sobota, 16 sierpnia 2014

Trąba powietrzna w Zblewie - 26.06.2006 [większe zdjęcia]


W poniedziałek w Zblewie było gorąco jak gdzie indziej. Stefania Harthun z rodziną - z synem, synową i wnuczkami (na zdjęciu) - przebywała w domu stojącym przy ulicy Kościerska. Numer 10. - Przed godziną czwartą siedzieliśmy w kuchni - mówi pani Stefania. - Słyszeliśmy grzmoty i widzieliśmy przez okno błyskawice. Pioruny chodziły jak takie żmije na niebie.

Zaczęło okropnie lać. Ale ulewa nie trwała długo, najwyżej z pół godziny. W tej ulewie od strony kolei, od Czarnej Wody, od zachodu, nadszedł kręciek. Inaczej mówią - trąba powietrzna.

- A ja widziałam z góry, z piętra - dodaje Adriana Harthun (10 l.) - Tak się zrobiło siwo, że nic nie było widać... Czy było coś słychać? Ze strachu nie było słychać własnych myśli.

- Najpierw był grzmot, po chwili wielki wicher, tak trąba szła - systematyzuje kolejność wydarzeń Magdalena Harthun (12).

- Nasz domek stał w środku kręćka - kontynuuje pani Stefania. - Można to było zobaczyć, kiedy trąba już przeszła. Po połamanych drzewach i innych szkodach widać było, którędy szła. Naokoło naszego domu takich połamanych drzew jest pełno. Mieliśmy szczęście, że to drzewo od ulicy wytrzymało i nie spadło na nasz dom. Na murach domu są tylko ślady po złamanych drzew. W domu zalało tylko korytarz. A u stolarza Józefa Peki porwało dach. Wszystkie drzewa były poprzewalane. U Kłosa dach zarwało (na zdjęciu), na Kościerską 11 drzewo spadło na dom. U Kuklińskich trąba drzewo też spadło na dach chlewu.

Na osiedlu też porobiło, i piwnice zalało, i kominy porozwalało. Przez plastikowe okna lała się dołem woda. Jak żyje osiemdziesiąt trzy lata, to jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Stałam w kuchni i widziałam, jak przy oknie na ścianę runęły dwa drzewa. Wszystkie drzewa łamało za jednym zamachem...



- To tutaj szło z 15 - 20 minut - mówią dzieci. Potem wyszliśmy. Nic się u nas nie stało, tylko dookoła leżały drzewa. U nas porwało termometr ze ściany i zrobiło ślady na murze. I wszystko do suszenia bielizny poszło.

- No i jeszcze drzewo spadło na siatkę i poszła precz - kończy pani Stefania. - Aha, Kamil... On z tego strachu śpi od wczoraj. Boi się policji, straży i piorunów. Jak wyje syrena, to od razu leci do domu. Robi się chory od strachy,

- Trąba powietrzna przeszła nad ulicą Kościerską, ulicą Pinczyńską, nad tzw. osiedlem w Zblewie, w mniejszym stopniu nad starą częścią Zblewa - mówi wójt gminy Andrzej Gajewski. - Ze Zblewa poszła, omijając centrum Pinczyna, na Semlin i po drodze wytraciła siłę. W Zblewie zerwała i uszkodziła kilkanaście pokryć dachowych i dachów, wywróciła z korzeniami oraz złamała gałęzie kilkuset drzew. Poczyniła spustoszenie w uprawach, w ogródkach i w obejściach. Uszkodziła linie energetyczne - kilka linii wysokiego napięcia oraz kilkanaście linii niskiego napięcia. Pogięła kilkanaście znaków drogowych i reklam, nie mówiąc już o parasolkach. Władze gminne natychmiast po nawale i przejściu trąby były na miejscu zdarzenia i oceniały sytuację.








Kamil był tak wystraszony, że śpi od wczoraj. Obok siedzi Adriana, która - z przerażenia nie słyszała własnych myśli.


W akacji porządkowej brało udział kilka jednostek OSP z nasze gminy i ościennych gmin. Bardzo dużo mieszkańców Zblewa zaangażowało się z piłami motorowymi i z innym sprzętem w porządkowanie spustoszonego terenu. Minęło pół godziny, a drogi były już przejezdne. Jestem dumny z tego i dziękuję mieszkańcom za pomoc nieraz sąsiedzką i bezinteresowną w celu usunięcia skutków nawałnicy. Był to przykład bardzo dobrej samoorganizacji mieszkańców. Jako inżynier rolnik nie uważam, że to jest jakiś fenomen związany ze zmianą klimatu. Dużo gorsze zniszczenie w uprawach była w Zblewie w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych. Czy widziałem tę trąbę? Nic nie było widać. Ciemno, ściana wody i wiatr, który niósł różne rzeczy, Do nas - mieszkamy w centrum Zblewa - przywiało nawet plastikowe krzesełka.

Tekst i foto Tadeusz Majewski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz