środa, 14 kwietnia 2004

Grabowiec - tu żyją żurawie

Sołtys Grabowca z żonąPrzepowiedziano powiatowi starogardzkiemu turystyczną przyszłość. I to się sprawdza. Los takich miejscowości jak Mermet, Skórzenno, Ocypel, Kasparus, Smolniki już się rzec można samoistnie dokonał. Klasycznym przykładem jest tu wieś Długie. Przestały istnieć jako miejscowości rolnicze, a stały się wioskami wczasowymi. Taki los nie czeka tylko wsi leśnych czy podleśnych. O nieuchronnie nadchodzących zmianach wiedzą też w Grabowcu.

Jerzy Liwandowski (60 l.) jest sołtysem Grabowca już 20 lat. Zna wieś na wylot i nie ma złudzeń. - Wieś zamieszkują przeważnie emeryci i renciści. Więcej ich niż rolników - opowiada. - Nowych mieszkańców przybywa bardzo mało. Wieś z się starzeje. Rozrywek nie ma. Świetlica się rozwaliła. Młodzież spotyka się na moście albo na drodze.

- I nie ma się co dziwić, że rozrabiają - dopowiada pani Agnieszka, żona pana Jerzego. - Jak nie na moście, to w niedzielę pod sklepem stoją. Kiedy była jeszcze świetlica, to tam się spotykali.

Kąt dla społeczności

Kiedyś we wsi była szkoła. Część już poszkolnego budynku wykupiła emerytowana nauczycielka. W budynku został tyko wolny kącik na zebrania wiejskie. Dzieciaki są dowożone do Jabłowa (na terenie innej gminy). Wójt Mieczysław Płaczek chciałby, żeby dojeżdżały do swojej szkoły w Bobowie. Mieszkańcom nie za bardzo się ten pomysł podoba. Na pewno się spodoba. Niedługo w Bobowie oddadzą do użytku nowy obiekt.

Rozsprzedać ziemię

Pan Jerzy wyraża myśl, która tkwi w świadomości rolników jak cierń, ale którą odrzucają, no bo jakże tak, ziemię nie pod uprawę sprzedać?

Ale albo tak, albo... - Społeczeństwo się starzeje. Zalesią wszystko i tyle z Grabowca zostanie. Najlepiej by było rozsprzedać tę ziemię na działki. Lasy dookoła są, powietrze zdrowe, a ludzie tylko teraz takich miejsc szukają. A że powietrze jest tu świeże, widać po żurawiach, które przylatują każdej wiosny. A żuraw na złym powietrzu się nie zatrzyma. Trzy albo i cztery gniazda na łąkach są.

Dodajmy, że gdzie wbijesz łopatę, pojawia się woda. A woda to stawy rybne. Na te stawy w gminie Bobowo przyszła moda.


Ziemia zdrożeje

O znakomitej jakości warunków mikroklimatycznych w Grabówcu może coś powiedzieć pani Leokadia Maciejewska, lat 92 lata.

Na razie ziemi do kupienia w Grabowcu nie ma. Może czeka na zalesienie albo na wzrost wartości. Prędzej dojdzie do tego drugiego, bo za blisko Starogardu, by zalesiać. Jako jedyny buduje się tu stolarz ze Starogardu. To jego wymarzone miejsce na odpoczynek. Daleko od szosy, czyste powietrze, cisza, spokój, lasy pełne grzybów i jagód.

Słabo się dzieje

- We wsi ogólnie słabo się dzieje. Rada sołecka czasem organizuje ognisko. Kiedyś prężnie działało KGW, liczące około 30 członkiń, ale jak przyszły te przewroty, to i kobietom się w głowie przewróciło. A teraz po co takie koło? Każdy w telewizor patrzy i zapomina, że za miedzą sąsiad mieszka. Dawniej było zupełnie inne życie. Przyjechało kino objazdowe i wszyscy szli na film - z sentymentem wspomina pani Agnieszka.

Proboszcza mamy dobrego

Do kościoła mieszkańcy chodzą do Bobowa. Chwalą proboszcza. Dba o parafię. Nie tylko o kościół, ale i o ludzi. Wybudował kapliczkę w Wysokiej, zamontował organy, chodnik na cmentarzu zrobił. Nawet dach zmienia na kościele. U niego wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.

Jak przeskoczyć etap

W Grabowcu są żurawie, czyli czyste powietrze. I jest świadomość, że jeżeli tych terenów nie odkryją mieszczuchy, to sprawdzi się czarny scenariusz - wieś zniknie z mapy. Ale tak się na pewno nie stanie. Mieszczuchy jak nigdy węszą dookoła miasta w poszukiwaniu siedlisk. Trafią i do Grabowca.

Oprac. na podst. artykułu z "Kociewiaka" - dodatku do piątkowego wydania "dziennika bałtyckiego"


Na zdjęciach
1. Sołtys Grabowca z żoną.
2. Czy ta ziemia będzie w cenie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz