czwartek, 10 października 2013

BERNARD JANOWICZ. Przypominamy "Kipki opałki" znakomtego kociewskiego bajkopisarza (2)

- Srodze żałuja - tłumaczy portjer hotelowy - ale ni ma żadnygo pokoju wolnygo. - Ach ni ma - mówji gość. - Ale jak ja by panu powjedział, że królowa angelska tu przyńdzie, tedy pan by mniał jedyn pokój, co?

- To by było już dycht co inszygo, mój pani. Naturalnie, że tedy jedyn pokój by był wolny.

- Nó ładnie. To niech mnie pan da tyn pokój. - Ta królowa dzisiaj nie przyńdzie.




@

Do szpitala przywieźli jednygo asa sportowego. Doktór, co go poszukuje, mówji:

- Oj, do diaska, pan ma 41 stopni gorónczki!

Sportowiec słabym pyta:

- A jednak je rekord śwatowy?

@

- Chwała Bogu - mówji profesor wew składzie z bótami. - Nareszcie te bóty dopasowałóm.

Sprzedawczyni się śmnieje:

- Pan wybaczy, profesorze, ale to co pan na nogach, to só kartóny od bótów.


@

Ela ożaniała się z boksyrym.

- Nó, jak tam, była ta noc poślubna? - pyta jeji koleżanka.

- Och, nic nadzwyczajnygo nie było - mówji Ela. - Już za trzeció róndó ón leżał K.O.

@

Leon do kolegi:

- Mówjisz ty paciyrz przed jedzyniem ?

- Niy. Po co? Moja kobjyta gotuje wspaniale.

@

- Ty, mamusiu. Jurek mnie na sobota do siebje do dóm zaprosił.

- To ładnie, Miruśka. Ón ciebje na pewno chce swojim rodzicóm przedstawijć.

- Tyż coś. Toć te só wyjechał.



(2)

@

Wieczorny złodziej;

- Przepraszam że pytóm. Wijdział pan tu jakygo policyjanta ?

- Niy. Tutaj w tych stronach żadyn nie chodzi.

- Dobrze tak. Portfel tu dawaj, ale chwatko!

@

Góral pyta jednygo gościa:

- Mata wy tamój wew Starogardzie tyż take wysokie góry?

- Niy, nie mómy. Ale żeby my take mnielim, toby óni byłyby pewnieć wysoksze.

@

- Wew tym notesie stojali alfabetycznie wszystke dziewczyny, zez którymi ja kedyś się kochałóm - chwali sie "porywacz serc"

- A jak się nazywajó te psiyrsze trzy?

- Brigyta, Walerka i Żaneta.

@

Tata do syna:

- Weź chłopcze ta banyra zez śmnieciamim jdź i wyrzuć do śmnietnika. Ty masz młodsze nogi.

- Ale tato, nie mnielim by my te stare nogi sprzedawać?

@

Policjant pyta małygo brójka:

- Jak się nazywa twój ojciec?

- Ni móm pojancia. Ja ni mogą wszystkich znać.

@

- Panie doktorze, ja się czuja cieżki jak słóń, chociaż ja jano tyle zjam co mały wróbelek. Mnie się wydaje, że ja móm tasiymca.

- Najlepsi by było, jakby pan poszed do weterynarza.

@

- O, ciocio Trudko? Ja się ciesza, że ty nas dziś odwiedzisz!

- To je ale ładnie zez twoji stróny, moje dziecko.

- Jó ciocio Trudko, jeszczy wczoraj tata mówił, że ty nóm tu eszczy tak prawie fylujesz.

4

@

W wojsku na ćwiczeniach

- Labelko, czymu przy strzelaniu zamykacie jedno oko?

- Ale panie poruczniku, jak oba oczy zamkna, to wcale nic nie wjydza.

@

Matka grozi córce

- Lusia, jak twój chłop na drugi raz znowu bandzie pijany jak ja przyńda was odwiedzić, to ja na miejscu sia obróca i wiancy nie przyńda!

- Ale mamo, prosza nie mów tak glośno. Jak Aloś to usłyszy, to ón nigdy nie byndzie trzyźwy.

@

Ciotka Lena chodziyła długo po muzeum historii. Już zmynczóna siadała na jedno krzesło.

- Moja pani - woła dozorójóncy muzeum - tutaj nie wolno siadać! To je krzesło króla Augusta !

- Niechże się pan nie oburza tak - mówji ciotka Lena błogo. - Jak ón przyńdzie, to ma się rozumieć, że je ważne i pudzie dali.

@

Tak walnie pijany kolebje się chbur na łulicy. Tam spotyka go ksióndz, z polytowaniem patrzy na niego z góry do dołu i mówji:

- Znowu raz psijany.

Chbur patrzy z podełba z uśmiechem mówji:

- Ja tyż, ksióże dobrodzieju, ja tyż.

@

Jedyn kyrowca został przez policja drogowa stopowany.

- Co panu do głowy wpadło - 80 km na godzina jechać?

- Niemożliwe - wymawja się kerowca. - Ja dopsiyrku 10 minut jezdóm w drodze.

@

W budce telefonicznej je objaśnienie: "Prosza druga monata za to psiyrszó wrzucić". Niży ołówkam dopśysane: "Ja zrobjyłóm na opak i tyż szło".



(3)


@

Lutka wyczytała w ksióżce, że kret jy dziynnie tyle, ile ón waży i głośno myśli: Skónd tyn kret wjy, wiele ón waży?

@

Nauczyciel biologii pyta:

- Chto może powiedzieć, jake zwiyrzynta się zwjijajó oprócz jyża?

Na to odpowiada Leszek:

- Rolmops, panie profesorze!

@


Mały lew w klatce trzynsie się ze starchu, bo ma psiyrszy raz wystómpsić w cyrku. Stary lew go uspokaja:

- Ni mniyj strachu! Te dwanożne bestyje tam w ławkach só za kratami.


@

U denstysty

- Ale tera, mój synku, bóndź grzeczny i mów tak ładnie: AAAH, żeby pan móg nareszcie swój palec zez twoji gamby wyjónć!

@

- Tadek, chdzie ty tak lejcisz?

- Prawje tera chtoś mój samochód łukrad i łuciek w tym kerunku!

- I co ty myślisz? Że ty go dogóniysz?

- Nó czamu niy. Toć ja przecia mój samochód znóm!

@


- Je wew pana sklepsie właściwje wszystko take droge?

- Ale niy, mój panie. Pan ma dla nas jano za mało psianiandzy.


@

- Pani Psiasko, jedziecie państwo tyż na "Wesele Figara"?

- Niy, pani Sitko, my wyślemy jano telegram z życzeniami szczanścia.

@

- Jezdeś ty eszczy durcham zez Heniem zarynczóna?

- Bogu dzianki, uż dawno niy!

- To jak ty żes sie tego idioty pozbyła?

- Ja się z nim ożaniałóm!

@

Dwa boksery - przeciwnicy stojó na ringu. Wnet byndzie gong do pśyrszy rundy, tedy trener szepce do swojygo pupyla:

- Ja nie chciałóm ci tego powiedzić, ale przedwczoraj wjidziałóm twojygo tu przeciwnika zez twojó żónó w parku.

@

Pan Lelonke jedzie do wróżki:

- Pana przyszłość wjidza czarno - mówji óna.

- To ni ma znaczenia - mówji ón. - Ja jezdóm kómniarzam!

@

W kolejce w sklepsie.

- Ja bym dała nie wiam co, żebym jeszczy raz osiamnaście była - mówji ładnie wyglóndajónca dziewczyna.

- Ale, ale! Toć pani chyba wiele co starsza nie je.

- Ja móm dwadzieścia - wzdycha óna.

- Nó, co to uż za różnica, miyndzy osiamnaście a dwadzieścia ?

- Chłop i dwa dzieci...

@

Jedyn skómpsiec przeszed do nieba. Psioter go przyjón i mu wszystko klaruje. Przy końcu mówji:

- My myślim dycht w jnszych kategoryjach jak wy na dole. Dla nas je milión lat jak jedna mninuta, a milión złotych jak jedyn grosz.

- To je cudownie! - mówji skómpsiec. - To ja móm zara jedno życzenie: Pożyczysz mnie jedan grosz!

- Ale chyntnie, jak masz jedna minuta czas!

@

- Czamu ty durcham feifka palisz? Toć palynie papsiyrosów je wiele tani!

- A czy ciebie już ktoś feifkó poczanstował?



(6)


Wew szitalu mówji doktór:

- Nó to bańdziym raz znowu pana gruntownie podszukiwać. Siostro, instrumenty prosza.

Pacjent stanka:

- Je pan gupsi? Ja tu leża pu żywy, a pan chce muzykować... O jej, o jej.


@

Dwa wanderlichy idó bez pustynia. Nagle jedan mówji:

- Poczekaj trocha, ja móm psiasek w bócie!


@

- Ja słyszałóm, pani Druska, że pani w tym roku znowu jedzie do Juraty?

- Nie było pani tamój zeszłym roku na swoji podróży poślubny?

- To jó. Ale my by chcielim wjydzić jak to tamój wyglónda !

@

- Mój syn chce za wszelką cenę zostać wyścigowcem. Powjydz mnie, co ja móm zrobjić?

- Nie stawiaj mu się jano wew droga, mówja ci!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz