czwartek, 8 kwietnia 2004

Żmija za szóstkę

Siedem razy osiem? To proste. Krokodyl jeździł na rowerku w cyrku, a żmija grała na trąbce. Rower to piątka, a żmija szóstka. Wbrew pozorom niżej podpisany jeszcze nie zwariował. To opis rewelacyjnej metody nauki tabliczki mnożenia dla dzieci, którą w oparciu o rosyjskie doświadczenia zmodyfikowała i opracowała Małgorzata Aszyk, psycholog- logopeda ze starogardzkiej poradni ABC. Wystarczą cztery godziny ćwiczeń i tabliczka mnożenia, to utrapienie wielu uczniów, zostaje w głowie raz na zawsze.Kociewiak: - Tabliczka mnożenia jest nie lada wyzwaniem dla uczniów. Pani radzi się nią bawić?
M. A.: - Nasza pamięć nie pamięta słów. Gdybym poprosiła pana o zapamiętanie kolorów tęczy, po pięciu minutach nie odtworzy ich pan. Dzieje się tak dlatego, że te słowa nie są w niczym osadzone. Musi być nośnik, który zostaje w naszej głowie. Przede wszystkim takimi nośnikami są obrazy. Zapytani o to, gdzie spędziliśmy urlop, nie podamy adresu, ale natychmiast zobaczymy miejsce, w którym się znajdowaliśmy: kolor pokoju, meble i krajobraz. W taki sposób informacje mają szansę przetrwać w naszej głowie. Są to mnemotechniki, oparte na skojarzeniu z obrazem. Wystarczy odtworzyć sobie własną drogę skojarzeń i mamy wejście do informacji, które są w naszej głowie.

- Proszę o przykład.
- Na przykład tęcza. Proszę zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że na tęczy siedzi czerwony Indianin, pije sok pomarańczowy, je bułkę z żółtym serem, który leży na zielonej sałacie. To wszystko ma niebiański smak. Pod tęczą chodzi indyk I wącha fioletowe fiołki.
- To oznacza, że w ten sposób można przyswoić sobie także działania arytmetyczne?

- Tabliczka mnożenia jest podobnie oparta na obrazach. Najpierw dzieci zapoznawane są ze zwierzętami, bo każda cyfra jest innym zwierzęciem. Na przykład dwójka to łabędź, a trójka - wielbłąd. Każde działanie to inna historyjka z udziałem zwierząt. Powiedzmy 9x4. To żyrafa, która bała się wejść do wody. Zaprosił ją wieloryb. Wypuścił fontannę, z której spływały krople. W tym obrazku zakodowany jest też wynik - 36. Albo 7x9. Krokodyl z wielorybem przekomarzali się, który jest najsilniejszy. Krokodyl udowadniał, że on, bo potrafi przegryźć ciężarek, a wieloryb twierdził, że to właśnie on, bo potrafi wypuścić fontannę do samego nieba. Jest i wynik - 63. Jeżeli mówię dzieciom, kto jest silniejszy, odpowiedź pada natychmiast. Dziecko myśli bajkami, ono jest w święcie bajek. Nie jest logiczne jak dorośli. Mnożenie jest logiczną czynnością. Dziecko musi to "wykuć". Jeżeli jednak osadzi to w obrazku, natychmiast zobaczy działanie i wynik.

- Kiedy zetknęła się pani z tą metodą?
- Znalazłam i zmodyfikowałam ją na potrzeby mojego dziecka. Ola płakała, bo nie była w stanie się nauczyć tabliczki mnożenia. Opowiedziałam jej bajki, pokazałam obrazki. Po czterech godzinach, oczywiście z przerwami, znała tabliczkę mnożeni na wyrywki. Zajęło nam to raptem dwa dni. Do tej pory nie ma żadnego problemu. Zostałam zaproszona do klasy Oli. Świetni się bawiliśmy tymi bajkami. Zwłaszcza, że to się odwraca na tabliczkę dzielenia. Mówię 81, a dziecko widzi dwa wieloryby, które w starym kufrze na dnie morza znalazły jeden zardzewiały gwóźdź - 9x9.

- Czy zainteresowanie takim ćwiczeniem pamięci jest duże?
- Skończyłam niedawno zajęcia z ośmioosobową grupą dzieci, które są teraz mistrzami tabliczki mnożenia, a przedtem miały z nią kłopoty. Każde dziecko dostaje zeskanowane obrazki do powtarzania w domu. Dorośli mają problem z tą metodą, ale dzieci łapią ją w lot. Jeżeli coś jest przyjemne, to natychmiast się tego nauczymy. Kiedy trzeba "zakuwać" - mamy blok emocjonalny.

- Poproszę o jeszcze jedną historyjkę na zakończenie naszej rozmowy.
- Dobrze. Opowiem historyjkę o ślimaku i krokodylu, która bardzo się podoba. Krokodyl zabrał ślimaka do Hipernovej, ulokował w wózku na zakupy i tak go szybko woził, że biedny ślimak musiał trzymać się poręczy. 6x7 to jest zawsze 42, czyli wózek i poręcz, której musiał się trzymać ślimak.

Rozmawiał: Jarosław Stanek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz