sobota, 10 stycznia 2004

Harcerstwo

W czasach, kiedy młodzież nie bardzo wie, czego chce od życia, miło jest poznać młodą osobę, która sobie już te klocki wspaniale poukładała. Jednym z jej marzeń jest... założenie starszoharcerskiej drużyny ZHP

Sylwia Pleszkun ma niecałe osiemnaście lat. Do ZHP należy od lat niemalże pięciu. Przez cały ten czas działa przy IV Drużynie Harcerskiej. Jej pierwszym harcerskim osiągnięciem była organizacja kolonii zuchowej dwa lata temu - w 2002 roku - i zuchowego biwaku zimowego. Pomagała też na obozie letnim w Skrzyni. Takie zwykłe kolonie. Przeprowadzała na nich zajęcia z dziećmi - według z góry ułożonego planu.

Jak pracuje się z dziećmi?

- Praca z nimi polega głównie na zabawie - Przede wszystkim jest dużo śpiewania, bo maluchy uwielbiają śpiewać, ale też co chwilę trzeba robić coś innego, bo się szybko nudzą. Po tym biwaku stwierdziłam, że to jednak nie jest to. Że nie odpowiada mi praca z dziećmi i zuchami. Dlatego pojechałam na kurs drużynowych. Przez cały czas chodziło mi głowie założenie własnej drużyny. Ludzi zebrać chcę z naboru w mojej szkole. Już nawet mam 6 osób. Nie zbieram ludzi, którzy jeszcze nie bardzo wiedzą, czego chcą. Interesują mnie tacy, którzy chcą stworzyć aktywną grupę przyjaciół, którzy będą się nawzajem wspierać, wspólnie działać, Ruszyć planujemy w styczniu. I chciałabym, żeby zwieńczeniem tej naszej pracy był wspólny wyjazd na obóz.

Jakie masz stopnie harcerskie?

- Mam Samarytankę i w tej chwili otwartą próbę na Harcerkę Orlą. Jako jedno z zadań na Harcerkę Orlą wybrałam sobie sprawy organizacyjne związane z tegorocznym Betlejemskim Światełkiem Pokoju (ilość tych zadań zależna jest od stopnia ich trudności i od tego, jak ambitne są te zadania). Chciałam to zrobić. Całe przygotowania zaczęliśmy dwa tygodnie wcześniej.. Trzeba było wykonać i rozesłać zaproszenia. Przygotować grupę śpiewającą i uczestniczącą we mszy świętej, na której światełko rozdawaliśmy, przygotować akcję ogłoszeniową. Tu bardzo pomogło nam kierownictwo Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego. Bardzo jestem im wdzięczna za to, że pozwolili nam na rozwieszenie plakatów w autobusach. Światełko odebraliśmy 17 grudnia podczas dużej uroczystości w Gdańsku na Długim Targu, 19. w Starogardzie odbyła się msza, na którą przyszło wielu ludzi. Ksiądz Przemysław Piwowarczyk (od niedawna harcerski kapelan) wygłosił bardzo piękne kazanie. Było widać, że to jest msza harcerska. Było uroczyście i wzniośle - bardzo się z tego cieszyłam.

Tego samego dnia harcerze roznieśli to światełko do ponad 150 firm i instytucji. Otrzymała je Radzie Miasta, prezydent, wszystkie szkoły i kościoły, Polpharma. Były i takie przypadki, że światełka nam nie przyjęto - że niby ognia do budynku nie można wnosić. W tę akcję zaangażowane były wszystkie drużyny hufca.

Rozdając światełko chcemy się ze wszystkimi połączyć, przekazujemy im ciepło i nadzieję. To taki symbol przekazywania ludziom dobra. Przecież jest to światełko z groty narodzenia Chrystusa. W takich sytuacjach ludzie widzą, że jednak ci starogardzcy harcerze działają, coś się tu dzieje. My tę akcję zakończyliśmy podsumowaniem podczas wigilii harcerskiej.

Co jeszcze interesuje cię oprócz harcerstwa?

- Na pewno sport - uprawiam siatkówkę i tenis stołowy. To takie amatorskie granie, dodatkowo w szkole. Poza tym muzyka - uwielbiam muzykę - jest to jedna z najpiękniejszych i najwspanialszych rzeczy, jakie znam. Lubię muzykę rockową. Słucham Led Zepellin, Hey, ale też i poezję śpiewaną. Uczę się grać na gitarze. To mnie właśnie między innymi przyciągnęło do harcerstwa. Czar gitary i śpiewu przy ognisku. Działam też w Maltańskiej Służbie Medycznej, której opiekunem jest pani Magda Wąsowicz.

Jak na to wszystko starcza Ci czasu?

- Zawsze sobie obiecuję - postarać się tak ułożyć sobie czas, by go na wszystko starczyło. A do tego w takich proporcjach, jak to powinno wyglądać. A tak naprawdę, to muszę znaleźć na to wszystko czas. A także na inne rzeczy, które są dla mnie przyjemnością. Muszę mieć czas dla przyjaciół, których mam, i dla rodziny. Nie zostaje mi wiele wolnego czasu na leniuchowanie. W życiu trzeba robić coś więcej. Kiedy mnie rozpiera energia, to czuję, że jeżeli nic nie zrobię, to będzie ze mną źle.

Czasami, gdy starcza mi czasu, to przy kościele św. Mateusza działa ruch lednicki, który przygotowuje raz w roku takie fajne spotkanie młodzieży chrześcijańskiej. Sam wyjazd jest niesamowity. Dobrze byłoby, gdyby inni się tym zainteresowali. Niektórzy siedzą w domach bez sensu, nie wiedzą, ile wspaniałych rzeczy przechodzi obok nich.

Chociażby harcerstwo. Dziś młodzi wstydzą się wyjść na ulicę w mundurze. Kiedy przechodzą obok ludzi starszych, ci bardzo często patrzą na nich mało przychylnym okiem. Kojarzą sobie harcerstwo z trochę inną epoką. Młodzi zaś wyzywają. Wydaje mi się, że trzeba by raz przyjść chociażby na takie Betlejemskie Światełko Pokoju, żeby zobaczyć, że my nie zbijamy bąków. "Latacie tylko w tych sowich mundurkach po lesie - takie zdanie usłyszałam kiedyś od jednej z pań. A my w harcerstwie samorealizujemy się, uczymy się życia w grupie, pomocy innym. Ale najważniejsze jest to, co robimy dla siebie. Poprzez zadania, jakie wykonujemy, przez samą ideę i przesłanie harcerstwa stajemy się lepszymi ludźmi. To oczywiście nie znaczy, że jesteśmy doskonali, ale dążymy do czegoś.

Dla mnie harcerstwo jest całym życiem. Pewnym miejscem, do którego mogę uciec, oderwać się od rzeczywistości. Tu mogę robić to, co najbardziej lubię - pracować z ludźmi, realizować się, dzielić się z kimś radościami i smutkami. Jesteśmy grupą niesamowitych ludzi. Harcerstwo to wyzwanie i wielka przygoda. Każdy biwak, akcja czy obóz przynoszą wiele emocji i niezapomnianych wrażeń.

Co cię tak urzeka w harcerstwie?

- Coś bardzo wspaniałego, co mamy tylko my. Nasza obrzędowość i tradycja. Są to na przykład ogniska, sposoby pracy, wspólne piosenki czy systemy alarmowe (jest tak że w razie jakiejś akcji każdy dzwoni do swoich podwładnych, według hierarchii). Podczas wspólnych akcji można poznać ludzi z innych środowisk harcerskich. Na zlotach i obozach poznajemy wielu młodych. Z tego wiążą się przyjaźnie na całe życie. Patrząc na to, ile tych przyjaźni mają starsi instruktorzy, to i te nasze będą jeszcze trwać bardzo długo.

Twoją szkołą jest I LO. Czy to prawda, że trzeba się tam tyle uczyć?. Jak na to znajdujesz czas?

- W naszej szkole jest fajny klimat. Gdybym miała po raz drugi wybierać, też wybrałabym I LO. A co do nauki - jeżeli ktoś wie, że chce w życiu coś osiągnąć, to nauka nie jest straszna. Na tym etapie już wybierasz, to co chcesz robić. Jeżeli interesuje cię polonistyka, to zajmujesz się przede wszystkim polonistyką, ale oczywiście nie zaniedbując innych przedmiotów.

Jakieś ciekawostki?

W listopadzie ubiegłego roku brałam udział w organizacji przygotowań do Rajdu Śladami Przeszłości Gdańska. To była jedna z tras, którą organizowali harcerze z mojego kursu drużynowych. W szkole było około 150 dzieci. Trasa gry obejmowała wszystkie ważniejsze zabytki Gdańska. Dzieciaki musiały o nich poczytać i później opowiedzieć. Dzięki temu zdobyły wiedzę o swoim mieście. To takie zdobywanie wiedzy poprzez zabawę. Wśród zabytków i ciekawych miejsc były między innymi forty, pomnik stoczniowców, pomnik Obrońców Poczty Polskiej, Żuraw i wiele innych. Dla dzieci to była zabawa - po ciemku, z pochodniami - a dla nas takie pokursowe spotkanie.

Jakie są twoje najbliższe plany?

- Teraz, kiedy już sobie odpoczęłam - na pewno zacznę regularnie pracować z zastępem, no i przyłożę się do nauki. Zbliża się koniec semestru.

Na koniec chciałabym zaprosić wszystkich, jeżeli się nudzą i nie wiedzą, co zrobić z wolnym czasem, żeby przyszli do nas zobaczyć, jak działają harcerskie drużyny. Może komuś z nich spodoba się praca w harcerstwie. Codziennie od godziny 16 hufiec jest czynny. Drużyny są bardzo otwarte na nowych ludzi, bardzo ich potrzebują.

Obóz w Skrzyni, 2001 rok. Kolonia zuchowa w 2002 roku w Skrzyni Tegoroczne wakacje. Obóz w Skrzyni, w którym Sylwia Pleszkun uczestniczyła jako kadra młodzieżowa Ognisko harcerskie. Przyrzeczenie na wyspie Ostrów Lipowy (na Jezioraku) podczas rejsu żeglarskiego.

Sylwia Pleszkun

17 lat, uczennica pierwszej klasy I LO. Od czterech lat czynnie działa w ZHP, ukończyła kurs drużynowych i ma zamiar założyć własną starszoharcerską drużynę. Marzy jej się, by ta drużyna składała się z takich osób, które chcą działać od zaraz. Sama robi bardzo wiele.

Â

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz