poniedziałek, 7 lipca 2014

Byliśmy świadkami napadu na bank w Westernowym Miasteczku


Jak co roku, gdy czas nauki dobiega końca, spakowaliśmy walizki i pojechaliśmy na wyczekiwaną wycieczkę. Tym razem jako cel podróży obraliśmy Dolny Śląsk i Sudety, krainy obfitujące w miejsca, które warto zobaczyć.

Ale po kolei. Wycieczkę rozpoczęliśmy w poniedziałek 9 czerwca bardzo wcześnie, bo o godz. 4. Ruszyliśmy w stronę Wrocławia. Po krótkim zwiedzaniu miasta pojechaliśmy w dalszą drogę. Miejscem docelowym był Karpacz - piękne, małe miasto, rozpościerające się u podnóży Śnieżki.

Kolejnego dnia naszym celem było zdobycie najwyższego szczytu Karkonoszy - Śnieżki. Zaczęliśmy od Świątyni Wang. Potem wdrapaliśmy się na wysokość 1603 m n.p.m., a naszym oczom ukazał się widok zapierający dech w piersiach. Drogę powrotną skróciliśmy sobie zjeżdżając wyciągiem krzesełkowym z Kopy. Wielu z nas okupiło wyprawę otarciami, odciskami, pęcherzami, a nawet ranami. Ukojeniem dla zbolałych nóg była kąpiel w parku wodnym Tropikana w hotelu Gołębiewski, relaks w grocie solnej lub lodowej, jacuzzi, a co odważniejsi wybrali się na zjeżdżalnię "cebulę". To wymagało odwagi.

Następny dzień też obfitował we wrażenia, był to wypad do Drezna. Przewodnik pokazał nam Zespół Pałacowy Zwinger, Operę Sempera, Skarbiec Grünes Gewölbe i wiele, wiele innych atrakcji.

Na czwarty dzień zaplanowano zwiedzanie Karpacza. Udaliśmy się w najciekawsze miejsca w mieście, między innymi: skocznię Orlinek, Dziki Wodospad, Zaporę na Łomnicy, Krucze Skały, Muzeum Sportu i Turystyki. Byliśmy świadkami napadu na bank w Westernowym Miasteczku. Tam śmiałkowie z naszej wycieczki wdrapywali się na "pal męczarni", rzucali lassem, jeździli konno.




Ostatniego wieczora doszło do podziału uczestników wycieczki na fanów futbolu, którzy zasiedli przed telewizorami, by kibicować Brazylii lub Chorwacji, i na dziewczyny, które zrobiły sobie wieczór piękności.

Wszystko co dobre jednak szybko się kończy. I tak po zapakowaniu bagażu, który nie chciał się zmieścić w walizkach (chyba przez ogrom pamiątek), ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Na trasie zatrzymaliśmy się w pierwszej stolicy Polski - Gnieźnie.

Zapomniałam dodać, że oprócz rewelacyjnych humorów dopisywała nam bajeczna pogoda, słonko nas nie opuszczało. Już w drodze powrotnej pojawiały się pierwsze pomysły dokąd pojechać za rok…



Organizator

Justyna Zielińska-Myszk

ZKiW PInczyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz