środa, 16 lipca 2014

EUGENIUSZ CHEREK. Starogardzcy Cyganie [klasyka reportażu]

Ślub na Piekiełkach



Eugeniusz Cherek - ur. w 1955 r. w Wałczu. Na Kociewiu mieszka od trzeciego roku życia - w Szladze k. Kasparusa (gm.Osiek), w Skórczu, w Starogardzie. Obecnie w Dabrówce. Autor wielu reportaży opublikowanych w Gazecie Kociewskiej, Tygodniku Kociewskim i portalu kociewiacy.pl.


6726 odsłon (16.07.2014 r.)
Gazeta Kociewska, 1993 r. (?)


Roma - Romantika

Cyganie. Któż nie pamięta z pejzaży dzieciństwa brązowych twarzy cygańskich, sczerniałych wiatrem i walką z naturą. Rozsypani po całym świecie, dręczeni przez burzę i niepogodę, nagle zjawiali się gdzieś na skraju lasu, skąd obok dymu rozpalonego ogniska wlokły się tajemnicze, nieznane odgłosy śpiewu, tańca i muzyki. Wielobarwne tabory ciągnione przez dorodne, rasowe, piękne konie oznaczały coś fascynującego, egzotycznego - zbliżający się tabor był sygnałem, by mieć czujne oko na swój przydomowy dobytek: kury, gęsi i kaczki. Najczęściej Cyganie swoje obozy rozbijali w okolicach Strzelnicy i na Piekiełkach przy dostępnym brzegu Wierzycy.

Wśród wielu legend i podań dotyczących pochodzenia Cyganów najczęściej powtarza się wersja o ich migracji z Egiptu. Prawdziwe ich pochodzenie ustalono dopiero w XVIII wieku. Nie historycy lecz filologowie, przy pomocy studiów porównawczych nad ich językiem i dialektem hinduskim, niezbicie udowodnili indyjskie pochodzenie Cyganów.

Poprzez Grecję, Bałkany w X wieku pierwsi Cyganie dotarli do Europy. Do Polski przybyli w XV wieku. W aktach miasta Sambora (Tczew) odnajdujemy pod rokiem 1455 nazwisko szlachcica Jana Cygańskiego, co przyjmuje się za datę pojawienia się Cyganów na Kociewiu. Polska stała się jednym z nielicznych krajów Europy, gdzie mimo obowiązujących uchwał banicyjnych, m. in. antycygańskich, nie wcielono ich w życie. Przed II wojną światową w Polsce szacunkowo przebywało ich około 130 tys.

Przebywający w Polsce Cyganie podzieleni są na cztery szczepy, różniące się między sobą dialektem języka cygańskiego. Na Pomorzu, Mazurach, Kociewiu mieszkają Cyganie nizinni, zwani z polska Roma - Romowie.


Cygan udomowiony

W latach 60. Zaczęto osiedlać Cyganów. W Starogardzie zamieszkali i zamieszkują na Łapiszewie, przy ul. Nowowiejskiej, Owidzkiej, Kościuszki, Chojnickiej, na os. 60-lecia. Ogółem w mieście mieszka kilkanaście rodzin - razem około 70 Romów. W latach 1976-1978 przeprowadzono akcję ewidencji ludności pochodzenia cygańskiego. Kociewskim Cyganom ustalono datę i miejsce urodzenia. Pełnoletni otrzymali dokumenty tożsamości. Cyganie posiadają czysto polskie, niekiedy szlacheckie nazwiska, przyjęte w XVIII wieku, które dotrwały po dzisiejszy dzień. Do Starogardu Cyganie przywędrowali z Olsztyna, Pisza, Suwałk i Zielonej Góry. Posiadają staropolskie nazwiska: Brzezińscy, Kwiatkowscy, Paczkowscy, Markowscy, Burańscy.

Najstarszym, a zarazem przywódcą starogardzkich Cyganów jest Stanisław Kwiatkowski, mieszkający na Łapiszewie. Do niego należy sprawowanie władzy, kontrolowanie ładu i porządku wśród starogardzkich Cyganów. Udziela ślubów, jest rozjemcą, sędzią, egzekutorem kar w sporach między Cyganami.


Wstępne łamanie lodów

Przeczytawszy trzy książki Ficowskiego o Cyganach, poznawszy kilka zwrotów cygańskojezycznych, po kilkakrotnych anonsach Bronisława Ackermana, wreszcie dotarłem do naszych Cyganów. W domu Andrzeja Paczkowskiego przy ul. Nowowiejskiej zebrało się kilkunastu Cyganów - mężczyźni, kobiety, dzieci niemal ze wszystkich starogardzkich cygańskich rodzin.

Wraz z. panem Bronisławem wchodzimy do obszernego pokoju. Na dużym drewnianym łożu, pamiętającym zapewne jeszcze czasy Wilhelma I, siedzą najstarsze Cyganki, przy nich kręcą się młodsze dzieci. Starsi siedzą lub leżą na jaskrawoczerwonym dywanie. Po przeciwnej stronie drewnianego łoża, pod oknem, stoją dwa obszerne fotele, na stoliku kolorowy telewizor i magnetofon. Obok rozkładana kozetka. Prawą ścianę zajmuje czarna meblościanka z Abimelu. Na przeciwnej ścianie, zakrytej niemal w całości wzorzystym, czerwonym kilimem, wisi duży obraz świętej rodziny, poniżej czarno-białe fotografie przodków rodziny Paczkowskich, obok kilkanaście zdjęć przedstawiających rodziny cygańskie, stojące przy zmarłych leżących w trumnach. Pozostałe miejsca na wszystkich ścianach zajmuje wyjątkowa kolekcja poroży, gromadzona przez trzy pokolenia Paczkowskich. Pod sufitem żyrandol wykonany z największych..

Siadam na kozetce, wszyscy siadają naprzeciwko, taksując mnie przenikliwym wzrokiem. Wiedzą, że jestem z "Gazety". Najstarsza Cyganka, siedząca w kącie pokoju, z długim czarnym warkoczem, Danuta Kwiatkowska, spogląda na mnie nieufnie. Zaskakując kociewską gwarą mówi: Nie wjam, co Pan chce o nas napśisać w ty gazycie. Czy to nóm może w czymś pomóc? Jak pan widzi, mieszkanie ciasne, rodzina liczna. W urzandach nie chcó z nami gadać - dodaje po chwili. Przychodzi gospodarz, Andrzej Paczkowski, siada obok mnie na kozetce.

Zorientowany dzięki lekturze w cygańskich sprawach, zadaję niemal twierdzące pytania, sprawdzając książkowe wiadomości. Wszyscy w ciszy słuchają moich opowieści, potwierdzając w całości moje cygańskie odkrycia. Nawet Pani Danuta zdaje się zmieniać pogląd co do mojej osoby i obecności w tym domu. Wspomina życie w taborze, w lesie nad jeziorami i rzekami, w cygańskiej wspólnocie. Jako jedyna z grona obecnych tu Cyganów ślub i wesele miała wyprawione na polanie przy rzece na Piekiełkach. Z łezką w oku wspomina wędrówki z miejsca na miejsce. Życie wówczas było łatwiejsze, ciekawsze. Ma żal do młodych Cyganek i Cyganów, którzy coraz częściej łączą się w pary z Polakami i Polkami. Jeszcze jedno pokolenie i prawdziwych Cyganów w Starogardzie już nie będzie.


Nudziu

W pokoju panuje gwar. Jedynie gospodarz siedzący obok mnie zajmuje głos, kiedy zadaje mu pytanie. Inni szepcą coś raz po cygańsku, raz po polsku, ciągle prowadząc między sobą cicha konwersację. Paczkowscy spokrewnieni są z królem polskich Cyganów Roma, należą do najstarszych rodów cygańskich na Pomorzu. Król mieszka w Nowym Dworze Mazowieckim, wszyscy mówią na niego Nudziu, nazwisko takie same - Paczkowski. Cyganie od Brzezińskich - Zbyszek i Maciej - są żonaci z córkami króla. Wyjmują z szuflady zdjęcia. Pani Leokadia Brzezińska szuka fotografii króla panującego od 4 lat, po śmierci Łocima Paczkowskiego. Pokazuje kolejną fotografie. Wszystkie zdjęcia, na których widnieją zmarli, trzyma się osobno - żywi nie mogą mieszać się z odeszłymi z tego świata.


Cygan umiera

Wróćmy do żywych. Jak mówi Lidia Kwiatkowska, przyjście dziecka na świat jest wielkim świętem, budzącym radość w rodzinie, ale jednocześnie poród uważany jest przez Cyganów za jeden z najbardziej "nieczystych" przejawów życia. Nowo narodzone dziecko od razu zanurza się w bieżącej wodzie, w rzece. Dziś, mimo że Cyganki rodzą w szpitalach, po powrocie do domu dziecko zanurzają w wannie. Obrzęd ten ma na celu usunięcie niewidzialnych pęt. Niepoddanie temu obrzędowi narodzonego dziecka może spowodować, że będzie ono kulawe, niezręczne, skłonne do chorób, potknięć i upadków. Od pierwszych dni życia, nawet do 2 lat, włosy dziecka myje się w wywarze z kory dębu, by były czarne, cygańskie. Dzieci chrzci się w dzień Bożego Narodzenia. Do wyjątków nie należą chrzciny dorosłych już Cyganów. Ireneusz Kwiatkowski, siedzący na taborecie przy meblościance, brał ślub jak miał 13 lat, a jego wybranka miała 11. Ochrzczony został, gdy miał lat 21. Cyganie mają po jednej żonie.


Cygański ślub, wesele (bujav)

Wpierw przychodzą swaty. Po uzyskaniu zgody rodziców odbywa się bujav, w czasie którego najstarszy Cygan (w Starogardzie Stanisław Kwiatkowski) wiąże kolorową chustą ręce parze młodej. Wygłasza tradycyjną formułkę - "Rzucam klucz do wody. Tak jak nikt go z niej nie wydobędzie i nic nim nie otworzy, tak i was nic już nie rozłączy" - po czym pierwszy tańczy z młodą panią. Zaczyna się uczta weselna, obfita w jedzenie i picie. Cyganie piją na takich uroczystościach rozcieńczony spirytus z sokiem cytrynowym lub cytrynówkę. Nie brak oczywiście innych trunków. - Jeszcze do niedawna - dodaje L. Kwiatkowska - za zdradę małżeńską król karał rocznym "maglowaniem". W najnowszym zarządzeniu króla za zdradę czeka kara nawet do 5 lat "maglowania". Kara dotyczy zarówno mężczyzn, jak i kobiet. - Takie "maglowanie" to gorsze od więzienia - mówi Ireneusz Kwiatkowski. Wszyscy w rodzinie od takiego człowieka się odsuwają. Osobno je, ma swoje naczynia, które są przeznaczone wyłącznie dla niego, nikt z nim nie wypije wódki, nie zapali papierosa.

Z drewnianego łoża nagle wstaje Leokadia Brzezińska, podchodzi do kozetki, siada obok mnie i mówi: Musi to pan napisać. Niedawno zwróciliśmy się do ks. proboszcza Lędzińskiego z parafii na Łapiszewie, by wszystkim Cyganom żyjącym na "kocią łapę" udzielił ślubu kościelnego. W maju szykuje się ogromne wesele, jakiego w Starogardzie jeszcze nie było. Będzie kilkanaście par, a i gości zjedzie się kilka setek.

Zadaje kolejne pytania. Okazuje się, że pani Lidia i Leokadia przez kilka lat występowały w folklorystycznym cygańskim zespole "Roma". Założony w końcu lat 60. w Gorzowie Wielkopolskich przez "Papuszę" - Bronisławę Wajs zespół od razu podbił serca nie tylko Cyganów. "Jeździliśmy z koncertami po całej Polsce. Za Gierka występowaliśmy w Pałacu Kultury, na akademiach i uroczystościach państwowych - wspomina Lidia Kwiatkowska. Na kontrabasie w zespole grał Sasza Kuczko, siedzący na krześle pod piecem. Z młodych lat pozostały tylko czarujące wspomnienia i sentyment do koni - dodaje Sasza.


Konie przy elektronie

Z końmi Cyganie związani byli od dziecka. Handlowanie nimi było dochodowym zajęciem. Targowisko, które mieściło się przy ul. Kościuszki przy Elektronie, opanowali niemal w całości, sprzedając dorodne ogiery i klacze. Przedwojenne pokolenie starogardzkich Cyganów zajmowało się kowalstwem, kotlarstwem, a tzw. wybielanie kotłów po dziś dzień pozostało ich tajemnicą. - Jeszcze w ubiegłym roku - mówi Andrzej Paczkowski - wybielaliśmy kotły dla starogardzkich piekarni i cukierni. Dzisiaj żyjemy z handlu, jeździmy samochodami po całym kraju. Sprzedajemy pokrowce na siedzenia samochodowe, kapy, dywany, kilimy, swetry, bluzki. Na handel mamy zezwolenia, podatki płacimy jak wszyscy - dodaje Ireneusz Kwiatkowski.

Bieda, trudne czasy nie omijają Cyganów. Kiedy zabraknie chleba trzeba Cygankom iść na miasto i wróżyć. Wszystkie to potrafią, ale - przyznaje p. Leokadia - wróżby naszych babek zawsze się sprawdzały. Dzisiaj bywa z tym różnie. Dzieciaki chodzą do szkoły, zazwyczaj szkolną edukację kończą po trzech, czterech klasach. W naszych szkołach Cyganie są wyobcowani, nauczyciele nie potrafią ich zrozumieć. - Córce to nawet ukradli w szkole złote kolczyki - dodaje Paczkowska. - Nie jesteśmy analfabetami. Potrafimy pisać i czytać.


Skąd te mity

Przez wieki Cyganki, obok wróżbiarstwa, niemal do perfekcji opanowały tajemnice lecznicze ziół. Stanisław Kwiatkowski, chory na cukrzycę, codziennie pije wywar ze słomy owsianej. - Wypił już chyba ze dwa stery - mówi pani Lidia. - Czuje się po tym lekki jak ta słoma, rześki, zdolny do handlu i gospodarzenia.

Cyganki - niewiasty (jak kiedyś opisywano) są bardzo udanego składu ciała. Jest to piękność wschodnia. Oczy niepospolite, wielce ujmujące, udatność całej fizjonomii podwyższają: nieśmiałość, skromność. Posępne, wyrażające głęboką żarliwość, żarzą się, do serca przenikają: kiedy Cyganka się uśmiecha, odkrywa czarujące białe - najbielsze na świecie zęby".

Cyganki zawsze noszą długie aksamitne, jedwabne, maskardowe spódnice. Nigdy nie ubierają krótkich spódniczek, spodnie też są im obce. Mężczyźni i chłopcy noszą strój niczym nie odbiegający aktualnie od obowiązującej mody. Starsi Cyganie noszą kapelusze, złote sygnety, szerokie wielobarwne spodnie.

Od pięciu stuleci na polskich drogach spotyka się Cyganów. Niezrozumiała dla nas cygańska mowa rozbrzmiewa w wielu sąsiednich domach. Niepojęta, dziwna dla nas odmienność ich stylu życia sprzyjała powstaniu nieuzasadnionych mitów i podejrzeń o złodziejstwo i pasożytnictwo. Nie spotkałem sąsiadów Cyganów, którzy by potwierdzili te mity, a i sam pisząc ten reportaż, poznałem wielu układnych, wesołych, zaradnych i szczęśliwych Cyganów.

"Sare roma te nasen ki me, syrki weś, kaj isy baro i khamitak duda pherdo. Pre odo mire gila te zadźan pes sare roma i te vychalon more łave"

Eugeniusz Cherek

Gazeta Kociewska, 1993 r. (?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz