czwartek, 22 stycznia 2004

Miłość to abstrakcja

Nasz kącik młodych i bardzo zdolnych możemy chyba oficjalnie uznać za otwarty. To zadziwiające, ale w ostatnim czasie gro młodzieży ujawniła się ze swoimi talentami. My jesteśmy szczęśliwi, że to właśnie na naszych stronach możemy prezentować kolejnych młodych i ambitnych ludzi.

Dziś piszemy o młodej dziewczynie. Chcemy ją bliżej poznać? Jest realistką, muzyka, której słucha to metal. Najważniejsza w życiu jest dla niej przyjaźń. Nie lubi fałszu. Na pierwszym miejscu stawia szczerość. Uważa, ze nie ma prawdziwej miłości, to dla niej abstrakcja. Uczucie, które łączy ludzi, to nic innego jak zauroczenie, a później przywiązanie. Twierdzi, że pisze o przemijaniu, a co za tym idzie - o śmierci.

Marta, bo tak ma na imię, pisze od 7 roku życia. - Mój pierwszy wiersz był o motylach. Inspiracją była dla mnie kartka urodzinowa. Była na niej wróżka i kwiatki. Taka całkiem sympatyczna. Tak sobie na nią popatrzyłam i pomyślałam, że mogłabym napisać wiersz. Skoro inni potrafią, to ja też - mówi Marta Neufeld, uczennica klasy I Ta w Zespole Szkół Ekonomicznych w Starogardzie. Wtedy, jako siedmioletnia dziewczynka, Marta napisała wierszyk o motylach.

- Twórczość Marty zaczęła się właściwie od tego momentu. Napisała wiersz jako dziewczynka, która niejako chciała jedynie pokazać, że też potrafi to robić, potrafi po prostu pisać wiersze. Myślę, że dobrze jej to wyszło. To naprawdę zdumiewające, że taka dziewczynka potrafiła złożyć kilka tak dojrzałych zdań - wtrąca polonistka Marty, Alicja Pączek.

Od tego momentu obserwujemy rozwój jej twórczości. Na samym początku są to wiersze bardzo radosne, pełne optymizmu. - Był nawet czas, gdy rymowałam. Teraz sama zauważam zmiany. Moje wiersze są inne i chyba pani Ala ma rację, że bardziej pesymistyczne - kontynuuje Marta. Dlaczego? Nie chciała nam powiedzieć. Poeta pisze pod wpływem chwili. Przelewa na papier to, co czuje w danym momencie. Widać w życiu Marty jest teraz smutek.

- Tak, jestem smutna. Ale wydaje mi się, że mam taką naturę - stwierdza młoda poetka. Życie jest trudną do przejścia drogą. Nieraz usłaną różami, a nieraz kolcami. - Czasami piszę, żeby po prostu odreagować. Niekiedy nie mówię tego, co myślę. No bo po co? Nie chcę krzywdzić drugiego człowieka swoimi słowami. Wolę to przelać na papier. Wiem, że to co napiszę również może zaboleć, dlatego staram się pisać tak, aby nikt nie czuł się urażony - mówi Marta.

Choć ma dopiero 17 lat, na swoim koncie ma już sporo wierszy. W szkole podstawowej wraz z innymi młodymi piszącymi uczniami wydała szkolny tomik wiersz. W tej publikacji znalazło się kilkanaście wierszy Marty. Wiemy od jej kolegów, że swoim pisaniem zaskoczyła wtedy nie tylko ich samych, ale również nauczycieli.

- Wiersz ten zaskoczył i mnie. Miała zaledwie kilkanaście lat. I to co mnie zaskoczyło, napisała wiersz ze złości i zazdrości do drugiej osoby. To dziwne, że nawet w takiej małej istocie drzemią uczucia bliskie osobom już dojrzałym i dorosłym - komentuje jeden z wierszy Marty pani Pączek. - Sama jestem zaskoczona tym, że było we mnie tyle złości - wyjaśnia Marta. No, ale przecież poetom wszystko jest dozwolone, prawda?

Niesamowite, że znowu kolejna osoba ujawnia się ze swoim talentem. Bardzo dobrze, że młodzi tworzą, piszą wiersze, że są bardzo wrażliwi. Zastanawia tylko jedno. Co dalej? Jaką przyszłość mają przed sobą? No bo jeśli Marta jest rzeczywiście dobra w tym co robi, to czy powinna chować swoje wierszy do szuflady?

- Marta to dojrzała, bardzo wrażliwa dziewczyna. Na zewnątrz ma delikatny uśmiech, za którym kryje się wewnętrzny smutek. Myślę, ze na razie pisze, bo odczuwa taką potrzebę. Sama stwierdziła, że czasami musi wstać w nocy, bo coś jej nie daje spokoju. Musi po prostu coś napisać. Do pewnych decyzji dojrzewa się latami. Na razie takie pisanie chyba jej wystarcza. Wierzę jednak, że przyjdzie taki czas, kiedy będzie walczyła o to, aby było o niej głośno. A młodzi poeci?

Niech zawsze słuchają swojego serca, bo z jego wypływa najczystsza poezja, niech nie ustają w pisaniu. Myślę, że ktoś kto pisze nie musi mieć odbywać jakichś spotkań i uczyć się pisać. Poezja wypływa z serca. A najlepszym nauczycielem takich lekcji jest po prostu życie. Oni skazani są więc jedynie na siebie - mówi A. Pączek - Myślę, że moje wiersze są dobre. Wydaje mi się, że pisząc je daję coś drugiemu człowiekowi. Jeśli chociaż jedna osoba wyniesie z nich coś dla siebie, to myślę, że warto było zacząć - kończy Marta Neufeld.

(il)

Idę

Idę prosto
Do was.
Ból nagły
... już nie boli.
Strużki krwi płyną
Z moich dłoni
Brzęk szkła
Już przeminął
Jestem
W ciemnościach
Już nie płyną łzy

 Â

Otacza ją mur
Kłamstw
Niedomówień
Bajek

On nie potrafi
Dostrzec jej
Nagiej

Ona nie widzi
Go wcale

Ona zginie
Samotna
Obok jego miłości
Obok miłości
Obok niego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz