sobota, 25 listopada 2006

Rozmowa z panią Marią Karczyńską

W Bobowie można polegać tylko na "starych"

Rozmowa z panią Marią Karczyńską - byłą przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich w Bobowie

- Dużo się ostatnio słyszy na temat renesansu Kół Gospodyń Wiejskich. Czy to prawda?
- Myślę, że jest to prawda. Są koła, które kiedyś zaprzestały swojej działalności, a teraz z powrotem tę działalność reaktywowały. Nawet na turniejach Kół Gospodyń Wiejskich zajmują najlepsze miejsca. W tym roku odbył się taki turniej w Żukowie, i koło z Kolonii Ostrowickiej bardzo dobrze się zaprezentowało. Są miejscowości, gdzie działają dwa koła, stare i nowe, i rywalizują ze sobą.

- Jak pani sądzi, jakie są przyczyny takiego odradzania się kół?
- Myślę, że jedną z przyczyn jest rywalizacja między gminami. Poza tym trzeba również przyjrzeć się pracy kobiet w kołach, wtedy będzie można lepiej zrozumieć sens działania tych kół.

- Kiedy ostatnio odbyło się spotkanie członkiń?
- Czternastego października tego roku obchodziliśmy sześćdziesiątą rocznicę powstania Koła Gospodyń Wiejskich w Bobowie.

- Ile członkiń liczy bobowskie koło?
- Obecnie koło liczy 67 członkiń, a średnia ich wieku wynosi 58 lat. Wiele pań jest po "siedemdziesiątce". Niestety przez ostatnie dziesięciolecie liczba członkiń zmniejszyła się o połowę. W zarządzie koła są panie, które mają osiemdziesiąt lat i więcej, jednak podczas organizacji różnych uroczystości tylko na nie mogłam liczyć. Nigdy się na nich nie zawiodłam; były bardziej słowne niż młodsze kobiety.

- Czy przyjmujecie do koła również panów?
- Kiedyś mieliśmy kilku, ale były to czasy, kiedy poprzez koła prowadzona była dystrybucja piskląt. Wtedy koło liczyło ponad 160 członkiń, jednak wiele z tych osób było w nim tylko po to, aby mieć łatwiejszy dostęp do piskląt.

- Czym zajmuje się takie koło?
- Organizuje przeróżne kursy: kroju, szycia, gotowania. Są pogadanki z lekarzami specjalistami, kursy prowadzone przez ODR. Ogólnym celem działania Kół Gospodyń Wiejskich jest podnoszenie możliwości wśród rolników. Teraz tych imprez jest mniej ze względu na brak funduszy i sami organizujemy spotkania z różnymi ciekawymi ludźmi, np. z psychologiem czy kosmetyczką.

- Ze średniej wieku wynika, że w kołach nie ma młodych kobiet. Czy oznacza to, że dla kół takich nie ma przyszłości?
- Najmłodsza nasza członkini ma 36 lat. Myślę jednak, że koła mają przyszłość. Wystarczy spojrzeć na te prężnie działające w innych wsiach. Współpracujemy również ze szkołą, szczególnie z panią Elżbietą Koszewską i organizujemy różne uroczystości okolicznościowe, jak jasełka czy dzień matki. Obecnie kołem wiodącym i reprezentującym naszą gminę jest koło w Grabowie.

- Jak przebiega współpraca z władzami gminnymi? Czy pomagają wam?
- Gdy zgłaszałyśmy się po pomoc, zawsze otrzymywałyśmy jakieś dotacje.

- Dlaczego młode kobiety nie chcą udzielać się w Kołach Gospodyń Wiejskich?
- Młode kobiety teraz pracują, mają dzieci i pewnie dużo stresów. Poza tym udzielają się w szkole. Pewnie nie chcą już uczyć się szydełkowania czy gotowania.

- Jak często organizowane są spotkania takich kół?
- Nasze koło nie ma regularnych spotkań, raczej są to spotkania na miarę potrzeb. Przychodzi na nie mało ludzi, i niestety, nie mamy własnej sali. Spotykamy się zazwyczaj w remizie strażackiej.
- Dziękuję za rozmowę.

Za pismem "Nasz Skórcz i okolice" - nr 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz