piątek, 10 listopada 2006

Otwarcie domu towarowego w Zblewie

W kronice gminnej GS wklejono artykuł z 1973 r. nt. otwarcia domu towarowego w Zblewie. W artykule czytamy: (...) odbyło się otwarcie Wiejskiego Domu Towarowego w Zblewie, w pow. starogardzkim.

Uruchomienie tej - drugiej po Ryjewie w pow. sztumskim - nowoczesnej placówki handlowej na wsi gdańskiej, zgodnie z długofalowym planem WZGS, którego hasło brzmi: "WDT w każdej gminie", ściągnęło do Zblewa setki mieszkańców z miejscowości położonych w promieniu wielu kilometrów.

Jak zwykle przy takich okazjach bywa, obroty osiągnęły rekordowe wysokości. W pierwszym dniu wyniosły one 622 tyś. zt, czyli około 30 proc. planowanych obrotów miesięcznych. Podliczono, że w ciągu kilku godzin "ubyły"" z WDT dwie tony dywanów, niemal cały zapas kryształów, ogromnym powodzeniem cieszyły się stoiska z obuwiem i odzieżą. (...) Głównymi inicjatorami wybudowania obiektu w Zblewie był prezes miejscowej b. GS - obecnie dyr. oddziału GS Stanisław Przybylski, kierownik działu zaopatrzenia Klemens Janca i prezes GS pow. starogardzkiego Czesław Życzyński.

WDT mieści się w okazałym budynku o dwóch kondygnacjach, stoiska reprezentują 18 branż.
Tekst napisał Andrzej Preyss. Zrobił również zdjęcia. Jedno pokazuje "tłum samochodów, zapełniający plac przed WDT", drugie -"tłumy oblegające WDT w ostatnich minutach przed jego otwarciem", trzecie - uśmiechniętą panią z dywanem w rękach. Podpis pod zdjęciem: "Najszybciej po otwarciu «szły» dywany. W ciągu kilku godzin sprzedano ich... dwie tony".

Taki dywan z przeszłości może być interesującym punktem wyjścia do sympatycznej opowieści.
Dowiedzieliśmy się w UG, że pani ze zdjęcia to Rozalia Duraj z Pałubinka. Pojechaliśmy do Pałubinka, żeby zapytać czy pani Rozalia pamięta zakup, czy dywan jeszcze jest i, czy przyniósł jej szczęście.
Owszem, pani Rozalia pamiętała zakup. Dywan był niebieski, skromniutki, jeden z najtańszych. "Potrampane" skrawki dywanu leżą jeszcze w szałerku.

Okazało się, że dla pani Rozalii dywan był największym zakupem w jej życiu.-W życiu nie miałam dywanu, to kupiłam.
A życie pani Rozalii? Różnie się życie układa, ale tak jak jej się ułożyło, to się nie zdarza. Rok przed zakupem dywanu w wypadku na motorze zginął jej mąż. Została sama z dziećmi.
- Co ja się nachodziłam po gospodarzach, żeby coś zarobić, żeby dzieciom dopomóc.

Miała ich jedenaścioro. - Ale jedno zmarło przy porodzie, jeden syn zmarł w wieku 49 l., drugi w wieku 25 l., trzeci w wieku 45. czwarty wyszedł z domu i nie wrócił... - wylicza pani Rozalia. - Są-siady dziwią się, że ja to mogłam przeżyć. Co pozwala przeżyć? Jestem bardzo wierną katoliczką, modlę się, różaniec mówię, aby się nie załamywać, ale kiedy to (rozpacz-T. M.) samo przychodzi.
Cóż, miał być wesoły tekst z . motywem - dywan, tymczasem jest bardzo, bardzo smutny. Dywan okazał się życiowym zakupem. W domu ani meblościanki, ani radia. Z czasów ja k żył jej mąż, stoi jeszcze czarno-biały telewizor, ale strach pytać czy odbiera.
tm, GK 1998

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz