środa, 7 kwietnia 2004

Łazik jak z księżyca

Sławomir Grubba, z wykształcenia mechanik, mieszka w Pinczynie. Rok temu wpadł na pomysł i go zrealizował. Pewnego dnia kupił wycofanego z jazdy malucha, rocznik - 1988 r. Na części. Postanowił go przerobić. W warsztacie miał mnóstwo podzespołów. Po dwóch tygodniach zimą ubiegłego roku z tego wszystkiego powstał pojazd jak z filmów science fiction. - Nie myślałem, jak go nazwać. Jest terenowy, to na pewno. Z malucha pozostał silnik, układ wydechowy plus wzmocniona skrzynia biegów i blachy. Pojazd jest szerszy w kołach - mówi pan Sławomir.

Zasugerowaliśmy, że może byłby to niezły biznes - przerabianie maluchów na takie księżycowe pojazdy.

- Miałem działalność, blacharkę samochodową. Teraz pracuję w zupełnie innej branży i nie mam czasu na takie hobby. Ale gdyby byli klienci...?

Łazikiem jeżdżą córki pana Sławomia. Oczywiście nie wszędzie. Lampy owszem ma, ale żeby go dopuścić do ruchu, musiałby przejść badanie techniczne.

Dziewczyny jeździły już po bardzo malowniczej dolinie Piesienicy.

- Tu są super tereny na rajdy takimi samochodzikami. Byłem w zeszłym roku na rajdzie w Szteklinie na żwirowni - opowiada Sławomir Grubba. - Poza konkursem. Zaliczyłem cały teren, po którym jeździły samochody terenowe. Zainteresowanie łazikiem było olbrzymie, bo ludziom już się znudziły te popularne terenowe, zbudowane na bazie "gazika". Znudziło się, bo to wszystko jest typowe - coś, co ludzie produkowali seryjnie.

Łazik mechanika z Pinczyna nadal budzi wielkie zainteresowanie. Zwłaszcza, jak jest w ruchu. Ale fajny, ale super - mówią ludzie. - Osiągi ma lepsze niż maluch, bo jest lżejszy od malucha. 110 wyciągnie.

Na razie - jak napisaliśmy - pan Sławomir pracuje w innej branży, ale w przyszłości? Jak posypią się zlecenia na przeróbki maluchów? Może wtedy zrealizuje coś, co mu się od dawna marzy, a mianowicie zbuduje motolotnię.

Na zakończenie... Przerabiam maluchy na łaziki. Tel. 588 31 62.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz