czwartek, 16 czerwca 2005

Jak zatrzymać przejezdnych i młodych?

Andrzej Gawlik w latach 1972 - 78 był naczelnikiem Skórcza. Ogólnie - stwierdza - jakość życia w Skórczu jest gorsza niż kiedyś.


Ludzie są zdecydowanie biedniejsi z uwagi na bezrobocie. Negatywnie odbija się na Skórczu likwidacja PGR-ów, którymi miasteczko było otoczone. Jakkolwiek pan Andrzej lubi spacerować po Skórczu, nic ciekawego, pomijając kościół, nie mógłby komuś pokazać. Fontanna jest tragiczna. Ptak większy od chłopca! Każdy w Skórczu wie, że opowiada legendę o miasteczku, ale obcemu nic nie mówi. Pan Andrzej poleca obejrzeć rynek w Tczewie, jak tam ładnie zrobiono. Atrakcją Skórcza było 11



studni samowylewnych (artezyjskich). Niewiele z tego zostało. Kościół i jego otoczenie wraz z plebanią są odnawiane przez księdza konkretnie i fachowo - wszystko z gustem i z dobrego materiał, na przykład schody z kostki granitowej, kute ogrodzenia. Skórcz to dziwna miejscowość. Tylko się przez nią przejeżdża. Nie ma jak kogoś zatrzymać. W przeciwieństwie do Osieka, gdzie w każdą niedzielę stoją odpustowe stragany i gdzie jedzie się wypoczywać. W gastronomii - to trzeba przyznać - ludzie dzielnie walczą (Restauracja "Pod Wieżą", dwa bary), ale żaden duży lokal się nie utrzyma z 3 tysięcy mieszkańców, wliczając w to maluchów i starców. "Pizza na telefon" padła, kawiarenka padła. Handel... Kiedy Gawlik zakładał tu pierwszy sklep ogólnospożywczy, to było ich sześć, dzisiaj są 24. Jechał np. w 1982 r. do Tucholi i przywoził 150 kg sera twardego (a przywoziły jeszcze GS-y), teraz przywozi 6 kg. Fakt, że wtedy był tylko ser i kiełbasa i długo, długi nic. Więc - "może pan spokojnie napisać, że żaden z tych sklepów nie ma szans rozwoju i wszyscy się trzymają jednakowych cen". A sprzedają się podstawowe rzeczy: mleko, chleb, masło. Ludzie są biedni, kupują na bieżąco. Nie ma towarów luksusowych. Garnituru w miasteczku nie kupi, dobrych perfum też nie. Na większe zakupy się wyjeżdża. Ludzie robią wspólne wyjazdy, żeby było taniej. Co do usług. Bankomat jest, dwa solaria, pełno fryzjerek. Nie może się utrzymać naprawa AGD. W Skórczu mało się też dzieje. W Zblewie niby tak się nienawidzą, a pełno imprez. W grodzie szpaka na spotkania emerytów przychodzi z piętnastu, imprez artystycznych jest za mało, a jak są, to występują nieznane zespoły. Inna sprawa, że takie imprezy "pioruńsko trudno się organizuje". Ogólnie nie ma gdzie chodzić. Podobnie dookoła Skórcza. Też cisza. Ocypel, Osiek, Głuche - najbliżej Skórcza - wszystko wykupione i pozagradzane. Bory Tucholskie? "Wydawałoby się, że żyjemy koło Borów Tucholskich, a tu największe zagrożenie rakiem". A. Gawlik uznaje za wielki błąd podział jednego organizmu na gminę Skórcz i miasto Skórcz. Przez to miasto, które pełniło rolę centrum dla wiosek i gdzie rynki odbywały się już o 4 rano, sporo straciło. A gmina się rozwija - "wójt Erwin Makiła po skończeniu kanalizacji niedługo nie będzie miał co robić". Nikt nie ma też pomysłu, żeby zatrzymać ludzi młodych. Córka skończyła studia i po co ma wracać? Andrzej Gawlik daje Skórczowi 3,3 punkty.
Uwagi ciekawe, ale odrzucamy tę ocenę jako zbyt skrajną. Inne wypowiedzi w sobotę.
Tadeusz Majewski

Foto.
Mieszkańcy Skórcza w dniu "otwarcia" fontanny. Od początku budziła kontrowersje - dla jednych, jak dla A. Gawlika - "tragiczna, dla drugich bardzo interesująca.

Za tygodnikiem Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz