środa, 9 lipca 2014

Już wkrótce wielkie otwarcie Dziecięcego Parku Rozrywki "Pasikonik"


Rozbawiło mnie to telefoniczne zaproszenie. Zadzwoniła jakaś pani i "nakrzyczała", żebym przyjechał do Zblewa, ulica Starogardzka 9, naprzeciw "Konopielki". Mówiła, że szykuje za kilkanaście dni wielkie otwarcie Dziecięcego Parku Rozrywki "Pasikonik".

Rozbawiło mnie to zderzenie wyrazów - mały "Pasikonik" i "wielkie otwarcie". Po drugie - przecież podczas moich rutynowych reporterskich objazdów jakoś nie dostrzegłem wielkiego placu budowy. Oszem, zauważyłem w tym miejscu wielki, kolorowy, namiot, ale nic więcej. Tymczasem...



...Tymczasem plac budowy jest całkiem spory. Po prostu nie widać go jadąc berlinką. Zajeżdżam, wysiadam z auta i, oprowadzany przez panią Danutę Beling-Lechner, robię zdjęcia. Następnie siadamy w domku i notuję.

- Pani Danuto, proszę powiedzieć, co to takiego będzie, a właściwie już prawie jest, i skąd taki pomysł?

- To wesołe miasteczko dla dzieci, Dziecięcy Park Rozrywki "Pasikonik".

- Bardzo ładna nazwa. Kto na nią wpadł?

- Wymyśliła to moja wnuczka, Samira. Raz pokazałam jej pasikonika i powiedziałam: Spójrz, jaki śliczny konik polny, a ona na to: Tata powiedział, że to pasikonik, a nie konik polny. "Pasikonika" od razu się zapamiętuje.

Zamiar wybudowania takiego miasteczka zrodził się 8 lat temu. Najpierw myślałam o czterech hektarach we Franku, ale tam były problemy z dojazdem. Trochę szkoda, gdyż na takiej przestrzeni można by pobudować oczka wodne, no i sam park byłby większy. Wybrałam więc to miejsce. Lepszego punktu nie mogłam sobie wymarzyć. Tu nie ma sąsiadów, którzy narzekaliby na hałas. Bo dzieci są głośne. Piszczą, cieszą się i krzyczą, gdy tata każe zejść na przykład z ciuchci. Poza tym będzie tutaj duży parking dla samochodów.



- A dlaczego w Starogardzie lub pod Starogardem?

- Szukałam miejsca pod Starogardem, ale kupiłam tu, ze względu na to, o czym już mówiłam - żeby mieć parking i żeby nie mieć sąsiadów. Zresztą taka odległość, jak ze Starogardu do Zblewa, nie ma znaczenia. W dzisiejszych czasach wszyscy mają samochody i ludzie wolą wyjechać z miasta gdzieś troszeczkę dalej. Na przykład ze Starogardu bardzo dużo jeździ nad jezioro do Czechowa. To zresztą nie jest tylko propozycja dla mieszkańców Zblewa czy Starogardu. Tu biegnie berlinka, tranzyt. Przejeżdża wielu obcokrajowców, między innymi bardzo dużo Rosjan. Postawię reklamy również z napisami po rosyjsku, niemiecku i angielsku. No i przyjeżdżają tu na liczne autohandle. Kiedy przyjadą i będą chcieli obejrzeć sobie auta, zostawią u mnie dzieci. A jak raz zostawią, to już będą przyjeżdżać. Reklama pójdzie sama w świat. Będę też przyjmować dzieci z przedszkoli, bo dlaczego nie? Jeżdżą oglądać dinozaury do Malborka, to i mogą przyjeżdżać tutaj.



- Tu było gospodarstwo. Kiedy pani je kupiła?

- 3 stycznia tego roku. Gdybym wiedziała, że nie będzie zimy. miałabym ten park już otwarty. Teren liczy 6307 metrów kwadratowych.

- Co będzie w "Pasikoniku"?

- Będzie duży basen suchy, fachowo - chiński basen, gdzie zamiast wody są piłeczki. Z takich basenów dzieci nie chcą wyjść. 15 autoskuterków - motorki, samochodziki, kabriolety, ferrari - będzie jeździć na abutobanie, placu o wymiarach 13 na 25 metrów. Będzie ciuchcia, o długości 20 metrów, elektryczna. Tor kolejowy, z zakrętami, ma 200 metrów. Też na szynie będą się poruszać kabriolety. Dzieci będą myślały, że same prowadzą. Te autoskuterki będą na przycisk na gaz. Na "wrzuć monetę" zapala się światełko, automatycznie uruchamia się silnik i jedzie. W sumie jest 30 samochodów. Są też dwie koparki. Będą wybierać kolorowy granulat, nabierać i przenosić. Też na "wrzuć monetę". Będzie dmuchana zjeżdżalnia I siłowania na świeżym powietrzu.


- A co będzie w tym domku, w którym teraz rozmawiamy?

- Mała gastronomia, pizza, kawa, ciastka, frytki, gofry. Będę też organizowała urodziny dla dzieci. Przyjadą, zjedzą, pobawią się.

- Była pani w Niemczech, że mówi pani "autobana"?

- Tak, długo. Tam prowadziłam taki właśnie biznes. Nie widziałem czegoś takiego w Polsce. Mieszkam teraz w pięknych Kaliskach i widzę, że w naszych stronach nic takiego też nie mamy. No bo co my właściwie mamy? Ludzie jeżdżą do Chojnic i Kościerzyny na basen.





- Powinny być zwierzątka...

- Chcę żeby były, ale na razie nie ma na to miejsca.

- Wróciła pani z Niemiec. Chyba mało osób wraca.

- Wraca wielu i wracać będzie coraz więcej. Wracają ci pracowici, którzy tam się dorobili i tu chcą zainwestować. My przeprowadziliśmy się do Kalisk. Dużo w Kaliskach zainwestowałam.

- Więc kiedy będzie wielkie otwarcie?

- Załatwiam ostatnie dokumenty w urzędach. Urzędnicy są życzliwi. Myślę, że pomogą mi w jak najszybszym oddaniu "Pasikonika". Mamy piękne lato i dzieci chcą się bawić. Już teraz zajeżdżają tu ludzie i pytają: Pani Danko, kiedy? Mam nadzieję, że wielkie otwarcie urządzimy już w drugiej połowie lipca.

Rozmawiał Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz