wtorek, 6 listopada 2012

WOKÓŁ SPORTU. Fantastyczny obiekt, fantastyczni społecznicy

Trudno objąć wszystkie wydarzenia w gminie Zblewo i przedstawić je w niesztampowy sposób. Weźmy 8 września w Pinczynie. Od rana Spartakiada Emerytów - impreza powiatowa, a od godziny 17 mecz ligowy Meteor Pinczyn - Pogoń Smętowo. Obie imprezy łączą: miejsce - wspaniały zespół obiektów sportowo-rekreacyjnych - i społecznicy, których podczas Spartakiady było około... sześćdziesięciu! Więc godzina 17... Mecz jest trudny, bo piłkarze ze Smętowa są wyżsi i bardziej wybiegani. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie. Remis, jaki w końcu pada, jest dobrym wynikiem. Nas interesuje mnie jednak wynik, a co innego. Szukam odpowiedzi na pytanie: Czy ten kapitalny obiekt w jakiś sposób zmienia sposób życia mieszkańców Pinczyna? Odpowiada na nie Mirosław Urban.
















- Gratuluję szóstego miejsca w finale krajowym Turnieju o Puchar Tymbarku. To wielki sukces piłki dzieci w wieku szkolnym. Ale trenuje pan również seniorów "Metoru". Co daje większą satysfakcję?

- Zdecydowanie lepiej czuję się w pracy z dziećmi. Ale trzeci sezon prowadzę A-klasowy zespół "Meteor" Pinczyn. W ubiegłym roku drużyna uzyskała historyczny awans do A klasy. Dzięki pracy społeczników. Jest tu taki człowiek, Janusz Wołoszyn, który społecznie pracuje dla dobra naszego obiektu...

- Jak idzie w A klasie?

- Ciężko. Mamy 10 pkt, piąte miejsce w tabeli. Trzy mecze wygrane, jeden zremisowany i jedną porażkę.

- Czy "Meteor" ma zaplecze młodzieżowe?

- Mamy dwie drużyny młodzieżowe. Rocznik 2000 i młodsi. Jedną prowadzi młody trener Marcin Gila, drugą ja.

- Mówi pan z wielkim uznaniem o Januszu Wołoszynie... Faktycznie, trawa na stadionie jest fantastyczna. Mierzyłem - ma około 2 centymetry. I jest idealnie równo.

- Powinna być tablica z napisem wielkimi literami: ZAPRASZAMY DO PINCZYNA. ZOBACZCIE, ILE TEN CZŁOWIEK, JANUSZ WOŁOSZYN, MOŻE ZROBIĆ. Opiekuje się boiskiem, bieżnią, kupuje nawozy, robi opryski, kosi trawę na boisku i "burtach" (tak nazywamy otoczenie płyty boiska), naprawia pompy, steruje nawadnianiem. Tu ciekawostka - w tym sezonie kosi pięć razy w tygodniu. Kiedy możemy, to pomagamy. Marcin Gila i ja.

- A kto jest prezesem "Meteoru"?

- Janusz Wołoszyn.

- Aha...

- Tak. Wszystkie sprawy organizacyjne też na niego spadają, włącznie z praniem strojów.


Od lewej: Mirosław Urban, Janusz Wołoszyn, Marcin Gila.


- Czy rozwój piłki nożnej w Pinczynie jest spowodowany powstaniem "Orlika"?

- Jest zdecydowanie tym spowodowany. Po pierwsze - w okresie jesiennym możemy grać do godziny 21, a nawet i dłużej, po drugie - przyciąga odpowiednia nawierzchnia (kiedy boisko było dziurawe, zrażało dzieci), po trzecie "Orliki" mogą przystąpić do wielu projektów ogólnopolskich i uzyskać albo sprzęt sportowy, albo środki finansowe, czy nawet nagrody dla dzieci. Na przykład "Orlik" w Pinczynie uczestniczył w programie Euro na Orliku i zdobył drugą nagrodę w województwie pomorskim w kwocie 3 tys. zł z przeznaczeniem na zakup sprzętu sportowego. W latach poprzednich braliśmy udział w Wygraj z Visą, w Turnieju Orlika o Puchar Premiera Donalda Tuska. Otrzymywaliśmy koszulki. Jeżeli są turnieje, jeżeli dzieci dostają nagrody, jeżeli widzą, że to jest poważnie organizowane, to przychodzą.

- Każdy "Orlik" powinien mieć animatorów sportu. Kto tu jest animatorem?

- Ja i Marcin Gila.



- Jakie jest obłożenie "Orlika"?

- Poniedziałek: juniorzy "Meteoru", wtorek: juniorzy i seniorzy, środa: juniorzy "Meteoru" i grupa ministrantów, czwartek: juniorzy "Meteoru" i seniorzy, w piątek grają juniorzy plus oldboje. Każda z grup gra po półtorej godziny, czyli w sumie grają 3 godziny dziennie. A pozostały czas to godziny otwarte dla wszystkich chętnych.

- To macie i drużynę oldbojów. Gra w lidze?

- Tak, gra w Kociewsko-Borowiackiej Lidze Oldbojów. Gdyby nie Adam Kościelny - kolejny społecznik - to by to nie funkcjonowało. Przychodzą raz w tygodniu, ćwiczą na "Orliku", a w weekendy grają mecze ligowe.

- To mniej więcej ile osób dziennie średnio tu uprawia sport?

- Bywa, że około 200 osób. A w letnie weekendy to boisko aż dudni. Tu grają w kosza, w siatkę, w piłkę nożną. Dużo ludzi przychodzi też na spacery. Często gdy do kogoś przyjeżdżają w odwiedziny goście, to są oprowadzani i oglądają i "Orlika", i stadion. Można też spotkać panie z kijkami. Dla mnie "Orliki" to strzał w dziesiątkę.

- Dodajmy, że ten "Orlik" leży przy fantastycznym stadionie, co potęguje wrażenie. Kto się czym opiekuje?

- "Orlikiem" opiekuje się szkoła, a boiskiem "Meteor".

- Szkoda, że mamy tak krótki sezon piłkarski, a szerzej mówiąc sportowo-rekreacyjny. Trwa z 5 miesięcy?

- U nas "Orlik" jest otwarty 12 miesięcy. Gdy spada śnieg, to wszyscy chwytamy za łopaty i odśnieżamy, i wywozimy taczkami. Tak że murawa jest zielona. Maksymalnie dzień jest zasypany.

Rozmawiał Tadeusz Majewski

Fot. Tadeusz Majewski



Drużyna UKS Pinczyn na stadionie w Ostródzie, gdzie reprezentowała województwo pomorskie w finale Pucharu Tymbarka. Podczas turnieju dziewczęta rozegrały 5 meczy, z czego 2 wygrały, 1 zremisowały i 2 przegrały, co dało im w klasyfikacji końcowej turnieju VI miejsce.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz