sobota, 11 listopada 2006

KLONÓWKA. Życie przed wojną

Fragmenty kroniki szkolnej w Klonówce założonej przez nauczyciela i organistę Kanieckiego.
Wyboru dokonał Tadeusz Majewski
Rok 1920
Wskrzeszenie Rzeczypospolitej Polskiej
(...) Wojsko niemieckie musiało niebawem opuścić ziemię pomorską, do której teraz wkraczały oddziały wojska polskiego pod dowództwem generała Hallera. W naszej wiosce witano po raz pierwszy wojsko polskie dnia 28.1.1920 r.

Szkola w Klonówce, o której mowa w Kronice
Długoletni tutejszy nauczyciel p. Bernard Chmielecki, który był już przed wcie­leniem naszej dzielnicy do Państwa Pol­skiego zabie­gał o uzys­kanie posady inspektora szkolnego, został miano­wany inspe­ktorem szkolnym w Kościerzynie. Tutejszą posadę powierzono p. Franciszkowi Mazurowi, nauczycielowi w Łyśniewie w powiecie kartuskim. Druga zaś posada była już zajęta od l .5.1920 przez p. Franciszkę Kleinównę, która sprawowała urząd ten w charakterze siły pomocniczej.

Nowo mianowany kierownik szkoły objął urzędowanie w pierwszych dniach listopada 1920 r. Porzucono dotychczasowy zwyczaj rozpoczęcia roku szkolnego na początku kwietnia i przesunięto na dzień l lipca, stosując się do byłej dzielnicy austriackiej (...). Nowe mieszkanie nauczyciela służyło dotąd jako przytułek dla rodziny lokaja dworskiego i rzemieślników pozamiejscowych (...).

Gmach szkolny został według opowiadań miejscowej ludności wykończony w roku 1915. Dnia l września 1924 r. (Kleinównę) przeniesiono do Osieka, kasując tutejszą drugą posadę. Co do frek­wencji szkolnej trzeba nadmienić, że (jest) ona znacznie gorsza od frek­wencji lat przedwojennych. Przyczyny: zbyt wielkie pogorszenie się stosunków ekonomicznych, ogólny upadek życia moralno-społecznego, rozluźnienie się karności oraz dotkliwy brak uszanowania autorytetu władz kompetentnych. (...)

Dla zupełnego braku ustępów szkolnych zostały za silnym staraniem się nauczyciela pobudowane nowe ustępy szkolne, składające się z 8 przedziałów. Fundament zaś pod ustępy te wykonano z zbyt lichego materiału i tak istnieje uzasadniona obawa, że naprawa ich będzie nieuniknioną kwestią już najbliższej przyszłości.

Co do stosunków uposażeniowych nauczycieli wiejskich nie można pomijać milczeniem rozporządzenia byłego wojewody pomorskiego p. Brejskiego z roku 1923. W tym to czasie polecił on wstrzymanie wszelkich świadczeń na rzecz nauczycieli, a więc skasowanie dostawy zboża, słomy, opału, obrobku roli itp. (...) Stanowisko społeczne i materialne nauczyciela wiejskiego zbytnio się pogorszyło

Rok 1924/25.

Zima oznaczała się na ogół temperaturą łagodną, umiarkowaną, skutkiem tego i uczęszczanie dzieci do szkoły było regularniejsze aniżeli w poprzednich latach. Ujemnie atoli wpłynęła zaraźliwa opuchlina gruczołów usznych na normalny przebieg lekcyj szkolnych. Choroba ta rozpowszechniła się u nas w 1. połowie lutego 1925 r. (...). Rok szkolny skończył się dnia 18 lipca z zwolnieniem 12 dzieci. Po minionych wakacjach przyjęto tylko 2 dzieci, wobec czego na początku nowego roku szkolnego 45 do szkoły uczęszczało.

Rok 1925/26.

Frekwencja szkolna ucierpiała z powodu niepogody, złego stanu dróg, śnieżycy i mrozów w grudniu 1925 r. i w styczniu 1926 r. (...) Dnia 18 lipca 1926 r. urządzono wspólną zabawę dla wszystkich szkół parafii na łące w Nejmusach. Pogoda sprzyjała, więc i krewni dzieci i goście licznie przybyli. Po nieszporach udano się w pochodzie z miejscową orkiestrą na czele na miejsce zabawy, gdzie się wspólne gry, ćwiczenia gimnastyczne, śpiewy itp. odbywały. Dzieci poczęstowano bułkami, kiszką i karmelkami. Rozdawano i zeszyty, i ołówki. Przez cały czas panował wzorowy ład i porządek i bawiono się ochoczo aż do zmierzchu. Jest to zasługa niemała ks. prob. Szpittera, że zachowano zgodę i spokój, bo on nad przebiegiem zabawy czuwał i niejako ją też kierował.

Rok 1926/27.

Naukę w nowym roku szkolnym (1926/27) podjęto dopiero 4 października, gdyż wakacje letnie, mające się skończyć 31. sierpnia, dwukrotnie uległy przedłużeniu i to dla zapobieżenia epidemicznie rozpowszechniającej się szkarlatyny, która zwłaszcza pośród dziatwy wielkomiejskiej się rozszerzała.
Prócz tych dzieci (dotąd chodzących do szkoły) przeprowadziło się w miesiącach jesiennych jeszcze kilkanaścioro dzieci z innych okolic względnie dzielnic do naszej wioski. Są to dzieci małorolnych, którzy z powodu częściowej parcelacji tutejszego folwarku nowourządzone osady nabyli. Takich osad rolniczych, obejmujących każda od 30 do 50 mórg ziemi, ustanowiono około 30 i dotychczasowy obszar dworski przemienia się przeto w gminę wiejską. (...)

Z nastaniem wiosny sprowadziło się sporo osadników do tutejszej wioski, liczba dzieci przeto się powiększyła i doszła aż do 81. (...)
Dnia l0 lipca brała cała szkoła udział w święceniu 3 nowych dzwonów tutejszego kościoła i to ze względu na doniosłość i rzadkość takiej uroczytości. Dzwony te zostały zakupione z dobrowolnych składek parafian i wy­konane w odlewni braci Fełczyńskich w Kałuszu. Ważą one 405,203 i 108 1/2 kg i są one strojone na akord harmoniczny a, sic, e.

Rok 1927/28.

Już w drugiej połowie listopada nastały tęgie mrozy, dochodzące do 15 i więcej stopni poniżej zera. Zima ta dokuczliwie dawała się we znaki o sile mniejszej lub większej aż do końca marca i była przyczyną nieregularnej frekwencji. Zimą umarł wskutek płonicy 8-letni uczeń Edmund Rosiński. (...) Ponieważ praca z wszystkimi dziećmi ujemnie wpływała na stan zdro­wia nauczyciela, przeto ją podzielono na lekcje przed i popołudniowe, a mianowicie tak, iż nauka dla 3. i 4. oddziału odbywała się od godz. 8-11, a nauki z l. i 2. oddziałem od 12 - 2. (...)

Mimo już powyżej wspomnianego rozdziału lekcyj szkolnych, było pogorszenie stanu zdrowia nauczyciela do tego stopnia się rozwijało, iż tenże musiał się starać o poradę lekarską. Lekarz, stwierdziwszy znaczące osłabienie systemu nerwowego, zarządził natych­miastowe przerwanie pracy nauczycielskiej i kilkutygodniowy wypoczynek. Podczas tej przerwy były dzieci szkolne początkowo zupełnie wolne od zajęć szkolnych, a później udzielali w zastępstwie nauki pp. Paszkowiak i Otto z sąsiedniego Kolincza. Ilość dzieci szkol­nych podskoczyła po wakacjach wielkanocnych na 113.
Dnia 9. lipca zrewidowali szkołę p. inspektor Odya oraz ks. dziekan Doering z Kokoszków, ostatni jako przez władzę biskupią mianowany wizytator religii.

Rok 1928/29.

Po zakończeniu wakacyj letnich nie mogła się nauka szkolna w swo­im czasie rozpocząć, gdyż z powodu powtórnego zachorowania pod­czas wakacyj nauczycielowi jeszcze nie wolno było już 1. września wrócić do zwykłego zajęcia. Jego urlop zdrowotny trwał aż do 14. paź­dziernika. Dopiero po przybyciu nauczycielki p. Anny Oliprówny z Muszyny (w zach. Małopolsce) została nauka podjęta i posunięta na właściwe tory. (...)

Dnia 9. listopada odbyła się konferencja rejonowa w szkole dziewcząt w Starogardzie, w której obie tutejsze siły nauczyciel­skie udział brały. Następny zaś dzień był także wolny od zwykłych zajęć szkolnych i to ze względu na uroczystości szkolne, odbywające się według zarządzenia władz szkolnych z powodu przypadającego dziesięciolecia nie­podległości Ojczyzny. Uroczystość ta składała się z nabożeństwa szkolnego dla wszystkich szkół parafii naszej i z uroczystości szkolnej z śpiewem, deklamacją dzieci i odczytem p. Oliprówny na temat epokowego zdarzenia oraz z końcowym przemówieniem kierownika. Przy wyjątkowo ślicznej pogodzie w tej już nieco opóźnionej porze jesiennej odbył się jeszcze pochód szkoły do centrali elektrycznej w Kolinczu, gdzie na odpowiednim miejscu dzieci się wesoło i ochoczo bawiły. (...)

Gdy jesień 1928 r. była w nadzwyczaj łagodnej temperaturze, odzna­czała się zima długotrwałemi, prawie nieprzerwanemi tęgimi mroza­mi. Mrozy te nastały około 8. grudnia i doszły do szczytu swej potęgi w pierwszej połowie lutego 1929 r., kiedy to termometr rano wskazy­wał 30 stopni, nawet i ponad 30 stopni poniżej zera. Uczęszczały tylko dzieci z samego obszaru dworskiego i nikły procent dziatwy z najbliż­szych wybudowań, o ile posiadały odpowiednio ciepłe ubrania oraz obuwie. (...)

Mrozy i zaspy śnieżne nam dokuczały przez prawie trzy miesiące. W grudniu 1928 r., prócz znacznego obniżenia temperatury i grypa dawała się dotkliwie we znaki, i dość poważny procent nie tylko dzieci, ale i dorosłych przykuła do łóżka. Jak rokrocznie, chorowało kilkanaście osób na dur brzuszny, na szczęście obyło się bez wypadku śmiertelnego. Źródłem tej wstrętnej choroby zakaźnej jest zanieczy­szczona woda Wierzycy, wobec czego skrupulatnie wystrzegać się należy używania owej wody. (...)

W okresie panowania najsilniejszych mrozów odbywały się lekcje szkolne tylko w jednej sali, gdyż dla wadli­wego stanu pieca i braku suchego opału - drzewo opałowe zostało dopiero w jesieni i zimie ścięte i dostarczone - normalne ogrzewanie drugiej sali szkolnej było rzeczą niemożliwą. Dzięki energicznym staraniom kierow­nika doczekaliśmy się też nareszcie oszklenia szkolnych okien wewnętrznych, brak jednak jeszcze tych szyb w mieszkaniu drugiego nauczyciela.

Zima ta niebywała i nawet najstarszym ludziom ledwo znana, gdyż podług statystyki już przeszło 60 lat minęło po ostatniej podobnej zimie, dotkliwie i zwierzynie i ptakom dawała się we znaki, które nie­zmiernie ucierpiały. Tęgie, nieprzerwane mrozy oraz brak pokarmu przy­czyniły się do wyginięcia dosyć poważnej ilości zwierzyny leśnej, którą głód i chłód często przyganiały do mieszkań ludzkich względnie do sa­dów i ogrodów otaczających gospodarstwa wiejskie. (...)

Święto 3. Maja obchodzono zwykłym sposobem. (...) Dnia 3. czerwca przeprowadził p. inspektor szkolny główną rewizję. Dnia 3. lipca bawił tu p. inspektor po raz drugi, aby przesłuchać kilku byłych uczniów w sprawie zatrudnienia ich przez kierownika w czasie lekcyj szkol­nych. Przesłuchy te musiały się odbyć z powodu zażalenia p. Rudowskiego na p. Mazura, skierowanego do Kuratorium w Toruniu. Bezopośrednią przyczyną zaś tego zażalenia było złożenie urzędu organistowskiego przez p. Mazura z dniem 30. czerwca. Idąc za radą lekarską zrezygnował on z dal­szego sprawowania organistostwa, gdyż wszelkie zabiegi lekarskie i skru­pulatne zastosowanie się do nich okazały się mniej lub mało skuteczne z powodu wykonywania podwójnej zmiennej pracy.

Sprawowanie urzędu organistowskiego stało się dla p. Mazura wprost niemożliwe, gdyż ks. prób. Szpitter zażądał od niego jeszcze założenia chóru kościelnego i odbywania regularnych ćwiczeń. Złożenie organistostwa nie było zdaje się ks. Szpitterowi do gustu, przeto radził on "po przyjacielsku", nie chcąc według własnych jego słów na razie kopać dołków pod nogami p. Mazura, ażeby tenże postarał się o swoje prze­niesienie.

Rozmowa ta odbyła się dnia 26. maja, gdyż p. Mazur życzenie takie niczym nie uzasadnione odmownie traktował, wysłał pan Rudowski, będący bez wątpienia pod wyłącznym wpływem ks. proboszcza, powyżej podane zażalenie do wyższej władzy szkolnej, zarzucając p. Mazurowi przede wszystkim zatrudnienie pewnych byłych dzieci szkolnych podczas lekcji szkolnych w prywatnych pracach, abonowanie gazet i czasopism niemieckich oraz ignorowanie świąt narodowych. (...)
Strony zainteresowane i tak bardzo pragnące zmiany kierownika tutejszej szkoły już z początkiem nowego roku szkolnego nie doczeka­ły się jednak ziszczenia swoich życzeń. (...)

Dnia 5. lipca zaś zostało po raz pierwszy po wieloletniej przerwie wykonane wspólne zdjęcie fotograficze nauczycieli i uczniów wzglę­dnie uczennic szkoły naszej. (...) Nadmienić jeszcze należy, iż na po­czątku lipca zabrała nam śmierć nielitościwa uczennicę Genowefę Bielatównę, która zachorowawszy na dur brzuszny wraz z swoją matką w lecznicy w Pelplinie wyzionęła ducha.
Lato bieżące, mianowicie: li­piec, sierpień i nawet wrzesień oznaczały się rzadko panującą, niesły­chaną suszą. Ostatni większy deszcz spadł w tutejszej okolicy 23. lip­ca. Susze i upały sprzyjały naturalnie wszelkim robotom żniwnym. Zboże wszelkiego rodzaju zostało też bez kropelki deszczowej żęte i do gumien przewiezione, natomiast ucierpiały zwłaszcza na gruntach lżejszych ziemniaki, buraki i inne rośliny liściaste oraz drugi pokos koniczyny i trawy. Upał dochodził do 40 stopni, a więc sprawdziło się tu nie wiadomo po raz który ludowe przysłowie, że "po ciężkiej zimie następują gorące i suche lata". (...)

Najważniejsze wydarzenia:

od 29. do 31. października zachorowanie kierownika na grypę,
dnia 15. listopada urządzenie święta sadzenia drzew. Sadzono prze­szło 30 drzew owocowych nad budującą się szosą pomiędzy Rywałdem i Klonówką. (...)

Rok 1929/30

Pogoda w ubiegłych miesiącach jesiennych była nadzwyczaj łagod­na i umiarkowana, wobec czego i uczęszczanie dzieci do szkoły było regularne. (...) Dnia 11. stycznia umarł uczeń szkolny ś.p. Józef Baran po kilkutygodniowej chorobie. Ojciec zmarłego ucznia nie zawiado­mił niestety kierownika szkoły o śmierci dziecka, przeto i szkoła nasza w pogrzebie nie brała udziału. (...)

Łagodna, wprost nadzwyczaj łagodna w porównaniu do ubiegłej zimy była zima latośna. Okres mroźny trwał ledwie 8 dni, opadów śnież­nych prawie żadnych nie było. Sanny w ogóle nie było. Z powodu lek­kiej pogodnej zimy uczęszczały dzieci na ogół regularnie i pilnie do szkoły. (...)

Dnia 23 maja zawitało do nas po raz pierwszy kino "Światowid" z Grudziądza. Przedsiębiorstwo to, mające na celu szerzenie oświaty wśród dziatwy szkolnej, młodzieży pozaszkolnej i ludności starszej, objeżdżać będzie odtąd wszystkie szkoły wiejskie w pewnych czasookresach. Wyświetlanie doskonałych obrazów filmowych o treści nau­kowej i humorystycznej udało się znakomicie. (...) Co do stosunków klimatyczno-atmosferycznych ostatnich tygodni należy wymienić, że w tutejszej okolicy przez cały czerwiec panowała susza, powodująca duże straty. Susza i upał odbiły się w sposób bardzo dotkliwy na stanie zbóż i okopowizny. (...) Skutkiem wielkich upałów zamknięto lekcje szkolne kilkakrotnie już o godz. 10.

Rok 1931/32.

(...) Dalsze przerwy powstały z powodu konferencji instrukcyjnej i spisu ludności, dokonanego w czasie od 7. do 10. grudnia 1931 r. Powszechnym spisem ludności zajęci byli prócz kierownika szkoły nauczycielka p. Oliprówna i borowy tutejszego majątku p. Grudziński. Stwierdzono, iż liczba wszystkich mieszkańców wynosi 596.

I tak mijały dni i lata w Klonówce. Po roku 1930 przyszedł następny i następny, i tak aż do 1939 r., kiedy to wojenna burza zakłóciła natu­ralny cykl życia ludzi klonówkowskich. "Szkolni", którzy jeszcze nie­dawno zasiadali w szkolnych ławach, z wrześniem 1939 r. zostali po­rwani przez gwałtowny bieg dziejów. Ale to już nie jest tematem na­szej opowieści...
Warto jednak dodać, że żadna z kronik szkolnych pisanych po woj­nie nie dorównała tej spokojnej i treściwej narracji sprzed kilkudzie­sięciu lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz