piątek, 10 listopada 2006

O szkole w Zelgoszczy - tekst z 1998

Zapiski mówią, że już w 1779 r. w Zelgoszczy istniała szkoła parafialna. W 1907 r. rozpoczęto budowę dużej szkoły. Pięć lat później budynek był gotów. Służy do dzisiaj.


Szkoła w Zelgoszczy jest ośmioklasowa. Uczył się w niej jaszczurkowiec, profesor Paweł Wyczyński. Tu też grał w piłkę ręczną i tenisa stołowego Andrzej Grubba. W kronice szkoły widnieje znacznie więcej osób, które w życiu sporo osiągnęły.

Za czasów dyrektorów Edmunda Trzoski i Alojzego Grubby były lata, że w szkole uczyło się 200, a nawet 270 dzieci. Tak podają opracowania Józefa Mi-lewskiego. Za dyrektorowania Jana Cybuli do szkoły uczęszcza średnio 130 uczniów.

MODERNIZACJA

Modernizację budynku szkoły w Zelgoszczy rozpoczęto w 1990 r.

- Naszym zadaniem było zmodernizowanie placówki. To była konieczność - wspomina dyrektor Jan Cybula. - Podczas prac wykryliśmy cztery ogniska zagrożenia pożarowego. Modernizacja polegała na wymianie drewnianych stropów na żelbetonowe, wymianie dachu, instalacji, położeniu nowych tynków i posadzki.

Remontu jeszcze nie skończono. Potrzeba 20 tys. zł na otynkowanie budynku. Wójt obiecał pomoc

- Kto długo buduje, drogo buduje. Dlaczego tak długo? Pieniądze. Nie rozrzucamy ich; nie marnujemy. Budujemy za tyle, ile mamy. Bywa, że trzeba zakasać rękawy i popracować fizycznie. Nieraz z woźnym i sprzątaczkami rozładowywałem po południu cegły. Uczniowie też pomagali.

Od 1994 r. każda klasa ma "swoją klasę".

- Marzyliśmy o tym długo. Po remoncie marzenia się spełniły. Mamy meble, część pomocy naukowych. W trakcie organizacji są gabinety przedmiotowe.

Marzeniem dyrektora jest dygestoriumm do pracowni chemii, czyli stół ze specjalnym wyciągiem.

- Niestety, nie stać nas. Nie mamy 7 tys. złotych. Może kiedyś...

KADRA

W szkole na pełnych etatach pracuje dziesięciu nauczycieli. Przeważają panie - osiem. Staż nauczycielski różny: od kilku do 28 lat w zawodzie.

- Bez solidnej pracy i zaangażowania nauczycieli nie byłoby tych osiągnięć wychowawczych. Za to dziękuje całemu gronu.

SPORT

Dyrektor Jan Cybula podkreśla ogromne sportowe zaangażowanie dzieci. Wciągają je głównie sporty drużynowe.

- Mamy duże sukcesy w sporcie. Całkiem niedawno wygraliśmy wojewódzki turniej piłki ręcznej. Nasi siatkarze "zahaczają" o półfinały wojewódzkie. Jednak najlepsze wyniki osiągamy w badmintonie. To nasza sztandarowa dyscyplina. W 1994 r. zajęliśmy pierwsze miejsce w województwie i dwunaste w kraju. Dwa lata później, w 1996 r. zajęliśmy w badmintonie trzecie miejsce w XXV Wojewódzkich Igrzyskach Młodzieży Szkolnej.

Szkoła nie ma sali gimnastycznej. Dzięki uprzejmości i poparciu wójta, Ryszarda Alechniewicza, młodzież trenuje w sali w Domu Ludowym. Trenerem młodych badmintonistów jest Eugeniusz Drozd, nauczyciel... matematyki i wielki pasjonat badmintona.

- Pamiętam, gdy graliśmy w makroregionie, pytali nas, jakim gramy sprzętem. Odpowiadaliśmy, że rakietkami i lotkami z kiosku. Nie chcieli uwierzyć. Teraz mamy lepszy sprzęt.

MŁODZIEŻ

Dyrektor nie narzeka na młodzież. Przeciwnie, chwali. Z dumą podkreśla, że w Zelgoszczy nie ma uczniów tzw. społecznie niedostosowanych, nie ma plag.

- Nasza młodzież nam ufa, my jej. Jesteśmy wdzięczni za jej społeczne zaangażowanie.

Tu nie ma przemocy, narkomanii, kradzieży. To jest obce.

Dyrektor wyjaśnia, że pewne zjawiska widzi w zarodku. To pozwala im zapobiegać.

- Dzieci są dobre, zdyscyplinowane. Wychowanie nie polega na tym. by był reżim. U nas nas go nie ma. Dzieci nie robią złego, nie niszczą, szanują.

Rzeczywiście. W ubikacjach krany, czysto. Uczniowie szanuja to. co mają może dlatego, że obecnie mają ubikacje wewnątrz budynku. Kiedyś biegali do kibelka na podwórku.

PROBLEMY

Szkoła nie ma sali gimnastycznej. Jeśli reforma oświaty, ta zmiana ustroju szkolnego, pójdzie dalej, to w Zelgoszczy sali nie będzie.

- U nas nie będzie gimnazjum. Jak nie będzie, to kto da pieniądze na budowę sali? - zastanawia się dyrektor. - Mimo trudności w malej świetlicy prowadzona jest gimnastyka korekcyjna. To duży sukces. Mam fachowca, emerytowaną nauczycielkę wf Władysławę Michałowską. Prowadzi te zajęcia cudownie. Widać efekty. Planuję kupić do salki duże lustro, aby dzieci widziały w nim efekty tej gimnastyki i swej pracy.

Kolejnym problemem i marzeniem dyrektora są nauczyciele języków obcych.

- " Trzymam " mieszkania dla nauczyciela języka niemieckiego i angielskiego. Chętnych brak, bo mogę zaoferować im tylko 8 godzin tygodniowo. Na zajęcia dodatkowe nie mam pieniędzy. Nauczyciele nie przyjdą pracować w tak małym wymiarze godzin. W tej chwili uczymy w szkole języka rosyjskiego.

Na zajęciach dodatkowych, płatnych, 25 uczniów uczy się języka angielskiego. Zajęcia zorganizowało Gdańskie Centrum Języków Obcych.

- Niepokoi mnie też informatyka. W tym roku planuję zakup trzech komputerów. To będzie początek pracowni informatycznej. Gdy już pracownia ruszy i znajdziemy nauczycieli języków obcych, wtedy będę pewien, że szkoła wyda dobry materiał, który poradzi sobie w przyszłości.

ABSOLWENCI

Absolwenci szkoły bez kłopotu dostają się do szkół średnich. Są tam dobrymi uczniami. Dyrektor pamięta tylko jeden przypadek, ucznia który gorzej zdał egzaminy.

- Nasze dzieci są pracowite. Jest wiele szkół, które zabiegają o naszych uczniów. Cenią ich za wiedzę i osiągnięcia sportowe. Większość naszych absolwentów uczy się w Skórczu, w Zespole Szkół Rolniczych, ogólniaku czy ekonomiku.

Czemu Skórcz? Bo najbliżej.
Jednak generalnie J. Cybula ocenia, że dziś nie ma już takich prymusów jak kiedyś

- To gnębi, trzeba szukać przyczyn. To nieprawda, że nauczyciel dziś nie ma we wsi takiego autorytetu, jaki miał kiedyś. Nie wyobrażam sobie, by nauczyciel nie znał warunków ucznia. Ma być symbioza, wspólny front szkoła - rodzina. Kiedyś rodzice chętniej wpuszczali pedagoga do domu. Dziś czasem w drzwiach pytają: Czego chce.

Jednak ogólnie prestiż nauczycieli jest nadal. Szkoła może liczyć na pomoc.

- Mam silną Radę Rodziców. Mocno nas wspiera. Gdy zabrakło pieniędzy na zakup oświetlenia do nowych klas, Rada szybko zebrała 3 tyś. zł i światło było. Jestem jej za to wdzięczny.

Radzie przewodzi Janina Strzelecka, kiedyś uczennica tej szkoły.

Zresztą większość uczniów to już drugie pokolenie z tej szkoły.

ZAMIAST ZAKOŃCZENIA


Jan Cybula w szkolnictwie pracuje blisko 40 lat.
- Tu jestem od 1986 r. i może wytrzymam do 1999 r. Na tyle zgodziłem się w kuratorium. Żona przyzwyczaiła się do tego, że więcej czasu spędzam w szkole niż w domu. To, co człowiek robi, musi tym żyć.

Tekst Janusz ROKICIŃSKI, Gazeta Kociewska 1998 r.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz