heniu patrzy i przymila się do Fackiego. Siada mu na kolana i mówji:
- Tatuś powiedział, że pan to je taki dziwny ptaszek. Ma pan dóm czy gniazdo?
@
Jednym reporter przeprowadza wywiad z jednym małym przedsiembiórcó.
- Co by pan zrobjił, jakby w spadku panu 10000 złotych przypedli?
- Tedy pobudowałbym sobje chałupa.
- A jakby to był milijon?
- Tedy zapłaciłómby moje długi.
@
Jedyn gbur został skazany na dwa mniesiónce wjyńzinia.
Jego kobjyta psisze dó niego w złości: "Tera, jak ty w dziurze siedzisz, może banda pole łobrabjać, łorać i bulwy sadzić? Ale niy, tego ja nie banda robjić!".
Po tygodniu dostała od niego odpowiedź: "Nie odważ sie to pole ruchać. Tam ja móm psiniadze i karabiny zakopane!".
Tydziań późni óna znowu psisze: "Chtóś we wjyńziyniu musiał twój list czytać. Policja tu była i całe pole przełorala, ale niczego nie znalazła".
Na to chbur ji odpsisał: "Jó, tera możesz te bulwy sadzić".
21/94
@
Pan Długacki obchodzi swoje stolecie. Redaktór przeprowadza z nim wywiad.
- Pan je najstarszym mieszkańcym tego mniasta?
- Niy, moja kobjyta je eszczy dwa lata starsza, ale tego nicht ni ma wiedzić!
@
Nałuczyciel bjerze Edka do nogi.
- Ja sie boja, że twój tata dostanie siwe wlosy, jak łón twoje świadectwo łobaczy.
Edek je zadowolony.
- To ón byndzie sie ale cieszyć. Mój tata ma dycht goła glaca.
@
Fredek dowiedział sie w szkole, że ziamnia sie krańci. O 15 godzinie siedzi ón eszczy wew klasie. Przechodzóncy nałuczyciel go pyta:
- Co ty eszczy siedzisz, Fredku?
- Ach, ja czekóm aż moj dóm nadejdzie!
@
- Czamu tyn dyrechtór cyrku je taki zrezygnowany?
- Najwjynkszy, przycóngajóncy numer "Niedźwjydź na motorze" uciek.
- Ón go chyba wnet byńdzie znowu mniyć.
- Ja w to nie wierza. Tyn niedźwidź tyn motór ze sobó zabrał!
@
- Ja nie wiam - mówji jan do swojygo przyjaciela - jaka kobjyta ja móm żanić. Lusia - ta psianka, czy Bena - ta móndra?
- Jak ja ci móm radzić, to nie żań żadny z tych dwóch, jano taka, co do ciebie pasuje.
@
- Marina, skónd te pajenaczyny pod posowó só?
- Na pewno od pajónka, wielmożna pani.
@
Przelynkła starsza siostra zez kolanów swojygo przyjaciela jak Karolek do jizby wpad. Machnył życzliwie rankó i móji: - Róbta spokojnie dali. To my uż wszystko tak i tak w szkole mnielim.
23/94
@
W autobusie
- He, człowieku, co tobje do głowy wpadło? Czamu masz twoja ranka wew moji keszeni?
- Och przepraszam. Ja szukóm zapałki.
- To chyba mogłeś mnie pytać!
- To jó. Ale do tego ja jazdom nieśmiały.
@
Mały Piotruś pyta: - Tata, chto je prandszy, gołómb pocztowy czy chart?
W każdym wypadku chart - jak oba by psiechty szli!
@
W mniyszkaniu
Bolek zaglónda w każdy kónt wszandzi, bo chce nareszcie do sypsialni mami sie dostać. Ale jymu je zakazane.
- Co sie stało, że ja ni moga tam wlyźć?
Zachwój sie cicho i bóndź porzóndny - szkali ciocia. - Twoja mama boción dziobnył
- Strasznie - mówji Bolek. - Ta biydna mama. Najpsirw ciażki poród, a tera eszczy od bocióna dziobnianta!
Sónsiadki
- Jaka stara może być ta nasza nowa sónsiadka Modnicka?
- Ja nie wjym. Ale za tym co óna dokazuje zez swojim strojnym, musi chyba óna być mniwiancy 10 lat młodsza od swojygo syna!
@
Mała wnuczka: Babuśku, ty jezdeś najnajnajkochańsza! Ja ja późni dziecko dostana, to ja to dycht na pewno Babuśka nazwja!
@
Jedyn pacejnt podenerwowany przychodzi do psychiatry.
- Panie doktorze, panie doktorze, ja słysza glosy, ale nikogo nie wjidza!
- A kedy to sie durcham zdarza?
- Durcham jak ja tylyfonuja!
25/94
@
Lila musi iść do szpitala. Siostra, co jó przyjmuje, pyta:
- Ma pani pyżama?
- Pyżama? - zastanwia sie Lila. - Doktór powiedział, że to je zapalynie ślepy kiszki.
@
Jedyn młody chłop przychodzi zdenerwowany na posterunek policji.
- Mnie skredli opóny.
- Ale trochy powoli - mówji policjant i wyjmuje bloczek notes...
- Mniał te opony jeszczy, jak pan z dómu wyjechał?
@
- Panie kelner, te zrazy só tu ale bardzo małe - użala sie gość w restauracji dworcowy.
- Jak my by tu wiynksze porcje podawelim - mówi kelner - to by te ludzie nie zdóżyli na odjazd pocióngu!
26/94
@
- Mój wujek je ksiandzym - chwali sie jedyn chłopsiec na placu zabawa. - Wszyscy mówjó do niego Wjelebny!
- Nó jak już - odpowiada drugi.- Mój wujek je nawet kardynałym i wszyscy mówjó Eminencjo do niego!
- To je eszczy nic - chwali sie trzeci. - Mój wujek je taki dyki grubas, że jak ón jidzie, to wszyscy mówjó:Boże!! Wielki Boże!!
@
- Jak sie świadek nazywa?
- Julia Starecka.
- A jaka stara soście?
- 86 lat, panie sendzio.
- Zamynża?
- Jeszcze niy, panie sendzio, jeszcze niy.
@
- Ja bym prosił o mała podwyżka mojych poborów. Za te psiniandze, co ja dostaja, nie maga naprawda za wysoko skakać.
- Ja wcale tego nie żondam. Ja pana zaangażowałóm jako ksiyngowygo, a niy kangura.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz