poniedziałek, 7 lipca 2014

Młynki, gm. Lubichowo. Pokazujemy kolejny przystanek kajakowy na Wdzie

Wda jest taka dzika i... rodzinna (tytuł prasowy - Gazeta Kociewska - 08.2008r.)




Młynki, otoczone lasami Borów Tucholskich, słyną z kurek. Podobno w sezonie grzybowym rośnie tu ich mnóstwo. To "podobno" oczywiście dotyczy niedzielnych grzybiarzy, którzy nie znają konkretnych miejsc. W Młynkach znajduje się też całkiem dobrze urządzone pole namiotowe dla kajakarzy płynących Wdą. To miejsce leży w połowie naszej (czyli powiatowej) części Wdy. Jak wszędzie w takich miejscach, pytamy o ruch na rzece i prognozy...


Młynki leżą przy szosie Lubichowo - Ocypel. Do Lubichowa jest stąd ze 2 - 3 km ("zależy, jak kto liczy - np. do głównego skrzyżowania w Lubichowie - 2700 metrów"). Młynki to osada leśna. Krystyna Adrych mieszka tu z córkami Asią i Kingą, i mężem Piotrem - inżynierem leśnictwa z Nadleśnictwa Lubichowo.

Siedzimy z panią Krystyną przed jej domem. Stąd, z góry (dom stoi na brzegu pradoliny Wdy) widać malowniczy obrazek: pole namiotowe, kawałek Wdy i stojący za nią las. Liczymy inne pola namiotowe oraz przystanki na Wdzie na terenie naszego powiatu.

Czarna Woda - trzy (Zaremba, Sękowski i "Niemiec"), "Holender" - na wysokości Huty Kalnej, pole Nadleśnictwa Czubek, Czarne - z barem "Słomka", dzikie pole (łąka) na wysokości Osowa Leśnego, Młynki, Wda - za wsią w dół rzeki, Wdecki Młyn, Żurawki, Błędno. Kilka z nich, w tym Młynki, należy do Lasów Państwowych i jest w dzierżawie... W sumie - 12. Całkiem, całkiem...

- Stąd, z Młynek, do Czarnej Wody rzeką jest 32 km (w górę rzeki), a do Błędna - 37 km (w dół rzeki). A więc mniej więcej w połowie - mówi pani Krystyna. - Z tym że do Błędna raczej biorą na dwa dni.

- A kiedy zaczyna się sezon?

- Od 1 maja, czyli od długiego weekendu. Wcześniej jest ogólnopolski spływ zimowy, ale oni tu nie płyną.

- Jaki jest ruch na Wdzie w porównaniu z poprzednimi latami? I jakie są tendencje?

- Wcześniej to pole prowadziła siostra. Ja prowadzę rok. Ale mogę powiedzieć, że ruch na rzece rośnie. Kajaki stają się coraz popularniejsze. Z tą różnicą, że w poprzednich latach było więcej firm. Teraz przeważają spływy rodzinnie i towarzyskie. Dzisiaj była 70 osób. Znajomi ze studiów. Płynęli do Wdeckiego Młyna..

- A czy pani kiedykolwiek wiosłowała?

- Płynęłam z Zimnych Zdrojów do Wdeckiego Młyna - 38 km. To był spływ rodzinny na 10 kajaków.

- Wróćmy do tego ruchu... Ile kajaków płynie średnio dziennie?

- Ze trzydzieści. Ale są dni, że nie ma nikogo. Tu, w Młynkach, zatrzymują się na ogół w środku tygodnia. We wtorek, środę, czwartek...

- Dlaczego akurat w te dni?

- To proste. Spływy zaczynają się w niedzielę w Lipuszu, a kończą na Tleniu. 142 km. Taka wycieczka trwa na ogół przez cały tydzień. Wynika z tego, że dziennie robią około 20 km.

- Ależ pani sypie liczbami. I tak prędko liczy...

- Bo normalnie uczę matematyki w szkole w Lubichowie... Najdłuższe kawałki to z Czarnej Wody do Młynek i stąd do Błędna.

- Najdłuższe kawałki, ale po drodze jest kilka "parkingów". Na przykład Czarne. Ile jest stąd do Czarnego?

- 16 km. Ale na ogół ci, którzy płyną z Lipusza, dzielą tę naszą część Wdy na dwa etapy.

- Jakie jest najniższe tempo?

- Jeżeli ktoś trochę wiosłuje, a trochę go niesie rzeka - 4 km na godzinę. Jeżeli ktoś powiosłuje szybciej, to z Czarnej Wody do Młynek przepłynie w 7 godzin.

- Jakie są pani zdaniem najciekawsze fragmenty Wdy?

- Od Czarnej Wody do Wdeckiego Młyna rzeka była prostowana (w latach 70. regulowano koryto rzeki, żeby woda nie zalewała łąk - przyp. red.). Od Osowa Leśnego zaczynają się lasy. Od Żurawek już nie była regulowana. Najciekawsza jest w tych leśnych odcinkach i gdzie nie była prostowana... W sumie jednak Wda to łatwa rzeka. Dobra na spływy rodzinne.

- Ma pani to pole w dzierżawie... Co turyści tu otrzymują?

- Miejsce na ognisko, 4 wiaty z oświetleniem z prądem, 2 toalety. Mogą podładować komórki. Z zasięgiem jest tu słabo. Era dochodzi, inni muszą iść na górkę. Są umywalki, ławki, boisko do siatkówki. Mogą ugotować sami lub zadzwonić po posiłek do Lubichowa. Stamtąd dowożą z baru. Mogą sobie wypożyczyć grilla, kijki do ogniska, piłkę do siatkówki. Mogą też tutaj wypożyczyć kajaki. Mamy 10, nowych, z żywicy, wyprodukowanych w Śliwicach... Kajaki... Zależy, jak klient sobie życzy - np. wywożę kajak do Lipusza, potem klient dzwoni, gdzie po niego przyjechać. Potrzeba przyczepa? Jest. Dwa kajaki? Wystarczy na dach samochodu. Jeżeli bus i więcej osób, to oczywiście jest drożej...

Wypożyczaniem kajaków na tym odcinku zajmuje się kilkanaście osób. Nie ma konkurencji. Wszyscy ze sobą współpracują. To wszystko i na razie chyba wystarczy.

- W jaki sposób zdobywa się klientów? W większości przez internet?

- Nie. Daje im się wizytówki. A potem oni mówią o nas innym.

- To nie ma pani swojej strony www?!

- Mam - www.poleboberek.pl...

- Kim są ci turyści? Skąd pochodzą? (Pisałem o kilku takich polach i wychodzi na to, że Wdą prawie w ogóle nie interesują się starogardzienie.)

- Przeważnie są to turyści z Ocypla, Mermetu, Smolnik. A więc jakby miejscowi turyści. Zazwyczaj korzystają z kajaków w weekendy i robią imprezy... hmm... grillowe.

- Oczywiście mówimy o krótszych trasach... Pomówmy o cenach.

- Pobyt z noclegiem - 7 zł od osoby, dzieci od 4 do 10 lat - 4 zł od osoby, samochód - 5 zł za dobę, przyczepa campingowa (campcar) - 8 zł od osoby, postój piknik - 1 godz. - 1 zł od osoby, prysznic - 5 zł za 15 minut.

Teraz ja to prędko przeliczam. Rodzina - 2 + 2 zapłaci 22 zł za nocleg plus 5 x 4 zł za prysznic - 20 zł. Równa się 44 złote. Plus 5 zł za pozostawione gdzieś auto. No i koszt wypożyczenia kajaku. I drugie tyle za wyżywienie... Wyjdzie około 30 euro... Jesteśmy naprawdę drogim krajem dla turystów... Taka dygresja.

- Spotkałem się z opinią, że na Wdzie brakuje oznaczeń, miejsc postojowych o odpowiednim standardzie. Jak to w końcu jest? Ale nie idzie mi o pani opinię, a klientów...

- Są tu tacy, którzy pływają już po rzekach od wielu lat. Chwalą sobie, że Wda jest taka dzika. Że nie ma komercji, jak na Krutyni... Że nie ma takiego zagospodarowania jak na Mazurach. Ja tu też nie chciałam żadnego baru ani dyskoteki... Podoba im się spokój. Poza Wda jest bardzo czysta, zwłaszcza w tym roku.

- A oznaczenia? Nie jest ich za mało?

- Jest dużo. Część została zdewastowana. Zostały tylko ramki. Komuś się przydały blachy.

- Maja państwo konie. Czy to też w ofercie?

- Są cztery konie zimnokrwiste. To hobby męża. Jest też bryczka. Ale nie ma zainteresowania końmi. Czasami ktoś sobie pojeździ na padoku. Ludzie chcą płynąć rzeką, a nie jeździć konno.


Idziemy nad Wdę zrobić zdjęcia. Faktycznie, woda we Wdzie czyściutka jak nigdy. Dzieciaki chodzą przy moście w wodzie. Jest tu płytko. Jakiś mężczyzna zszedł do kajaków. Mówi, że ostatnio trzy razy zaliczył Krutynię, ale Wda jest fajna. Nie zgadza się z opiniami, że trzeba cokolwiek tu porządkować ("cywilizować"). Jedyny mankament w porównaniu z Krutynią? Że nic w tej wodzie się nie rusza.

Chodzi mu oczywiście o ryby. Ale na to specjalnie nie mamy wpływu.

Pani Krystyna i córki pozują przy kamieniu upamiętniającym spływ Wdą Karola Wojtyły. Fot. Tadeusz Majewski



Ten pan uważa, że wszystko jest tu OK. szkoda tylko, że nie ma ryb. Fot. Tadeusz Majewski


Wieczór. Grupka kajakarzy rozłożyła namioty. Fot. Tadeusz Majewski




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz