poniedziałek, 19 kwietnia 2004

W ciszy czekają na przyszłość

Gdy dojdziemy do tablicy kończącej Starogard (tej jednej z wielu) myślimy, że tuż za nią czeka nas raj. Jest tak, bo wielu starogardzian z przykrością stwierdza, że nasze miasto jest bez przyszłości. Ciekawe jest jednak to, co dzieje się wokół tablicy "Starogard". Co dzieje się przy ul. Pelplińskiej? Idziemy drogą. Szkoda, że nie ma chodnika. W deszczową pogodę pewnie okropne błoto mieszkańcy mają jak na życzenie. Idzie kobieta. Może tu mieszka?Pelplińską na Spacerową - Często sobie tu spaceruję. No bo taka cisza wokół. Nie ma tego "szaszoru", który jest w centrum miasta - mówi Zofia Gilewska. Pani Zofia jest emerytką, więc ma mnóstwo wolnego czasu. Bywa, że jeździ rowerem do Jabłowa. - A czemu nie? Ta droga jest w miarę bezpieczna. Piękne widoki i nawet czystsze powietrze. Mój syn mówił, że takiego ruchu tu nie ma i asfalt jest dobry, no bo tyle dziur też tu nie ma. Podoba mi się ten koniec. Jest jakiś przyjemny. Chyba najprzyjemniejszy z tych wszystkich miejsc, gdzie kończy się Starogard. Nie wiem dlaczego, ale tak przyzwyczaiłam się do tego miejsca, że jak tylko poprawia się pogoda, to codziennie robię rundkę na trasie Starogard - Jabłowo. Tym sposobem często mijam tablicę z napisem Starogard. Ta tablica to dla mnie taki punkt, który mówi, że znowu zrobiłam dla siebie coś dobrego, że kolejnego dnia znów pokonałam swoją trasę. Cieszę się z tego, bo mam już prawie 65 lat. A w moim wieku to różnie bywa. A moje dzieci śmieją się. Gdy ktoś o mnie pyta, to odpowiadają, że jestem na "Spacerowej" (w miejscu, gdzie udaję się na spacer). Jeśli tak rozmawiamy o tym miejscu, to chcę jeszcze powiedzieć, że jak nigdzie jest tu bardzo czysto. Jest tyle rowów, ale nigdzie nie zauważyłam, aby były w nich tony śmieci. Może dlatego, że mało ludzie tędy przechodzi? Całe szczęście. No bo - szczerze mówiąc - to takie miejsce, gdzie żywej duszy nie widać. Wieczorami czasami tylko tych, co te piwa piją pod sklepem, a tak poza tym to cisza. Idziemy dalej, bliżej punktu odniesienia - tablicy "Starogard". Najbliżej tablicy znajduje się sklep państwa Bartkowiaków. To praktycznie tu kończy się Starogard dla wszystkich jadących w stronę Pelplina lub Skórcza. Wchodzimy do sklepu. Ruch niewielki. Ciekawe, czy tak jest tam codziennie? Czy to w ogóle możliwe, aby utrzymać sklep i to dość duży w takim miejscu? Witamy się z ekspedientką. - O, jak miło. Ale co ja mam wam powiedzieć o tym miejscu? Jest cisza, czasami taka jak makiem zasiał. Ale bywają dni, kiedy na brak pracy nie narzekamy - zaczyna opowiadać Małgorzata Dziencielewska, ekspedientka i córka państwa Bartkowiaków. Na tym końcu jest niebezpiecznie. Kiedyś nie było tu nawet lamp, chodników nadal nie ma. Dopiero co robią kanalizację. Gdy spadnie deszcz, przechodzień topi się po kolana w błocie. Ale co zrobić? Na końcu miasta to przecież norma. Latarnie są tutaj dopiero od niedawna. - No i całe szczęście. Gdy zapada zmrok, złodzieje aż czają się, żeby coś skubnąć. Kilka razy mieliśmy włamania. Nic przyjemnego. Na szczęście było to w godzinach, gdy sklep był zamknięty - kontynuuje pani Małgorzata. Państwo Krystyna i Ryszard Bartkowiakowie sklep spożywczy mają od 12 lat. Początki były trudne. Jak wszędzie. Tu jednak o wiele gorzej rozkręcało się swój interes niż na przykład w centrum. - My wcale nie narzekamy. Krok po kroku, powolutku rozkręcamy ten biznes. Po prostu musimy. Gdy po wielu latach w państwowej firmie, rodzice zostali zwolnieni, nie było innego wyjścia. Aby mieć w ogóle jakąś pracę, musieliśmy otworzyć coś swojego. Ja wtedy miałam 11 lat. Byłam dziewczynką, ale pamiętam jak to było. Łatwiej było nam stworzyć coś swojego, bo tu mieszkamy. Nie wyobrażam sobie jakby to było zaczynać od płacenia dzierżawy. Sięgnijmy kilka lat wstecz. Były tu szczere pola. Oprócz naszego domu były tu domki naszych krewnych. A poza tym pola i pola. Teraz tylko po prawej stronie, jak się wyjeżdża do Pelplina albo do Skórcza, są zabudowania. Po lewej - jak widać - nadal szczere pola. Ale nie będzie tu tak źle. W tym miejscu czeka nas przyszłość. W najbliższym czasie, po drugiej stronie (tam, gdzie dalej ciągną się budynki Polpharmy), ma być duża firma - przetwórnia rzepaku, ponoć na paliwa. Po pierwsze - będą kolejne miejsca pracy. A poza tym ten koniec Starogardu będzie niezwykłą wizytówką dla wjeżdżających do miasta. Proszę sobie wyobrazić... Ktoś wjeżdża do Starogardu i od razu widzi piękne budynki olejarni, Polpharmy, elektrownii. Uważam, że będzie to świadczyć o potędze miasta. Tu po prostu czeka nas przyszłość. (il)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz