czwartek, 31 stycznia 2013

Pismo o dobrych sprawach - Skórcz

Na podstawie "Dziennika Bałtyckiego", 19.01.2007 r. Pismo nadal istnieje. Warto "pociągnąć" jego dalszą historię.


Są różne pisma. Wymieńmy tutaj bez jakiejkolwiek systematyzacji: prywatne, polityczne, samorządowe, reklamowe, parafialne, dzielnicowe, bezpłatne, dla dzieci itp. Większość z nich ukazywała się lub ukazuje na naszym terenie. Dziś kilka słów o "Tygodniku Parafialnym" - chyba najstarszym tego rodzaju tygodniku w diecezji...











O początkach "Tygodnika Parafialnego" mówi jego redaktor naczelny Zygfryd Anhalt:
- Proboszczem w Skórczu był ks. Zenon Myszk, kiedyś redaktor naczelny "Pielgrzyma". On był pomysłodawcą. A ja zacząłem ten tygodnik robić. Dlaczego ja? Przypadek. Otóż wcześniej, gdy proboszczem w Skórczu był ks. Rozmarynowicz, podczas uroczystości poświęcenia krzyża na cmentarzu wojskowym (niby żołnierzy radzieckich, a w rzeczywistości ofiar wojny), poproszono mnie jako członka Rady Parafialnej, żebym przygotował informację historyczną na temat, kto tam właściwie został pochowany. Mówiłem o tym na cmentarzu. Wystąpienie spodobało się biskupowi Szladze. Potem, na plebanii, podczas spotkania przy kawie, zaproponował mi, bym pisał do "Pielgrzyma". Czułem, że to z jego strony grzecznościowy zwrot, ale coś z tej propozycji we mnie zostało. W pewny sensie biskup namówił mnie do pisania, ale nie do "Pielgrzyma", a do naszego pisma. Pierwszy numer "Tygodnika Parafialnego" wyszedł w Niedzielę Palmową 1991 roku i jest to chyba najstarszym takim tygodnikiem w diecezji. I robimy go do dzisiaj. Jutro (3.12.2006) będziemy mieli za sobą ponad 820 wydań.


Trudno zliczyć autorów

Obecnie "Tygodnik Parafialny" przygotowuje zespół redakcyjny w składzie: Beata Jurczyk - redaktor techniczny, pomaga jej w tym Iwona Dembska - Drzewicka (również i pisze), Zygfryd Anhald - redaktor naczelny, Grzegorz Piotrowski - jego zastępca. Pierwsze numery były drukowane w Pelplinie, a mniej więcej od setnego numeru drukuje je "Ekart" - skórzecka drukarnia Klaudiusza Nadolnego, powstała - nawiasem mówiąc - również z inicjatywy ks. proboszcza Myszka.
Alhaltowi trudno byłoby z marszu zliczyć, ile osób gościło na łamach "Tygodnika Parafialnego". Tym bardziej, że wielu pisało z potrzeby chwili, raz, kilka razy. Zawsze była jednak grupka pisząca regularnie, można rzecz - stałych korespondentów.

Zaczęli pisać dzięki "Tygodnikowi"

- Z przyjemnością mogę powiedzieć - mówi Anhalt - że niektóre osoby zaczęły pisać przez to, że powstał tygodnik. Pisała więc Honorata - Maria Romanowska, pisał skórzecki Kaźmniyrz - Józef Grzonka. Bardzo ciekawe legendy i opowiadania tworzyła Kazimiera Jerkiewicz. Obecnie dość często pisze jej córka, Barbara Pawłowska. Ciekawsze legendy pani Jerkiewicz wydaliśmy w postaci książeczki pod tytułem "Opowiadania i legendy Skórcza i okolic". Wydaliśmy też "Osiem błogosławieństw" Honoraty. Pani Romanowska zaczęła u nas, zrobiła potem furorę w "Gazecie Kociewskiej", gdzie pisała przez 6 lat. Próbowaliśmy wydać legendy kociewskie Grzonki. Dwa tomiki poezji i zbiór opowiadań wydał nasz redaktor Grzegorz Piotrowski. Od początku bardzo aktywnie współpracował z nami Stanisław Sierko. Głownie cenne były jego wiersze dotyczące różnych wydarzeń w roku liturgicznym. W tej chwili dosyć często pisze parafianka z Pączewa - Barbara Dembek - Bochniak.

Cena? Co łaska
Oczywiście od pierwszego numeru głównym celem tygodnika jest opisywanie spraw związanych z życiem Kościoła. Tu układ tematów ściśle wiąże się z wydarzeniami roku liturgicznego. Są też komentarze do Ewangelii. Bardzo ważne miejsce zajmują również wszystkie wydarzenia związane z życiem kościoła lokalnego, czyli parafii w: Skórczu, Pączewie, Grabowie, Barłożnie i Kościelnej Jani. Długie lata wychodziła także w parafiach w Czarnymlesie i Osieku.
"Tygodnik Parafialny" ukazuje się w nakładzie tysiąca egzemplarzy. Format A-4, 6 stron. Cena? Co łaska. Oczywiście właścicielem tytułu jest parafia rzymsko-katolicka w Skórczu.





Nie da się udzielać wszędzie

Zaskakuje to, że Zygfryd Anhalt nie wdał się w jakieś pismo o charakterze świeckim. Ma przecież różnorodne zainteresowania. Jest historykiem, nauczycielem w Zespole Szkół Ponadpodstawowych w Skórczu, znają go jako świetnego trenera od lekkoatletyki, udziela się społecznie, na przykład podczas zajęć rekreacyjnych w skórzeckim przedszkolu ("poprosiła mnie o pomoc była uczennica i kiedyś biegaczka - dyrektorka przedszkola Beata Bianek").
- Tematyka świecka? Nie. Od dziecka jestem związany z kościołem. Najpierw jako ministrant, potem jako członek rad parafialnych i duszpasterskich, a od ponad dziesięciu lat jako nadzwyczajny szafarz komunii świętej.

A polityka pana nie interesuje?

- Raz, w pierwszej kadencji w latach 1990 - 1994, byłem radnym. Doszedłem do wniosku, że nie mam sił, by się udzielać wszędzie.
Taki podaje powód. Nie mówi, że był wówczas jednym z nielicznych, którzy byli przeciwko fatalnemu według niektórych podziałowi gminy Skórcz na gminę miejską i wiejską.
- Ale politykę śledzę - uzupełnia Anhalt. - Ona nawet mnie interesuje. Uważam jednak, że bardziej jestem potrzebny w kościele i w sporcie. Tu widzę, że moja energia jest jakoś wykorzystana.



Teksty o dobrych sprawach

- W pewnej mierze - zauważa jednak redaktor naczelny - "Tygodnik Parafialny" wypełnia misję informacyjną. W Skórczu nie ma świeckiej gazety, która wychodziłaby na stałe i dlatego piszemy również o wydarzeniach niezwiązanych z życiem Kościoła. Pod jednym wszakże warunkiem. Że będą to teksty o dobrych sprawach. Chodzi o to, żeby nie skłócać. Ja wolę pisać o tym, co się stało dobrze, a nie o tym, co złe albo czego się nie zrobiło. Ludzi trzeba jednoczyć, a rzeczywistość budować. Przykładem takiego materiału był fotoreportaż z wizyty Lecha Wałęsy w szkole w Skórczu. To przecież nie było byle jakie wydarzenie - prezydent kraju w taki miasteczku.

Można się utrzymać tylko amatorsko

Anhalt nie przypuszcza, by w Skórczu znalazło się miejsce dla gazety świeckiej. Próby, owszem, były. Pierwsza gazeta, związana z Komitetem Obywatelskim, miała tytuł "U nas". Ukazało się kilka numerów. Potem grupa związana z Mieczysławem Koseckim wydawała "Szpaka". Też wyszły chyba ze trzy numery. Obecnie na rynek próbuje wejść Waldemar Gdaniec z gazetą "Nasz Skórcz i okolice".
- Nie wiem, czy ktoś z takiej gazetki się utrzyma, kiedy wychodzi tyle innych gazet lokalnych, o zasięgu powiatowym i wojewódzkim. Nie wiem, czy mogłyby to być miejsca pracy, jeżeli nie przynoszą wymiernej wartości gospodarczej. Myślę, że może się utrzymać tylko amatorsko, jak się znajdzie jakaś grupka chcąca pisać społecznie, taka jak nasza.

Od początku bardzo dobrze rozchodzący się "Tygodnik Parafialny" miał wartość, o której na ogół się nie mówi. Idzie tu o wartość kolportażową, mówiąc pseudoucznie "wartość nośnika przekazu". I Myszk, i Anhalt oczywiście doskonale to rozumieli. Proponowali ten "nośnik" innym. Być może dzisiaj "Tygodnik Parafialny" wyglądałby zupełnie inaczej, na przykład miałby 32 strony i zdjęcia w kolorze.
- Na początku, kiedy z księdzem Myszkiem szukaliśmy pieniędzy na rozpoczęcie, proponowaliśmy radzie miasta i gminy jakąś stałą stronę, żeby w ramach tej gazetki co tydzień ukazywała się strona z życia miasta i gminy. Ale jakoś nie wypaliło. A niewiele za to chcieliśmy. Parę groszy na drobną działalność Akcji Katolickiej działającej prężeni przy parafii w Skórczu.

To pismo tworzy kulturę

Mimo wszystko dziś współpraca "Tygodnika Parafialnego" z urzędami jest dobra. Pismo zamieszcza urzędowe informacje, jeżeli urząd miasta czy urząd gminy o to poproszą. Jesteśmy otwarci na potrzebę informowania społeczeństwa miasta i gminy (dwie gminy, jedna parafia) o tym, co się dzieje. I informujemy. Na przykład o imprezach w Miejskim Domu Kultury.
- Ale przede wszystkim nasz czytelnik ma zobaczyć, za kogo jest msza, potem ma przeczytać teksty dotyczące ewangelizacji itd. Dzięki nam parafianie są na bieżąco z życiem Kościoła.

- A czy można powiedzieć, że "Tygodnik Parafialny" ma wartość jako wydarzenie kulturalne?
- Oczywiście. Już samo jego istnienie wzbogaca życie kulturalne Skórcza i okolic. Poza tym są ci wszyscy autorzy, którzy na naszych łamach pisali i piszą. I ludzie to doceniają. Kilka osób z dumą mnie informowało, że mają wszystkie numery pisma. A jedna z parafianek ofiarowała numery od 1 do 700. Dziś znajdują się w archiwum diecezjalnym w Pelplinie.
Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz