niedziela, 4 stycznia 2004

Kleszczewo - czy zamarzną?

No cóż, na początku sprostowanie. W ostatnim sprawozdaniu z sesji Rady Gminy zacytowaliśmy wypowiedź jednego z radnych na temat groźby pozbawienia mieszkańców Osiedla Kleszczewskiego ciepła. Autorem wypowiedzi był radny i sołtys Kleszczewa Marian Reszka, który oczywiście troszczy się los mieszkańców swojego sołectwa. Teraz do rzeczy - na czym polega sprawa, która może niedługo znaleźć się na czołówkach nie tylko lokalnych gazet

Wprowadzenie

Mamy już jesień, a po niej - jak powszechnie wiadomo - nastaje zima. Jak przyjdzie chłodna późna jesień i zima, to potrzebne będzie ciepło. Ciepło w kaloryferach nie bierze się - co też ogólnie wiadomo - znikąd. Trzeba je wytworzyć, co kosztuje. Część mieszkańców Osiedla Kleszczewskiego - w liczbie 10 bloków (po wielkich tamtejszych PGR-ach) nie chce płacić za ciepło i uregulować zadłużenia, i kombinuje, jakby tu ogrzać się samemu.

Dostawca ciepła - firma Zojax Jana Wildmana ma zamiar wstrzymać dostawę ciepła do tych, którzy jeszcze nie wykombinowali własnego sposobu albo nie chcą od niego ciepła jako cały blok (Wspólnota). Powód prosty - doprowadzanie ciepła do pojedynczych mieszkań w blokach jest technicznie niemożliwe. Poza tym jest jeszcze sprawa potężnej zaległości w opłatach i niechęć do płacenia. Na razie J. Wildman od lipca odciął dostawę ciepłej wody do całego osiedla. Teraz - powtórzmy - chce odciąć ciepło w kaloryferach.

Wizja lokalna
Jesteśmy w bloku nr 7. Agnieszka Begier (18) opowiada o swoich kosztach. Uczy się w III LO w Owidzu. Podobnie jej rówieśnicy, ze 20 osób w jej wieku. Ona dojeżdża autobusem za 100 zł. Niektórzy wędrują rowerem do Piesienicy, a potem PKP - 36 zł. Te banalnie małe kwoty w Kleszczewie ważą. Młodzi pracują, rzadko legalnie. I ciężko. Na przykład jej koleżanka Marzena w pewnej hurtowni owoców za 2,5 zł od 7.00 do czasami 22. - Tu tylko pan krzyknie, że chce pan 10 kg jagód, jeżyn, jadą nazbierają i przywiozą do domu, bo to jest 40 zł - mówią o swojej pracowitości mieszkańcy osiedla.

Niezmierzona stopa
Stopa bezrobocia jest w Kleszczewie niezmierzona. Marzena i Kazimierz Begierowie oceniają ją na 40 - 50 procent. Młodzi siedzą u rodziców, nie ma stałej pracy. A jak dostaną, to tak daleko, że kłopot z dojazdem. Najgorzej jest w okresie jesienno-zimowym. Kończą się szałki, jagody i grzyby. Ogólnie - kończy się szara czy tam czarna strefa.

Niedokończone Wspólnoty
Jest 10 Wspólnot, bo każdy blok to Wspólnota. Może trochę nie do końca, bo nigdzie nie ma wykupionych wszystkich mieszkań. Za te niewykupione odpowiada Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa w Skarszewach. - Gdyby wszystkie mieszkania w naszym bloku byłyby wykupione, to blok byłby własnością Wspólnoty - informuje pani Marzena Begier. - Najbardziej przybliżony jest blok nr 11, bo tam pozostało niewykupione tylko jedno mieszkanie. W pozostałych jest wykupione ze trzy czwarte. W bloku nr 7 na 18 mieszkań nie wykupiono jeszcze czterech. W sumie w całości osiedla 26 mieszkań plus siedmiu chcących wykupu. Wspólnoty działają tu od 1998 r.

Każdy blok ma swój zarząd. Pani Begier jest skarbnikiem i sekretarzem zarzadu w bloku nr 7.

Ludzie nie płacą
Pani Begier jako skarbnik zbiera od mieszkańców bloku nr 7 na tzw. fundusz remontowy plus utrzymanie nieruchomości wspólnej - np. na wymianę żarówek w klatce schodowej czy sprzątanie klatki. Miesięcznie 50 gr od metra kwadratowego. Za największe mieszkanie (53 m2) - 26,60. - Niestety, nie wszyscy płacą - wzdycha.

Pani Begier mogłaby pobierać też pieniądze na prąd, wodę, ogrzewanie, ale to bez sensu. Po prostu jak ludzie nie płacą na fundusz remontowy, to co dopiero za tamto. Ludzie są niesolidni i nie płacą swoich należności. Nasi, w bloku nr 7, nie chcą podpisać umowy jako Wspólnota z Zojaxem, bo nie chcą brać odpowiedzialności za tych, którzy nie płacą.

Jakie są koszty stałe
Liczymy. Prąd. Każdy ma swój licznik i się rozlicza z zakładem energetycznym. To musi, bo z prądem się nie patyczkują. Wyłączą i co - przy świecach telewizor oglądać? A teraz woda, ogrzewanie i ścieki. Tym od 2 lat zajmuje się Zojax Jana Wildmana. - Taryfy na dzień dzisiejszy nie są wysokie - zauważa Begierowa - Za ogrzewanie - 3,44 + 22 procent VAT. Płacimy przez cały rok. Za największe mieszkanie (53 m2) wychodzi 222,60 zł, za najmniejsze - tzw. kawalerki (16 - 18 m2) z łazienką, ale bez wanny - 69,66 zł. Tzw. kawalerki, bo w nich nieraz mieszkają rodziny z trojgiem dzieci.

Mieszkanie średnie (37,8 m2) - 158,66. Woda. - Jej zużycie jest zależne od liczby osób w rodzinie i od tego jak kto oszczędza - zauważa Begierowa. - Na ile go stać. Często najpierw kąpie się tata i mama, potem po dolewce wody - dzieci. Nasza 6-osobowa rodzina zużywa 7 m3 ciepłej i 10 m3 zimnej wody. Miesięcznie - 100 zł. Norma ogólnopolska podobno wynosi 5,40 m3 na osobę. Czyli dwa razy więcej niż zużywają Begierowie. Ale oni "oszczędzają na licznik". Ścieki za te 17 m3 kosztują ich 23 zł.

W rachunku końcowym: 222 zł ogrzewanie plus 100 zł ciepła woda plus 23 zł ścieki plus zimna woda 28 zł to się równa 372 zł. To dla Zojaxu. Inne koszty - 50 zł za prąd plus 30 zł za butlę gazu. Razem koszt utrzymania - 452 zł. Do tego fundusz remontowy. Suma - 480 zł.

Ludzie nie płacą do Zojaxu.
2 lata temu Zojax przejął od gminy kotłownie olejową. Od lipca zerwał rozmowy indywidualne na dostawę mediów i chciał podpisać ze wspólnotami. Co by mu to dało? - dywaguje Begierowa. - Uzasadniał, że jeżeli Wspólnoty wezmą tę opłatę na siebie, to to - jak pokazuje życiowe doświadczenie - bardziej zmobilizuje poszczególnych członków Wspólnoty do regulowania na bieżąco należności i zadłużenie za otrzymane usługi. My, jako Wspólnota twierdzimy, że to nieprawda. Jemu chodzi mu o to, żeby oddać do sądu jeden podmiot, a nie 12 rodzin (w naszym bloku na 18 rodzin 12 jest zadłużonych). Nie chce być dobrym wujkiem, sam słabo stoi finansowo.

Pani Begier rozumie Wildmana
- Nie chcę umowy jako Wspólnota, bo co ja mam zrobić jako Wspólnota, żeby jakiś właściciel mieszkania czy lokator (w mieszkaniach niewykupionych)? Możemy jako zarząd Wspólnoty oddać sprawę do sądu przeciwko właścicielom mieszkania, którzy nie płaca, mamy takie prawo, ale...

Tu pani Begier zawiesza głos. No bo 12 niepłacących na 18 to zdecydowana większość.

- Co zrobić, żeby właściciel mieszkania płacił? - pyta retorycznie i bezradnie.

Przestał być dobrym wujkiem
1 lipca Jan Wildman zamknął dostawę ciepłej wody w ośmiu blokach. W dwóch blokach - dwóch Wspólnotach ludzie doszli do porozumienia: odcinamy się od kotłowni olejowej. Sami porobili sobie etażowe i olejowe. Od Zojaxu biorą tylko zimną wodę. Wildman się na to zgadza, pod warunkiem, że odetnie się cały blok.

Znowu liczymy
Begierowie też się odcięli. Zainwestowali w etażowe. Zamontowali piec na węgiel, podłączyli do kaloryferów i do bojlera na ciepłą wodę (80 l.). Do kąpieli rodziny wystarcza góra półtora wiaderka węgla na dobę. Zostaje tylko do zapłacenia Wildmanowi za zimną wodę i ścieki. Z 50 zł miesięcznie. Na rok potrzebują tonę węgla (400 zł) i 6 m3 drewna. Miesięcznie kosztuje ich to średnio 108 zł. Po odjęciu od tego, co płacili Wildmanowi, wychodzi z 260 zł oszczędności. A mają duże mieszkanie. W mniejszych oszczędność byłaby ze 150 zł średnio.

A co inni
Tak więc Begierowie mają swoją ciepłą wodę i ogrzewanie. Ale inni w tym bloku nie mają, bo nie mają funduszu, żeby sobie założyć etażowe. Co będzie z nimi? Przecież ten blok ma przeszło 20 tys. zł zaległości. Wildman idzie na rękę - rozkłada należności na raty - minimum 50 zł miesięcznie itp. Odbiera z dodatku mieszkaniowego. Idzie na rękę, a ludzie dalej nie płacą. Nie płacą rat, nie płacą na bieżąco za media przy otrzymaniu dodatku mieszkaniowego. Tak na marginesie - jeżeli właściciel mieszkania przez 3 miesiące nie płaci na bieżąco przy otrzymanym dodatku mieszkaniowym opłat, to Wspólnota musi zgłosić wniosek do Urzędu Gminy o wstrzymanie dodatku mieszkaniowego.

Nie maja gdzie płacić
Sprawa zaszła już daleko. Są osoby, które płacą na bieżąco i chcą dalej płacić, ale nie wiedzą gdzie. Sołtys nie przyjmuje, a Wildman twierdzi, że zwróci pieniądze przesłane na konto firmy. W bloku nr 7 w2szystko się pomieszało. Begierowie się odcięli, inni nie płacą i maja należności, są też tacy, którzy chcą płacić, ale nie mogą, bo Wildman chce przez Wspólnotę. Są też tacy, którzy znaleźli się w pułapce.

Na przykład pani ma 70 lat, dwa pokoje z kuchnią, jest sama i jak ona ma sobie założyć etażowe? Kto będzie jej węgiel nosił, a kto popiół wynosił? Chce płacić i nie wie gdzie. Po wyłączeniu ciepłej wody Wildman może wyłączyć ogrzewanie, bo nie może być w jednym bloku róznych sytuacji - że jeden ma etażowe, inny od niego, z kotłowni olewjowej. Po prostu nie może odciąć pojedynczych mieszkań z systemu w jednym bloku.

Ciepło to dla nich abstrakcja
Wójt Andrzej Gajewski: - Sprawa ciągnie się od kilku lat. Ludzie nie płacą. Na koniec sierpnia 1998 r. zadłużenie wobec Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa wynosiło około 200 tys. zł nie licząc odsetek. Wówczas te budynki podlegały pod Agencję. Już wtedy gros osób niepłacących to były osoby, które miały możliwość, a nie płaciły. To było pierwsze zadłużenie. Poprzednie władze - mimo moich ostrzeżeń i próśb - przejęły od Agencji zarząd tymi budynkami. Zaczął tym zarządzać Zakład Komunalny UG. Dług został anulowany. Od 1998 do 2001 r. ponownie narosła potężna kwota za opłaty za ogrzewanie, wodę i ścieki wobec Zakładu Komunalnego. Do dzisiaj nie jest to uregulowane, a płacą z odsetkami wszyscy mieszkańcy gminy.

Wstępnie licząc gmina na nierozsądnym gospodarowaniu Zakładu Komunalnego straciła około 1 mln zł, co głównie wiązało się z przejęciem zasobu mieszkaniowego od AWRSP, a więc rozliczaniem mediów - wody, kanalizacji i ciepła. Dlaczego mówię, że to był błąd. Bo Agencja miała instrumenty wymuszenia płatności za dostarczane media. Miała możliwość wykwaterowywania osób nagminnie uchylających się od płacenia (gmina może tylko wykwaterować, jeżeli posiada mieszkania socjalne - bez względu na to, czy ktoś ma, czy nie ma wykupionego mieszkania). Dotując Zakład Komunalny z budżetu gminy dotowało się z kieszeni podatników całej gminy należności poszczególnych mieszkańców, m.in. tych bloków. Tych należności za tamten okres dzisiaj się nie uwzględnia.

Gmina nie ma takich możliwości. Zgodnie z obecnym prawem Wspólnota daje wniosek do sądu, bo odpowiada za całość zadłużenia. I to ona powinna postawić wniosek o wykwaterowanie. Czy ich nie stać na płacenie? Analizowała opieka, były wywiady. Okazało się, że są w stanie płacić. Ale nie płacą. Tam nie ma nawet chęci pokazania dobrej woli. Dziwne, że osoby w starszym wieku, pomimo bardzo skromnych środków, mają uregulowane te opłaty. One rozumieją, że mieszkanie jest najważniejszą rzeczą w życiu, nie praca. Bo musisz mieć gdzie powrócić po pracy.

Co do niepłacących - nie może być taka sytuacja, że sobie kupują meble, w części samochody, a nie płacą za dostarczone ciepło. Niektóre osoby twierdzą, że nie mają z czego, ale codziennie stoją przed sklepem z butelką. Ciepło to jest dla nich abstrakcja, w przeciwieństwie do telewizora, samochodu czy piwa. Nie mogą zrozumieć, że dzisiaj dostarczone ciepło, woda, ciepła woda kosztują. I że trzeba regulować należności, dopasowując swoje budżety domowe do wydatków i traktując te media jako zobowiązanie pierwszoplanowe. A do czego dochodzi?

Zojax działa dwa lata i zaległości Osiedla Kleszczewskiego sięgają około 100 000 zł, co grozi utratą płynności finansowej firmy. Robią sobie ogrzewanie etażowe... Przecież te bloki nie są przystosowane do ogrzewania indywidualnego. Na sesji ktoś mówił, że w takiej sytuacji gmina ma obowiązek zapewnić ogrzewanie. To nieprawda. Gmina nie ma obowiązku płacić z pieniędzy podatników za indywidualne należności z tytułu niezapłaconych mediów za poszczególne mieszkania lub Wspólnoty. Gmina już i tak dopłaca dla rodzin o niskich dochodach różnego rodzaju zasiłki i zapomogi. Poza tym co by to było, gdyby gmina dopłaciła do jednego czy drugiego? A co by powiedzieli pozostali? Powiedzieliby od razu: Dlaczego tamtym, a mi nie?

Nie będę grzał
Jan Wildman: - Przez dwa lata się wozili. To oczywiste, że musiałem popaść w tarapaty finansowe. Na dzisiaj jest tam około 90 tys. samej należności. I ta należność z miesiąca na miesiąc minimalnie wzrasta. Odłączyłem ciepłą wodę z tego względu, że nie ma tam takiego bloku, który by nie zalegał. Kiedy tylko to przejąłem, to od razu zrobiłem umowy na Wspólnoty, a nie na poszczególne osoby, tak jak to poprzednio było w Zakładzie Komunalnym. O tym, że było tam "kongo", doskonale wiedziałem, bo Zakład Komunalny miał 400 tys. zł do ściągnięcia. Miałem jakiś obraz, jak przejmowałem.

Owszem, były umowy indywidualne - do końca grudnia ub. r. Mówiłem, że jeżeli będzie normalna płatność, to by to funkcjonowało tak, jak sobie życzą. Nie mam jak ściągnąć należności. Wypowiedziałem umowy indywidualne i są na Wspólnoty. Niektóre Wspólnoty nie podpisały umów i ludzie, ci rzetelni, którzy chcą płacić, nie mają gdzie płacić. Niektórzy uważają, że tamte indywidualne umowy są obowiązujące. Nie są, zostały wypowiedziane. Kto nie płaci? Cwaniacy. Nie mam odwrotu, bo mnie pogrzebią. Już po trochu pogrzebali

Robią sobie sami etażowe. To nie jest takie proste: wyłączyć poszczególne mieszkania. Nie mogę zamknąć poszczególnych pionów. Jeżeli kogoś z parteru chciałbym wyłączyć, to musiałbym "wyciąć" wszystko to, co jest u góry nad danym mieszkaniem. Oni by musieli przebudować całą sieć. Nie wiem, kto dawał przyzwolenie na odcinanie. Ja nigdy nie dałem. Odłączanie się ze zbiorczej sieci jest wbrew prawu. Dwa bloki całkowicie się odłączyły. Było tak, że zostały tam jeszcze trzy mieszkania podłączone do mnie i ja bym musiał emitować ciepło do nich. Pomogłem tym ludziom w odłączeniu.

Teraz reszta też się odcina. Przychodzą do mnie z dokumentami, żebym pozwolił na to. My to przyjmujemy w formie bez zezwolenia, wpinamy w akta, żeby wiedzieć, kto się odcina. Oczywiście przez to koszt jednostkowy ogrzewania w jednym bloku, gdzie ja ogrzewam mieszkania i gdzie sami się ogrzewają, rośnie. Ja tym ludziom tłumaczyłem, że przecież sami sobie gałęzie podcinają. W końcu jeżeli pozostaną przyłączone do kotłowni olejowej 2-3 bloki, to im się nie będzie opłacało korzystać z mojego ciepła. Jak zostaną dwa bloki do grzania, to będzie tragedia, bo to i koszty prądu i utrzymania kotłowni wzrosną.

A dopóki nawet jeden blok będzie regulował płatności, a ja będę miał podpisaną umowę, to będę grzał. Jeszcze jednej rzeczy nie rozumieją. Myślą, że jak Wspólnoty podpisały umowę, to ja muszę grzać. Ale są dwa warunki - muszą mieć uregulowane należności i podpisane umowy. Co jeszcze... Dojdzie do tragedii, jak ktoś się zaczadzi, będzie nieboszczyk. Ja to rozumiem - rozumiem sprawy czysto ludzkie, ale nie dam się rżnąć do końca. Nie będę grzał. Co tymi ludźmi kieruje? Słyszałem - "Nie będzie płacił za wodę prywatnemu". Tylko on zapomniał, że ta woda nie leci z nieba.

Tadeusz Majewski

Tel. 56 16 817
Marian Reszka - sołtys i radny II.

Tel. 58 84 273
Grzegorz Kostka, Iwona Landowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz