sobota, 3 stycznia 2004

Bytonia - zmiany

Bóg dał Bytoni bory, blisko jezioro Twardy Dół i malowniczy parów z rowem (łączy się z rzeczką Niedzierzbą), krojący wieś na pół. Dlatego budowano tu od dawna i sporo. W XX w. Niemcy dali Bytoni berlinkę, a całkiem niedawno kapitalizm dał tranzytowy ruch Zachód - Wschód. W ostatniej dekadzie wójt Trawicki dał wsi nowoczesną szkołę. Poza tym powstały dwa zajazdy, spora kaplica, boisko i dwa duże zakłady pracy. No i nowe sklepy. Obok starych wyrastają nowe domy. Stare domy albo padają ze starości, albo hobbyści zamieniają je w letniska

Strusie
- nowość w tym sezonie

Janina Bara, właścicielka jednego z dwóch hotelików w Bytoni, powinna dostać medal Wójta Gminy za pomysłowość. Najpierw, kilka lat temu, zaszokowała ceną - 20 zł za nocleg, potem drewnianym wigwamem, który Bytonia mogłaby sobie wpisać do herbu wsi, a na ten sezon sprowadziła trzy afrykańskie strusie. Ot, rzadko spotykana pomysłość.

Pani Janina z pewnością z utęsknieniem czeka na Unię. Ruch się na berlince zwiększy, przybędzie klientów.

Unia - słodko mówić

Maria i Józef Ziemanowie mieszkają przy ul. Gajowej. Ona od urodzenia (1953), a on, z Mirotek, od ożonku (1975).
Ich dom jest bardzo stary. Kiedyś należał do rodziny Zimnykowal -rodziców cioci pani Marii. Ale dom Frąszczaków pod drugiej stronie parowu jest równie stary. Zresztą takich jest tu jeszcze dużo. Kowalewskich też, ale teraz jest obmurowany.
Maria i Józef kiedyś pracowali w Neptunie, potem on w PGR Miradowo, a ona wychowywała dzieci. Józef od 12 lat jest na rencie. Dzisiaj w domu zostało trzech chłopaków.

Zmiany w Bytoni? Zależy jak patrzeć. Kto ma pracę, ten żyje, a kto nie ma, ten... wiadomo. Synowie - na razie są w domu. Najstarszy pracuje w firmie. To tak się mówi - pracuje, bo wypłatę dostał dopiero za grudzień. Średni skończył szkołę, jest na kuroniówce i szuka roboty. Gdzie znajdzie?

Maria i Józef oglądają przeważnie Polsat i TV 1. Życiowe filmy.
A samo ich życie? Wczasy?
Józef: - Z Neptunem raz byłaś w Golubiu Dobrzyniu. Kiedy pracowałem w PGR-ach Miradowo, to był i Kraków, i Częstochowa, i dedeery. Po 1991 roku nigdzie nie byliśmy... Pan wie? W Miradowie w PGR-ze jeszcze w 1991 r. to nas było 60 osób. Później jedna spółeczka, druga czy nawet trzecia i co teraz jest?

A Unia?

- Ja patrzę, żeby jeszcze żyć - mówi Józef. - Mam 750 renty, w tym dodatek pielęgnacyjny, żona 10 lat pracowała i nic się nie dostaje. Gdybym chciał wszystkie leki wykupić, to te 200 - 250 zł trzeba odjąć. (No i gdzie są te leki dla emerytów i rencistów za złotówkę?)
Choroba nazywa się jak ten, co dupą do przodu chodzi.
Wśród świętych przedmiotów u Marii i Józefa zwracają uwagę dwa obrazy: Słodkie serce Jezusa i Słodkie Serce Maryji. Jezus z 1868, Maryja z 1852.
Pani Maria siedzi z muchołapką na kolanach. Po co muchołapka, jak domowych much nie ma?

- Muchy są - oponują oboje. - Ale prawda, nie to co kiedyś. Za to tych meszków teraz jest więcej.

Unia dla Bytoni to na razie wielka niewiadoma. Słodko mówić, a wejść to różnica. Ja jeszcze się zastanawiam - mówi Józef.

A pani Maria?

- Razem podejmujemy decyzje - stwierdza Maria.
Żeby było jeszcze jezioro
Kazimierz i Weronika Gołuńscy też mieszkają przy Gajowej.
Pan Kazimierz jestem sołtysem drugą kadencję. Szacuje, że we wsi mieszka ok. 900 dusz. Szacuje, bo sołtysi dzisiaj nie mają ewidencji.
- Kiedyś przyjechał na urlop, to się musiał zgłaszać, a teraz nie ma obowiazku - mówi pan Kazimierz.
Według sołtysa Bytonia to jest rozwojowa wioska, bo domy budują na potęgę. Wioska półturystyczna. Żeby tak jeszcze było jezioro - wzdycha.
Rolnictwo upada, bo ziemia VI i V klasy. Jak dawniej ojciec miał 6 krów, to teraz syn ma jedną. Konia mało kto ma, a kto ma, to w ogrodzie więcej szkody narobi niż pożytku. Ludzie, przeważnie z miasta, Trójmiasta, w Bytoni wykupują stare domy, kampingi robią.
Nowa szkoła to też impuls rozwojowy. Że niby dzieci coraz mniej?
- Według tej szkoły to idzie kłótnia - zauważa sołtys - bo tu niby nie ma dzieci, a ja im tłumaczę, że ten wzór (szkoły - jest bardzo ładna - red.) to w oczy razi. Jak kobieta wsadzi beret, to w oczy nie koli, ale włoży kapelusz, to od razu...
Pani Jadwiga zauważa, że mogłoby być bardziej rozwojowo, ale nie ma zatrzymanki dla TIR-ów.
I roboty brak. Jak przed wojną. Stąd na Zuławy jeździli.
A co pan może pamiętać sprzed wojny? - pytamy.

Okazuje się, że pan Kazimierz to 1926 rocznik. W swoim już długim życiu walczył u Maczka, był gajowym, podleśniczym. Teraz - oprócz obowiązków wynikających z pełnienia funkcji sołtysa - próbuje trochę drewna, ptaszki dłubie. Został rzeźbiarzem ludowym.

Unia - według nich - to szansa dla Bytoni. Będzie się lepiej rozwijać.

GS-owski ku przestrodze
Przed transformacją w Bytoni był jeden sklep GS-owski. Dzisiaj są cztery prywatne (niedawno piąty, GS-owski padł). W prywatnych sklepach wiadomo - pracuje się w świątek i piątek. W niedziele wszystkie sklepy są otwarte, a pusty GS-owski budynek stoi jak przestroga. Pani Czubkowskiej, właścicielce jednego ze sklepów, trudno powiedzieć, ile towaru sprzedaje przejezdnym, a ile miejscowym. Faktem jest, że bez berlinki szłoby marnie. Poza tym trzeba się cały czas rozwijać - klienci chcą nie tylko kupić, ale i zjeść. Dziś dobry towar, estetyka to za mało.
Jakiekolwiek plany handlowcy wiążą z rozwojem ruchu na berlince. Unia na pewno ten ruch zwiększy.
Unia?

Bytonia to wieś, która na oczach staje się na pół letniskiem, na pół jakby oderwaną dzielnicą miasta. Ale jakiego miasta?
Pokonujemy fragment drogi Bytonia - Zblewo w szybkim tempie. Obie miejscowości leżą blisko siebie. Podobnie jak Zblewo - Pinczyn. Motyw Unia Europejska idzie swoją drogą. Kto wie, czy przy takim rozwoju, jak w Pinczynie, Bytoni i Zblewie, nie będziemy mieli do czynienia z drugą unia - zblewską.

Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz