poniedziałek, 18 sierpnia 2014

ANTONI CHYŁA. Sierakowice – 19 lipca 2014 roku

Tak szybko to wszystko leci, że się człowiek nie obejrzy, a tu już mamy XI Festiwal Kultury Łowieckiej Knieja 2014 Sierakowice - Ostrzyce. Zwyczajowo jako koło łowieckie wystawiamy poczet sztandarowy. Jakie z tym są trudności, nie będę opisywał. W tym roku poprosiłem Krzysztofa Walkowskiego, Sławka Kuklińskiego, Daniela Dworakowskiego i Wiesia Jabłonkę - z tych osób miał być poczet, w rezerwie miałem być ja. Krzysiowi i Sławkowi coś wypadło i nie mogli być, z tym że Krzyś załatwił Andrzeja Liedtkie w swe miejsce, a Wiesiu sam zatelefonował, że jest do dyspozycji. Tym razem samochód użycza kolega Daniel. Ruszamy w drogę.



Jak na sobotę to duży ruch pojazdów na drodze, a to za sprawą popularnych festynów: w Osieku coś z jagodami, w Zblewie również festyn na stadionie. Nawet dojeżdżając do Zelgoszczy na tabliczce widnieje napis "festyn". Ale rozbawiło się to nasze Kociewie. Jadąc do Sierakowic zajeżdżamy do Klukowej Huty po Andrzeja i... nie wiemy, gdzie on mieszka. Kwituję, że nigdy nie byłem proszony do niego. Ale od czego jest komórka. Andrzej pojawia się i w komplecie docieramy do Sierakowic.




Sama miejscowość wita nas robotami drogowymi. Po kilku manewrach lądujemy w okolicach amfiteatru. Daniel parkuje samochód, wysiadamy i kompletujemy poczet. Wiesiu wskakuje w kompletny mundur myśliwego. Udajemy się w stronę ołtarza papieskiego wykorzystując boczne przejścia. Po drodze spotykamy zacnego myśliwego z Pelplina kolegę Leszka Melera, z którym serdecznie się witamy - przy okazji robię zdjęcie.



Leszek pokrótce podaje przebieg mszy. Udajemy się w stronę ołtarza. Widać już poczty sztandarowe z innych kół. Doradzam kolegom, aby stali po lewej stronie ołtarza, gdyż słońce będą mieli w plecy. Przy ołtarzu poustawiane ławki na uczestników mszy. Wybieram z małżonką Wandzią ławkę z oparciem. Jestem szczęśliwy, że nie muszę stać z sztandarem - jest to przy tak wysokiej temperaturze wyczerpujące. Do nas przysiada starsze małżeństwo i okazuje się, że starszy pan tytułowany jest przez myśliwych, którzy podchodzą do niego i się z nim witają, prezesem. Wita się z nimi również kolega myśliwy Marek Kowalewski z RDLP w Gdańsku i od niego dowiaduję się, że to jego rodzice, a ojciec Wiktor był prezesem Koła Głuszec w Kartuzach. Miły to widok dwóch pokoleń myśliwych w rodzinie.


Przed mszą odbywa się prezentacja laureatów, którzy wykonują utwory myśliwskie. Po nich rozpoczyna się msza przy ołtarzu papieskim świętego Jana Pawła II. O tym wspomina również w swej homilii ksiądz prałat Kos ze Śliwic - kapelan myśliwych, leśników i rycerzy. Homilia jest inna jak w ubiegłym roku. Nawiązuje do twórczości św. Jana Pawła II, jak i również to twórczości muzyki myśliwskiej. Przez całą mszę, również w czasie homilii, słyszymy plusk wody spadającej z fontanny do zbiornika. Msza ma oprawę muzyczną myśliwską.

Po mszy formuje się kolumna i maszerujemy przy dźwiękach muzyki do amfiteatru. Tą samą trasą, jaką szliśmy do ołtarza z uwagi na remont ulic. W amfiteatrze poczty sztandarowe wchodzą na scenę i jest ich aż, albo tylko, 19. Z uwagi na niedużą ilość wymienię ich KŁ "Słonka", Sierakowice, Gdańsk ORŁ, "Żbik", "Cyranka" i "Kulig" nr 22, Gdynia Koło nr 1, WKŁ nr 326, Ponowa i "Jenot", Tczew "Szarak" i "Knieja", Kościerzyna "Nemrod", Sopot "Odyniec", Lipusz "Jeleń", Śliwice "Bractwo św. Huberta", Starogard "Ryś", Okoniny "Leśnik", Kartuzy "Głuszec" i Skórcz "Łoś".


Trwają naprawdę krótkie wystąpienia. Impreza rozpoczyna się występami zespołów. Podczas biesiady do naszego stolika dosiada starsza pani. Ma tylko 94 lata. Wspomina, że kiedyś w tym miejscu było pole, a teraz dużo się zmieniło. Jesteśmy pełni podziwu dla organizatorów, że tak pięknie można zorganizować festiwal kultury łowieckiej. Nie opisuję stoisk, bo warto samemu przyjechać na drugi rok i samemu zobaczyć.

PS. Jeden tylko obiekt był niedostępny dla zwiedzających - to stary mały drewniany kościółek, ale to było na pewno chwilowe.

Antoni


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz