środa, 7 kwietnia 2004

Leśna syrenka

Kiedy robiliśmy materiał na temat skórzeckiego młyna, na młyński dziedziniec przyjechał samochód z naczepą. Z naczepy - w obecności zgromadzonej dzieciarni - zjechała, albo została sprowadzona syrenka.

Syrenka ciągle w podróży

Jej właściciel, Józef Bielaszewski, zamieszkały w Skórczu, były sekretarz Nadleśnictwa w Lubichowie, opowiedział nam, że syrenka 104 R ma już 38 lat i była jego pierwszym samochodem. Jeździł nią sporo po lasach. - To leśna syrenka - nazwał pojazd były pracownik Nadleśnictwa. Zerknęliśmy na licznik - 62,211 km (załóżmy, że to pierwszy licznik). Pan Józef mówił, że z pojazdem nie miał żadnych większych problemów. Teraz też jest w całkiem dobrym stanie, bo od dłuższego czasu stała w niezłych warunkach w Lubichowie. I wcale nie ma zamiaru trafić na złom czy do muzeum techniki. Pan Józef przekaże ją wnukowi Patryczkowi. - Wnuk jest wart więcej od tej syrenki. Silnik odpali i pojedzie na ryby na jezioro Czarne.
Oprac. na podstawie artykułu w Tygodniku Kociewiak - środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz