sobota, 23 sierpnia 2014

PRZEMYSŁAW KOSTUCH. Wolę chwytać chwile na twarzach

Przemysław Kostuch - ur. 14.06.1969 r. w Gdyni, inż. informatyk, specjalizacja grafika komputerowa, nauczyciel muzyki, fotografik, DJ, wodzirej. Od 2001 r. mieszka w Kleszczewie Kościerskim. Żona Joanna, dzieci: Sandra (6 l.) i Sebastian (4 l.).

Z Przemysławem Kostuchem rozmawia Tadeusz Majewski.

















- Jak to się stało, że zamieszkał pan w Kleszczewie Kościerskim?

- Bo chciałem zamieszkać w tych stronach. Kociewie znałem od dziecka. Jako mieszkaniec Sopotu spędzałem wakacje w Pinczynie, gdzie siostry mojej babci, Rozalii Kostuch z domu Burandt, miały gospodarstwo...

W tym gospodarstwie w okresie okupacji mieszkał mój dziadek, przed wojną kierownik szkoły w Osiecznej. W 1939 r. moi dziadkowie musieli z Osiecznej uciekać. Do Pinczyna mój dziadek przybył z oflagu, z którego wypuścili go ze względu na zły stan zdrowia. Zmarł w Pinczynie w 1940 r. i został tam pochowany. Czyli Kociewie nie jest dla mnie regionem uczuciowo obojętnym. A o tym, że zamieszkałem w Kleszczewie, zadecydował przypadek. Udało mi się kupić dom, który wymagał rozbudowy i remontu. No i mieszkam już 11 lat. W domu urządziłem pracownię fotograficzną.

- Czy poznał pan już środowisko twórców w gminie?
- Poznałem kilka osób ze środowiska, chociaż głównie utrzymuję kontakt ze środowiskiem trójmiejskich fotografików. Jestem pod wrażeniem prac Lecha Zdrojewskiego, jakie widziałem. Miałem kiedyś przyjemność pracować przy tworzeniu tygodnika z Tomaszem Bojahrem. Jego zdjęcia, które znajduję w Internecie, są coraz lepsze i ciekawsze. Lubi to, co robi i robi to naprawdę dobrze. Szkoda, że nie ma miejsca na terenie gminy, w którym można by obejrzeć prace osób, jakie wymieniłem i innych, do tej pory niezauważonych. Ciekawych autorów zdjęć widać też w "Kurierze".

- Czym jest dla pana fotografowanie?
- Pasją, dzięki której również się utrzymuję. Często jeżdżę na ciekawe imprezy, gdzie robię zdjęcia dla przyjemności. Są zamieszczane na stronach internetowych i w albumach fotograficznych. To daje satysfakcję. Natomiast jeżeli chodzi o życie, to zajmuję się fotografią ślubną i weselną. W fotografii największym wyzwaniem jest dla mnie człowiek, który w każdej sekundzie inaczej wygląda, wyraża inne emocje. Moje zadanie polega na utrwaleniu ulotnej chwili, gestu, mimiki. Próbuję zawsze stać z boku, dzięki czemu osoby fotografowane zapominają o mojej obecności.

- A przyroda?
- To temat bardzo wdzięczy i... wygodny. Stuletni dąb nie ucieknie z kadru, nie będzie też miał pretensji o opublikowanie jego wizerunku. Jeśli zdjęcie nie będzie wystarczająco dobre, mogę wracać do niego wiele razy, czekać np. na światło, czego nie można powiedzieć o młodej parze wkładającej sobie obrączki na palce. Ja wolę chwytać chwile na twarzach. To jest wyzwanie, ponieważ te chwile nie wrócą i mam tylko jedną szansę na wykonanie dobrego zdjęcia.



- Od jakiego czasu fotografuje pan imprezy w gminie Zblewo?
- Od dwóch lat. Jestem na wielu imprezach, ale te organizowane w naszej gminie stawiam na pierwszym miejscu. Przecież tu mieszkam, a dzieci chodzą tu do szkoły. Ostatnio pojechałem na Przegląd Orkiestr Dętych, żeby zrobić ciekawy reportaż, ale wziąłem ze sobą dzieci, żeby i one czerpały radość z wykonywanej przeze mnie pracy. Bawiły się w wesołym miasteczku, a ja dzięki temu miałem materiał do kroniki domowej i cząstki swoistej kroniki gminy.

- O jaką kronikę panu chodzi? Nie znam gminy, która miałaby swoją kronikę zdjęciową.
- Kronika jest, chociaż inaczej się nazywa. Częścią tej kroniki jest "Kurier", któremu chętnie udostępniam swoje prace. Podobnie częścią tej kroniki jest strona www gminy, która pod względem reportaży i ciekawostek bije na głowę strony powiatowe, a nawet regionalne. Cieszę się, że na tej stronie mam swoje prace i odnośniki do mojej prywatnej strony z galeriami zdjęć. Tak więc taka kronika jest, ale nie jako jedna całość.

- Myśli pan, że mogłaby istnieć jako jedna całość?
- Mogłaby. Ideałem byłoby stworzenie grupy artystów zblewskich, którzy swoimi pracami promowaliby tę gminę i nie mówię tu jedynie o fotografach. Kiedy patrzę na energię osób odpowiadających w gminie za kulturę, wierzę, że coś takiego wcześniej czy później powstanie. Dużo się mówi o walorach gminy Zblewo. Warto by je pokazać. Przyrodę, imprezy i jednak ludzi. Warto zintegrować środowisko twórcze, a co za tym idzie, stworzyć nieustającą galerię.




- Kiedyś był taki pomysł w Starogardzie. Mieliśmy plan urządzenia galerii w budynku byłej bóżnicy. Każdy twórca miałby tam kilka metrów kwadratowych ściany do wystawienia swoich prac. Wydawało mi się to proste - w końcu co kosztuje ściana? I nic z tego nie wyszło.
- To świetny pomysł do wykorzystania w naszej gminie. Jeżeli znalazłyby się środki na antyramy, osobiście chętnie umieściłbym w nich swoje fotografie. Myślę, że dołączyliby i inni. Dla nas byłaby to mobilizacja, a dla gminy dodatkowa promocja regionu, przedstawienie życia, ludzi. Dałoby się zrealizować również przy pomocy młodzieży lubiącej robić zdjęcia. Trzeba by jedynie ich zebrać w jakimś kole fotograficznym działającym na poziomie gminy. Młodzi na portalach społecznościowych pokazują mnóstwo ujęć, które przy odrobinie pracy byłyby całkiem ciekawym materiałem. Myślę, że po kierunkiem kilku zawodowców ta młodzież zasmakowałaby w robieniu zdjęć przez duże "Z", a nie tylko "słit foci" (słodkich fotek), które potem lądują na www.wiocha.pl.

- W tym numerze "KZ" przedstawiam zespół "Czarnanuta". Robię "Kuriera" już piąty rok i jestem zdumiony, gdy widzę, jak w gminie powstają nowe rodzaje działalności. Pan fotografuje i jest - nie pierwszym tutaj - DJ. Powstają zawody związane z różnorodną obsługą imprez okolicznościowych.
- DJ nie jest nowym rodzajem działalności. Jestem DJ od 20 lat. Jednakże aby poprowadzić ciekawie imprezę, trzeba być również prezenterem, konferansjerem, a nawet i wodzirejem w jednym.

- Czyli znowu talent, niestety... Mówię "niestety", bo to nie praca dla każdego chętnego.
- Warto o tym porozmawiać przy innej okazji, np. na temat: przy czym, dlaczego, w jaki sposób i gdzie dorośli ludzie się bawią, i dlaczego nie ma takich miejsc.


Prace Przemysława Kostucha można obejrzeć między innymi na stronach internetowych:

www.fotopomorze.pl
www.fotopomorze.blogspot.com

1.08.2012 r.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz