poniedziałek, 20 listopada 2006

IV kadencja.. Część druga


Prawie... Czyni wielką różnicę
Za magazynem Kociewiak - piątkowe wydanie Dziennika Bałtyckiego

Jest jesień 2002. Czasy stosunkowo niedawne, więc piszę pomijając szczegóły. Niektórzy zakładają, że Stefan Milewski, silny kandydat SLD, zostanie prezydentem bez dogrywki, a więc bez drugiej tury. Ewentualne dogrywki: Milewski - Głuch, mniejsze prawdopodobieństwo: Milewski - Gabig. Tymczasem mamy: Milewski - Karbowski. Niesamowite.
Wcześniej pisałem, "prawie wszystko daje się przewidzieć", ale to "prawie" zupełnie jak w reklamie robi wielką różnicę także i w polityce. Czy jednak tego nie dało się przewidzieć? W pewnych kręgach politycznych analityków nie było zdziwienia. Ba, oni przewidzieli wynik drugiej tury.

- Tym razem (w 2002 r.) prezydentem zostaje się według nowych reguł, w wyniku wyborów bezpośrednich - wspomina jeden z tych analityków. - To prawda, zwycięstwo Karbowskiego dla wielu było zaskakujące. Wręcz mówiło się, że Karbowski chyba nie stanie do wyborów, bo nie ma żadnych szans. Jednak on sam uwierzył w te szanse na kilka miesięcy wcześniej. Uwierzył, że sytuacja jest dla niego tylko pozornie beznadziejna, ba, uwierzył, że ma duże szanse na zwycięstwo. Przyjrzyjmy się, dlaczego wydawało się, że miał pozornie małe szanse. Startowali Gabik - PO, Głuch - Liga Miejska i LPR, Czyżewski z SK i Milewski z SLD. Gdzie więc tu jest miejsce dla Karbowskiego ze słabym zapleczem "renegatów" z SK-L, którzy z Kozłowskim na czele założyli "Porozumienie dla Starogardu", nowy byt polityczny? (To była jedyna siła zainteresowana poparciem Karbowskiego.) Ale Karbowski startuje, wyczuwając szanse. Albo - co bardziej prawdopodobne - słuchając jakichś łebskich doradców (PR), którzy mówią mu, że i tym razem powtórzy się scenariusz z 1989 roku, kiedy to na skutek pata Głuch - Milewski i na skutek groźby zarządu komisarycznego nieoczekiwanie dla wszystkich został prezydentem. Być może ten ktoś mu powiedział, że "znowu twoja osoba pogodzi wszystkich". I pokazał reguły demokratycznych wyborów znane na całym świecie.
Jedną z tych reguł jest to, że urzędujący prezydent ma z marszu 15 procent. To jakby jego zaliczka. I to dużo. A resztę trzeba znaleźć.
I być może rozpoczęło się szukanie tych procentów.
Oto domniemany rachunek.
Lewica miała w 2002 r. 30 procent poparcia w kraju (średnia poparcia wyciągnięta z 6 miesięcy z sondaży w 2002 r.), co - w przełożeniu na nasze starogardzkie realia - dawało 6 radnych (tym razem Rada Miejska liczy 21 radnych).
Dalej. Analiza prawej strony. Okazuje się, że wszystkie inne opcje w 2002 r. mianują się prawicowymi. Podkreślmy - nie centroprawicowymi, tylko prawicowymi.
To bardzo istotne, bo wyraźnie widać, że czysta lewica (SLD) stoi naprzeciw wszystkim pozostałym opcjom: Liga Miejska, Platforma Obywatelska, Stowarzyszenie Kociewskie.
Lewica - 30 procent, pozostali - 60 procent. Inaczej mówiąc, po drugiej stronie nie było żadnego centrowego czy centrolewicowego środowiska, które odebrałoby elektorat lewicy. Czyli SLD miała 30 procent bitych głosów, ale nic ponadto.
Prawica - cztery partyjki (łącznie z grupką Karbowskiego) miały po 15 procent. Cztery razy 15 równa się 60 procent. 30 lewicy i 60 prawicy, 10 jakiś margines do zagospodarowania przez prawicę.
Mądry "piarowiec" w tym wypadku doradziłby Karbowskiemu tak: "Lewica nie ma szans, jeżeli przejdziesz do drugiej tury". A przejdziesz łatwo. Już masz 15 procent (premia za prezydenturę), wystarczy z pozostałych "bytów" politycznych zebrać od 1-2 procent i masz już razem 20 procent. Oni mają po 13-14, tym masz 20, Milewski - 30 i obaj przechodzicie do drugiej tury. W drugiej turze daje ci głosy elektorat z tych 60 procent. Wygrywasz z Milewskim ponad tysiącem głosów.
I według tego scenariusza się wszystko dzieje. Milewski, pewny siebie, jest kompletnie zaskoczony. Po pierwszej turze prowadził, co już było dla niego zaskoczeniem. W drugiej turze przegrał.
Analityk pomylił się w swoich rachunkach tylko o 300 głosów.
Generalnie tamte wybory to był majstersztyk. Największy, jeżeli idzie o starogardzkie wybory w ogóle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz